Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Roman Giertych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Roman Giertych. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 marca 2013

Brunatno widzę Kaczyńskiego



Na prawicy robi się ciasno. Niedługo łokcie nie pomogą, politycy będą musieli posługiwać się pałkami, kijami, aby dorwać się do głosu, móc coś wyartykułować w mediach. Interesujące dla mnie jest zupełnie co innego. Co jest atrakcyjnego w polskiej prawicowej myśli politycznej, która do cna jest parciana i nie zaliczam jej do konserwatywnej, ale do naszego lokalnego skansenu.

Patriotyzm został przeflancowany na smrodek polski, czyżby odpowiadał konserwatystom zapach gumna? A może łatwość formułowania idei? Nie trzeba być zanadto oblatanym w nowoczesnej myśli o państwie, wystarczy odgrzać resentymenty i produkt "patriotyzm made in Poland" gotowy. Wiadomo kogo nie lubić i nienawidzić. Wszystkich, oprócz Watykanu.

PiS nie może czuć się bezpieczne, a Jarosław Kaczyński powinien przestać spać po nocach. Sen o potędze może być dla jego formacji końcem. Ruch Narodowy rośnie w siłę, urządza lepsze akcje niż "marsze ku prawdzie". Zakłóca wykłady i lewicowe wiece partyjne. Szef "Solidarności" Piotr Duda wszedł na Platformę Oburzonych i prawicowo grzmi. I proszę, następna inicjatywa.

Kumpel z IV RP, były wicepremier Roman Giertych został prezesem think tanku Instytut Myśli Państwowej. Ponadto do zarządu weszli: były premier Kazimierz Marcinkiewicz, poseł Jarosław Jagiełło (niezrzeszony) i europoseł Michał Kamiński.

Giertych chrzani: "Nie chcemy być zalążkiem partii". A czego?

Na razie Kaczyński ma przewagę, iż posiada posłusznych mu ludzi w Sejmie, ma szable, aby nacierać na Donalda Tuska. To może okazać się w perspektywie kilku lat (do wyborów 2015) za mało. Media będą udzielać głosu wyżej wzmiankowanym podmiotom, a prezes PiS ma tylko Smoleńsk, tablet i parcie na władzę. To ostatnie od 2007 roku kończy się nieodmiennie sraczką. Takie ma parcie. Zawsze Kaczyńskiemu puszczają zwieracze.

Brunatno to widzę.

sobota, 12 stycznia 2013

Kraj dziwolągów


Na czym miałyby polegać "goebbelsowskie metody" Romana Giertycha, o które posądził go poseł PiS Andrzej Jaworski. To brzmi o wiele gorzej niż klasyczne polskie zaprzaństwo. Jaworskiemu mogą się skończyć porównania, gdy trzeba będzie opisać rzeczywistość. Czy jednak kiedykolwiek to potrafił?

Do posła Jaworskiego dotarła wieść po trzech latach od podarcia Biblii przez Nergala podczas koncertu w Gdynii. Tak nim spóźnione echo niszczenia produktu z celulozy wstrząsnęło, że udał się do prokuratury aby powiadomić, że obrażono jego uczucia religijne, choć nie był na koncercie.

Jeszcze kłopotliwsze jest nazwanie zagrożenia bezpieczeństwa Jaworskiego, gdy ujrzał na szybie swojego biura niewielki wybity otwór. A że był w oknie umieszczony portret Lecha Kaczyńskiego, poseł PiS nie wiedział, czy strzelano do niego, czy portret potraktowano, jako rekwizyt voodoo i strzelano do nieżyjącego prezydenta.

Takich mamy posłów, którzy choć nie występują w kabarecie, to izbę przy Wiejskiej i rolę deputowanego zdeklasowali do poziomu kiepskiego skeczu. Ktoś jednak decyduje, że może Jaworski startować w wyborach i ktoś na niego głosuje. Czy miałoby to świadczyć, że Polacy są podobni Jaworskiemu?

Jakich jednak można dopatrzeć się "metod goebbelsowskich" w liście Romana Giertycha do prowincjała redemptorystów, gdy opisuje swoje doświadczenia polityczne z o. Tadeuszem Rydzykiem i jego mediami. Można się tylko dziwić, że polityka wchodzi w taki alians z religią, formą ekspresji konfesji. Można się dziwić, że duchowny wykorzystuje polityków, a ci jego. Mają z tego wymierne korzyści. Można się dziwić, że Polska to opóźniony kraj, w którym kler czuje się, jak w dawno minionych czasach.

Czy Polska koniecznie musi być krajem dziwolągów, jak wszyscy wyżej wymieni z nazwiska obywatele?