wtorek, 12 listopada 2013

Sienkiewicz na rożnie krytyki

Bartłomiej Sienkiewicz za Marsz Niepodległości jest przypiekany na rożnie krytyki, czego można było się spodziewać, gdy dopuścił myśl, że straż narodowców poradzi sobie ze swoimi w trakcie przemarszu.

Wiedza była taka, iż nacjonaliści wszystkich wpuszczą w swoje szeregi, ktokolwiek jest przeciw rządowi. Dlatego z takim samym językiem narodowym uciekł do Krakowa Jarosław Kaczyński. Zostawiając brudną robotę w Warszawie.

Gdyby Sienkiewicz powiedział, że przemarsz narodowców utrzymają siły policji i służb państwowych w imadle porządku, Kaczyński zostałby. I trzeba byłoby podwoić bezpieczeństwo, jeżeli nie potroić.
Czy policja jest na tyle sprawna, aby kilkadziesiąt tysięcy rozwydrzonych bandytów, kiboli, oszołomów i antytuskowców trzymać w ryzach? Śmiem wątpić. Incydenty będą i to coraz śmielsze.

Nie można winić tylko Sienkiewicza, ale ratusz, który pozwolił na taką, a nie inną trasę. I służby wewnętrzne - inne niż policyjne - które powinny mieć swoje wtyczki i analityków potrafiących ocenić zagrożenie ze strony bojówkarzy. O tych ostatnich nie musieli wiedzieć wszyscy uczestnicy, ale z pewnością takie rozpoznanie mieli organizatorzy.

Niekoniecznie cała straż narodowców ochraniała swoich, część mogła atakować squaty i ambasadę Rosji. Nie musiał wiedzieć o tym Sienkiewicz, a mógł Kaczyński, który salwował się do Krakowa. Prezes PiS może w tej chwili chichrać ze swojej przebiegłości.

W tych okolicznościach jeszcze inna jest ważna (bardzo) kwestia. Grupa bojówkarzy w liczbie kilkuset była przygotowywana wcześniej. Wobec tego analityk musi zadać pytanie: gdyby nie padła tęcza, squaty i ambasada Rosji, cóż takiego by się stało?

Doszłoby do walki z policją. I cele bojówek wcale nie musiały być tylko te wymienione. Ale to powinien przewidzieć Sienkiewicz.

Salwujący się do Krakowa Kaczyński w Warszawie zostawił szumowiny. Ministrowie muszą to posprzątać. I więcej wyciągnąć wniosków, bo okazji dla tych bojówek będzie jeszcze sporo i to w najbliższym czasie - wcale nie są przypisani Ruchowi Narodowemu.

Kibole, bandyci i jakkolwiek ich nazwiemy, reagują na "hasła" polityczne, jak psy Pawłowa. Czy ktoś wychwycił różnice w treści transparentów i zawołaniach bojowych marszów w Warszawie i Krakowie? No, co?