poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Czas mobilizacji


Po 2. rocznicy katastrofy smoleńskiej życie polityczne będzie musiało się toczyć. I będzie się toczyło, chronologia jest nie do powstrzymania. A jednak zaszło coś, czego do tej pory nie było w życiu publicznym. Mianowicie słowa Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane w dwóch wrażych mediach: w Onecie i TVN24. To ostatnie medium miało nawet przez pewien czas embargo na obecność posłów PiS.


Słowa o poczuciu Jarosława, że pod Smoleńskiem został zamordowany jego brat Lech, nie są tym samym, jakie silnie były sugerowane przez media prawicowe: gazetowe i internetowe, ani nawet tym samym, gdy Antoni Macierewicz periodycznie ogłaszał kolejne odkrycia spiskowe, a ostatnio dwa wybuchy na pokładzie tupolewa.


Jarosław Kaczyński dał stempel tej nieoględnej prawdzie, która także nie jest tym samym, co jego dążenie do prawdy wraz z maszerującymi po Krakowskim Przedmieściu. Te słowa już istnieją, nie zostały wypowiedziane przypadkowo. Prezes PiS doszedł w sugerowaniu o zamachu i spisku do ściany i musiał je wprost wyartykułować, stawał się nieczytelny, unikający postawienia sprawy jasno, zdecydowanie i na ostrzu rozstrzygnięcia.


Jego zwolennicy mogą zapytać, czy to już? Może dlatego Kaczyński powiedział, że jego brat został zamordowany, bo on chce zapytać tych, którzy staną na Krakowskim Przedmieściu w Marszu Wolności: czy to już, czy jesteście gotowi?


Nie musi to być rozstrzygające, może być tylko próbą generalną. Wydawałoby się, że narzędzi do zdobycia władzy jest niewiele: gniew posłusznych zwolenników. Jeżeli spojrzymy na to z uwzględnieniem ewentualnych strategii, jakie mogą być zastosowane, jednym z nich to oczekiwanie na zachowanie przeciwnika, a tym jest szeroko pojęta strona rządowa, oficjalna, ukształtowana poprzez procedury demokratyczne. Do tej pory rząd zaliczył wpadek i gaf, co niemiara. A szczególnie ostatnio artykułowane kompromitacje organów porządku, ścigania, prokuratorskich. Na to może liczyć Kaczyński i od tego uzależniać rozwój wypadków, na które się zdecyduje.


To da kolejne narzędzie do otwartej walki. Czy już gorącej? Jeszcze tego się nie spodziewam. Lecz czas rekrutacji dla zwolenników Kaczyńskiego się skończył, nastąpił czas mobilizacji. Ten stan wysokiego napięcia może obfitować w incydenty, prowokacje, zdobywanie przyczółków.


Po 10. kwietnia będzie inaczej. Taka polityka ma pamięć słonia, a słowa o zamordowaniu brata będą tkwić w niej coraz bardziej ropiejącą drzazgą. Można spodziewać się zawiązywaniu mniej i więcej nieoficjalnych struktur. Czy to będzie miało coś wspólnego z prawdą o katastrofie smoleńskiej? Niewiele. Jak pisał prawicowy pisarz Louis-Ferdinand Celine: „Prawda jest niejadalna”. Nie wiadomo, co z nią począć, ważny jest kapitał polityczny, który tworzy się wokół atrakcyjnych fikcji, bo to one mobilizują do czynu.


Dla mnie pod Smoleńskiem nie tylko zginęło 96. osób elit wojskowych i politycznych, zginął przede wszystkim rozsądek polityczny. A brak jego właśnie obserwujemy. I to nie jest koniec działania braku rozsądku, roztropności politycznej. Dopiero się mobilizuje po 2-letnim czasie rekrutacji.