Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ustawa antyaborcyjna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ustawa antyaborcyjna. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 października 2012

Sprzeciw zaostrzeniu przepisów aborcyjnych



Póki kobiety nie osiągną wielkości reprezentacji odpowiadającej populacji płci w ciele ustawodawczym, będziemy mieli do czynienia z takimi anachronicznymi zachowaniami politycznymi deputowanych, jak w przypadku projektu zaostrzającego prawo antyaborcyjne.

Jestem w stanie zrozumieć mężczyznę operującego  nieprecyzyjnymi pojęciami biologiczno-egzystencjalnymi, bo wszyscy to robią w domu, knajpie i Sejmie, nie rozumiem, jak może wyrokować o bólu rodzenia i nie swojej roli w szeroko pojmowanym procesie od poczęcia do urodzenia. Fałszywe kanony wartości, które przystawia się do brzucha kobiety, nijak się mają do filozofii nauki.

No, ale naukę mamy nie ze świata naszych deputowanych, którzy najczęściej pochodzą z negatywnej selekcji wewnątrzpartyjnej, w której samodzielnie myślący są abortowani, a światło życia w gmachu przy Wiejskiej dostępują cisi i pokorni wobec decyzji aktualnie panujących prezesów.

Politycy już dawno nie reprezentują społeczeństwa, jego wartości i aspiracji, a z elitami mają problemy natury emocjonalno-intelektualnej, zostali daleko w tyle. Dlatego tak często chcą sięgnąć lepszych od siebie za pomocą fizjologii, np. pluciem.

Reprezentacja deputowanych jest silnie zwichrowana, nie odpowiadająca charakterystyce społeczeństwa, tym bardziej elit. Jednym z powodów - wcale nie decydującym, acz najistotniejszym - jest płeć.

Czytam wyniki sondażu dla "Newsweeka" i wcale oczu nie przecieram ze zdumienia. Oto tylko co piąty ankietowany chce zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Przynajmniej w tym Polacy nie są tak konserwatywni, jak prawicy się wydaje.

Inny wynik tego sondażu dla mnie jest ważniejszy, stąd kilka powyższych słów o reprezentacji płci. Niemal połowa dostrzega konieczność większych uprawnień kobiet do przerywania ciąży, a liczba zwolenników za liberalizacją prawa aborcyjnego jest dwukrotnie większa niż przeciwników.

Gdyby kobiety miały reprezentację swojej płci odpowiadającej populacji w kwestiach natury egzystencjalno-obyczajowej, które starają się mężczyźni brać w szaty prawne, nie mielibyśmy tak kuriozalnych zmagań w Sejmie, jak przy odrzuconym projekcie antyaborcyjnym. Wątpię też, by dostały się do Sejmu takie mumie tradycji, jak Pawłowicz i Sobecka.

środa, 10 października 2012

Piekło kobiet i nasienie niepłodnych mężczyzn


Prawica policzyła się w Sejmie, gdy głosowano projekt Solidarnej Polski zaostrzający ustawę antyaborcyjną. Skamielin naliczono dużo więcej, niż można było się spodziewać. To, że takie występują po stronie PiS i ziorystów jest oczywistą oczywistością, ale tylu skamielin w PO raczej bym się nie spodziewał.

To nie tylko skamieliny ideowe - ciągle podkreślam: polska prawica nie ma wiele wspólnego z konserwatyzmem - przede wszystkim obyczajowe i nie orientujące się w bieżącej polityce oraz grze parlamentarnej.

Może dobrze się stało, iż polscy mężczyźni (macho), którzy przez nieopatrzność zostali deputowanymi, ujawnili kolejny raz swoją parcianą mentalność rodem z XIX wieku. Chcą decydować o brzuchu kobiet, o systemie wartości egzystencjalnych, nie mając o nich zielonego pojęcia, jedynie kompletnie nie przystające i nic nie mające wspólnego z wiedzą o człowieku nauczenie proboszcza. Nie napiszę o nauczaniu Kościoła, bo już dawno nie nauczyła, ani nie wnosi żadnych wartości etycznych do wiedzy humanistycznej.

Nie jest winien temu Kościół jako instytucja konfesji, ale Kościół, który nieuczonymi głowami podpowiada - w Europie bodaj tylko polskim skamielinom w Sejmie - kiedy zaczyna się życie, albo czym jest metafizyka myślenia o życiu. Pokićkała wiara w epifanię z wiedzą o epifanii, wiedzą metafizyczną, etyka chrześcijańska z moralnością. Ale przecież nie wszystkim w Kościele się myli. Dlaczego do świadomości przebija się niedouczony proboszcz, którego znajomość Starego i Nowego Testamentu pozostawia do życzenia, a nie inni.

Ta polska indolencja daje się we znaki na wszystkich poziomach, a przyzwoity intelektualny poziom niestety u nas występuje szczątkowo.

Ktoś Platformę jednak wrobił, aby w tak wrażliwym okresie politycznym głosować podobny projekt. Za co odpowiadają Ewa Kopacz i Rafał Grupiński, polityczność ich pozostawia wiele do życzenia. A tak naprawdę nie zdają kolejny raz z niej egzaminu. Prawicy dają powód do rozegrania ich przeciw sobie tak, jak Kreml potrafi nasyłać Polaka na Polaka.

Podkreślę jeszcze raz. Może dobrze się stało, że ukazana została parcianość i skamielina klasy politycznej, która chce decydować o tym, co jest tylko we władaniu kobiet. Brzuch. Mężczyźni dostarczają jedynie nasienia. Co bardziej utalentowani wiedzy metafizycznej. Nie wszyscy polscy politycy dostarczają nawet nasienia, ale potrafią sprawić białogłowym "Piekło kobiet", z czym już 100 lat temu walczył Tadeusz Boy-Żeleński. U nas z polską parcianością przegrywają wszelkie talenty, o tym jest cała literatura piękna, bo mamy ciągle niedokształconych proboszczów, Ziobrów i Kaczyńskich. Skamieliny w czystej ideowej postaci prawicowej, nic nie mającej wspólnego z konserwatyzmem - niepłodne polskie nasienia.