Pokazywanie postów oznaczonych etykietą expose. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą expose. Pokaż wszystkie posty

piątek, 12 października 2012

Pasja i wizja Tuska


Na trybunie sejmowej zobaczyłem polityka z pasją. Jeżeli pod pasją nie rozumieć człowieka napompowanego amfetaminą jedynych słusznych racji, albo adrenaliną: nareszcie dokopiemy wrogom. Premier zaskakuje, co nie tyle pozwala zrozumieć jego, ale wyborców, którzy na tę konkretną partię i lidera postawili.

Można zadać pytanie, dlaczego tak późno? Dlaczego musi być tworzony drugi front, aby przejąć inicjatywę? Można tak formułować pytania, ale polityk z pasją to jest taki, który dba o to, aby ona mu się nie rozlała i po kilku miesiąca została tylko piana. Donald Tusk z pasją najpierw wypunktował: co rząd robi, a w tzw. expose (czort jak ono będzie się zwało) przedstawił plany na 3 lata. To nie jest wizja? Znowu uruchamia mi się negatywna nomenklatura. W takim razie ci, którzy formułują pojęcie wizji, nie zdając sobie sprawy, iż nią jest widzenie Apokalipsy na Patmos przez św. Jana.

Polityk z pasją i wizją dla zarządzanego społeczeństwa to jest taki, który ma świadomość, że rządzeni przeżyją godnie dzisiaj (nie będą pod ciężarem tzw. fałszywej pasji i wizji dźwigać ciężary ponad ich siły), a jutro i pojutrze jest szansa, aby się poprawiło, bo po pierwszym kroku, robi się następne. To jest wizja, reszta tzw. wizji to bielmo.

Skoki cywilizacyjne świetnie wychodzą, jak skacze się w przepaść. Na szczęście mamy premiera, który ma pasję i wizję. Dzisiaj nam przedstawił, jak mają te walory wyglądać w realizacji. Bardzo konkretnie - jak na expose nawet za konkretnie - a uszczegółowić mają ministrowie.

Można podważać trzy filary, które zostały doprecyzowane. Cóż takiego będzie realizować gabinet Tuska, na czym opiera się ta pasja i wizja: a) walka z kryzysem - utrzymanie wzrostu gospodarczego i keynesistowski program budowy dróg, b) program inwestycyjny na poziomie 40 mld zł do 2015 roku i c) polityka prorodzinna i dla zwykłych ludzi.

Jeżeli nie jest to pasja i wizja, to ci, którzy temu zaprzeczają, nie wiedzą, co to jest pasja i wizja, które w takim razie kojarzyć muszą się z amfetaminą, adrenaliną i Armageddonem (pojecie wizji jest od św. Jana). Z pasją można napisać książkę, codziennie przysiadając fałdów i tak przez długi okres czasu, a do tego trzeba mieć wizję, czyli talent zarządzania zasobami narracji - w wypadku premiera: rządzenia.

Wszystkim premier nie dogodzi, na pewno nie dogodzi "Alternatywie", w której brak konkretów, a jest tylko pasja dokopania i wizja Apokalipsy dla narodu. Nie dogodzi rozlicznym komentatorom z prawa i lewa, którzy nie mają pasji, ani wizji, ale mają postulaty: tego i tego brakuje, a jeszcze to i to by się przydało, zapomniałem o tym i o tym. To jest ta pasja krytykowania i wizja własnych racji. Tak mają marudy historii, którzy zawsze przegrywają, a jak czasami uda się im wygrać, przegrywają z nimi pozostali. Historia jest pełna takich przykładów.

Expose Tuska niczego jeszcze nie załatwia. Sprowadza debatę do poziomu, a nie nadymanego balonu. Mam do premiera szereg pretensji, ale nie będę bawił się we własne pasje i wizje, na to przyjdzie pora. Ale dwa ziarnka niepokoju wcisnę pod skarpetę: dlaczego nie będzie rekonstrukcji rządu, widzę kilka słabych ogniw (wcale nie są nimi Joanna Mucha i Jarosław Gowin) oraz czy udźwigną swoją rolę ministrowie, gdy będą uszczegóławiać expose premiera?

niedziela, 16 września 2012

Expose Millera z bólem głowy



Leszek Miller, jako były premier, przedstawił expose i wirtualne zamiary, co by zrobił, gdyby nie przeszkody natury proceduralnej. Ale niewielu chce głosować na SLD, na partię z jego twarzą.

Staje się tradycją, że ci, którzy nie mogą, prezentują swoją moc. W słowach ich mięśnie tryskają energią. Ostatecznie można ich słuchać, czytać, oglądać odradzam.

Miller, a wcześniej Jarosław Kaczyński, to blade echa Donalda Tuska. Premier zapowiedział poprawkowe expose (kryzysowe), byli premierzy (Miller, Kaczyński) ubiegli go. Tuska więc expose ma być kryzysowe, byłych premierów zamiary są, jakbyśmy znajdowali się w szczytowym momencie prosperity i jutro miało się lepiej i jeszcze lepiej.

Słowa nie kosztują, a gospodarcze sny o potędze są za friko. Oto dlaczego warto być w opozycji, wystarczy tylko znać plany Tuska. Premier ogłasza wygłoszenie expose, to my nie śpimy, szybko własne klecimy i następnego dnia wygłaszamy.

Gdyby Tusk ogłosił, że za dwa tygodnie wyjeżdża na Grenlandię, jutro Kaczyński i Miller już by wśród lodowców hasali na nartach. Przecierali szlaki dla premiera, który dopiero przybędzie.

Miller w swoim expose skromnością nie grzeszył. Ogłosił, że gdyby mógł, od razu wziąłby się do roboty i Polakom zafundował 3 okręgi przemysłowe. Takie 3 przedwojennego COP-y Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Miller także wziąłby się za urzędników z ministerstw, przepędził ich na 3 wiatry i zrobił z 3 ministerstw jedno - Ministerstwo Przedsiębiorczości.

O takiej drobnostce, jak rejestracja firmy w jednym okienku, w ciągu jednego dnia i za 1 zł, nawet nie warto wspominać. To dla Millera drobnostka, tak ma być i już.

Zwiększenie eksportu o 10%. Nauka (od żłobka do uniwersytetu) finansowana z budżetu państwa. Bogaci oddają swoje pieniądze w formie odpowiednio wysokich podatków, biedni nie oddają, bo ich nie mają. 

I cymes nad cymesami. Kobiety mają rodzić. A jak się postarają, to za czwarte dziecko Miller da każdej białogłowej po 10 tys. zł.

Expose Millera musiało być pisane w czasie bezsennej nocy, gdy szefa SLD dorwał ból głowy. Inaczej tego zestawu pobożnych życzeń, nierealnych w obecnych warunkach kryzysu gospodarczego, nie można wytłumaczyć.



wtorek, 4 września 2012

Następny do expose



Znamy datę następnego expose i nie będzie ono w wykonaniu Donalda  Tuska. 16 września wygłosi mowę następny premier, Leszek Miller. Tak dziwnie się składa, że nie znamy daty poprawkowego expose miłościwie nam panującego premiera Donalda Tuska, zdaje się, że przypadnie jako ostatniemu w kolejce. Przed nim wszak może być jeszcze jeden premier z expose Waldemar Pawlak. Mam nadzieję, że na tym lista się zakończy, chyba, że w proroczej epifanii Janusz Palikot siebie potraktuje jako premiera in spe.

Miller wyszedł także z oryginalnego pomysłu, aby expose wygłosić poza Sejmem. Staje się to polską specyfiką. Gmach przy Wiejskiej jest traktowany jako miejsce do retorycznej bijatyki, plemiona partyjne okładają się po czerepach słownymi maczugami. Następnie prezesi – już w randze premierów – przechodzą do swoich siedzib i wygłaszają górnolotne mowy. Zaczynają od niskiego krytykowania Tuska, łajania go za wszelkie zło, następnie przechodzą do górnolotnego: co Polakom i Polsce się należy. Owo „należy” są w stanie zrealizować tylko oni. Po czym przedstawiają program do realizacji.

Expose Millera pewnie równie będzie błyskotliwe, jak Kaczyńskiego. Kilka punktów expose już przeniknęło poprzez mało szczelną siedzibę partyjną. I tak: Miller chce sięgnąć do głębokich kieszeni najbogatszych, opodatkować krezusów 50% ich urobku. Czyli zabrać połowę. Miller ma też pomysł z VAT, aby rozliczać go na poczekaniu, z chwilą zapłaty za fakturę. A z bezrobociem wśród młodych chce walczyć w sposób godny socjalisty: „pakiet startowy dla młodego pokolenia na rynku pracy”. Co to znaczy, nie wiem. Może wręczenie pieniędzy na własny biznes: startuj i nie zawracaj starszym głowy.

Jacek Rostowski jeszcze nie policzył, ile kosztowałyby pomysły Kaczyńskiego, gdyby je wprowadzić w życie, będzie musiał następnie zająć się kosztami z expose Millera. Jak Miller zamierza przejąć władzę, nie wiadomo. Po coś to expose wygłosi, wszak to atrybut premiera. Wiemy już, jak zamierza przejąć władzę Kaczyński. Prezes PiS ujawnia to w rozmowie z „Wprost”: powołać rząd pozaparlamentarny.

Miller też wygłosi expose poza Sejmem. Czy tez powoła rząd pozaparlamentarny? Ale kim taki rząd będzie rządził? Może nie starczyć narodu dla Tuska, Kaczyńskiego i na dokładkę Millera.