Zastanawiające jest, iż nikt do tej pory nie wpadł na pomysł, aby produkować pomnik smoleński w formie odpustowych figur. A najlepiej w formie krasnali ogrodowych.
Coś takiego sprzedawałoby się, jak ciepłe bułeczki.
Pomysł ten podrzuca na swoim blogu Janina Paradowska. Służy jej to do publicystycznej ironii przy okazji pomnika katastrofy smoleńskiej w postaci betonowego tupolewa, który odsłonięto w Kałkowie (świętokrzyskie).
Proponuję jednak ten temat pociągnąć. Biznesmen, który go podejmie, szybko dokonałby interesu swojego życia.
Trudno wybrnąć z formy krasnala, aby nie był on kiczem. Można jednak zniwelować kicz poprzez projekt jakiegoś wybitnego artysty, albo nawet mniej wybitnego.
Taki projekt osadzić na niewielkim cokole. Wysokość tego krasnala wzrostu Kaczyńskiego, czyli metr czterdzieści. Do tego wygrawerować na cokole podpis prezydencki, który składał pod Traktatem Lizbońskim.
Przecież każdy "patriota" chciałby mieć takiego krasnala w postaci pomnika smoleńskiego, tupolewa z gipsu, w swoim ogrodzie.
Wiem, Jarosław Kaczyński od razu by protestował, że wizerunek brata Lecha i wizerunek tupolewa jest jego własnością.
A guzik, bo to własność wszystkich Polaków.
Gniew Kaczyńskiego byłby darmową reklamą w mediach. Krasnal smoleński to czysty biznes. Nie ma w tym wypadku ryzyka plajty. Wręcz przeciwnie, każdy bank da pieniądze na taki projekt.
Do dzieła, rodacy! Pozycja Jana Kulczyka jako najbogatszego Polaka może być zagrożona.
Za zgodą brata
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz