Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Leszek Miller. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Leszek Miller. Pokaż wszystkie posty

sobota, 1 czerwca 2013

Prawo boskie w polskim rycie lokalnym

Kard. Stanisław Dziwisz powiedział o wyższości prawa boskiego nad tworzonym przez ciało ustrojowe, Leszek Miller zapytał "strażnika konstytucji", prezydenta Bronisława Komorowskiego, jak odnosi się do tej gradacji, przy okazji nazwał Polskę Iranem. Halabardnicy strażnika konstytucji odpowiedzieli (Jan Lityński i Joanna Trzaska Wieczorek) Millerowi. Rzecznik prezydenta została przez szefa SLD zrugana, a strażnik konstytucji zamienił się w strażnika żyrandola.

O co chodzi? O nic nie chodzi, kler pcha palce w polityczne drzwi, Miller chciał je przytrzasnąć. Zdaje się, że nie wyszło, pochuchał inny kardynał Kazimierz Nycz.

Prawa boskiego nikt na oczy nie widział. Kościół katolicki przez dwa tysiące lat tworzy prawo kościelne, które jakoby ma być objawione i otrzymuje w ich deklaracji sankcję niebieską.

W Polsce prawo kościelne ma koloryt lokalny, ryt polski: polskie prawo kościelne. O. Rydzyk może besztać prezydenta i premiera, deptać za multipleksem cyfrowym dla swojej telewizji, hierarchowie w dni kościelne - a jest ich więcej niż niedziel w kalendarzu - wygłaszać  takie bzdety, jak kard. Dziwisz i Nycz o prawie, którego nikt nie widział, a kardynałowie na pewno.

Tak się bawią elity polskie: świeckie i kościelne, wyrywając sobie nawzajem wyższość praw. A tymczasem 65% proc. Polaków nie ma na kogo głosować, bo Sejm nie potrafi zająć stanowiska w takich sprawach dla nich ważnych, jak in vitro, związki partnerskie, etc.

Tchórzostwo elit, aby emancypować naród, zamienia je w cyrk przy Wiejskiej. Polityka polska ma twarz Krystyny Pawłowicz, która jest żadnym nauczycielem akademickim, zdegradowała te elity do poziomu szkoły podstawowej, a może nawet przedszkolanek.

Może Donald Tusk jest fenomenem, postacią polityczną, która 10 lat przewodzi w swojej partii i po raz pierwszy po 1989 roku sprawuje najwyższy urząd drugą kadencję, lecz reszta elit i Polaków należy do polskiej normy. Ryt lokalny, aberracje folklorystyczne, prawo zaś kościelne.

Polski skansen trzyma się mocno. Dziwisz, Pawłowicz, Gowin będą czytać z rękopisu prawo boskie, a parlamentarzyści zaś "ruki po szwam", będziecie je zatwierdzać.

sobota, 2 marca 2013

Millerowi brakuje nie tylko męskości, ale inteligencji



Cóż Januszowi Palikotowi pozostało po takim oświadczeniu Leszka Millera: - SLD nie będzie umierać za Janusza Palikota.

Gdyby szef SLD użył innego nazwiska, że nie będzie umierać za Aleksandra Kwaśniewskiego, zdobyłby się na trudniejszy odpór metaforyczny.

A tak - dał ciała - nie potrafi skończyć, nie potrafi sztandaru wyprowadzić. Pozostało Millerowi podnieść rączki do góry, stać się Pierre'm Laval'em, bo do tego sprowadza SLD. Siedzisko partii przenieść do polskiego Vichy.

Ruch Palikota to może nie Gdańsk, tylko Biłgoraj, ale czasami lepiej nie strzępić języka, gdy rozum postrzępiony. A polityczny rozum z pewnością. Sondaże dają kilkanaście procent SLD, gdy jednak wyborcy zadumają się nad słowami Millera, szybciutko te swoje sympatie przerzucą.

Wielkimi krokami Miller zbliża się do Jarosława Kaczyńskiego, bo temu nie tylko białe z czarnym się myli, ale kierunki. Użyję gombrowiczowskiego pojmowania losu, mianowicie przed Millerem "grób", a nie chrzanienie - zacytuję, bo się uśmiałem: - Dla nas lewicowość to sens życia, a nie pomysł na kolejny interes.

Czysty Kaczyński. Prezes PiS dąży do prawdy, Miller do lewicy. Pochrzaniło się prezesowi SLD: partia to nie lewica - i odwrotnie.

Może z powyższym komunikatem dotrze do niezorientowanej części elektoratu (circa 90% i więcej), tumanów jak w PiS, tak samo okropnie dużo w SLD.

No cóż, nie mam pod ręką Millera, nie mogę mu powiedzieć, żeby głupków nie robił ze swoich wyborców. Ale i tak z nich idiotów będzie robił. Wymrą za lat 10 i 20. Dlaczego jednak pozostawia taki kiepski smród po lewicy postkomunistycznej. Ot, pytanie. Ale nie dla mnie, dla idiotów, którzy odchodzą, a nie myślą.

czwartek, 14 lutego 2013

Z Kuroniem w XXI wiek



Miałem pisać o spotkaniu Aleksandra Kwaśniewskiego z Leszkiem Millerem, z którego niewiele wynika. Chciałem pisać o lewicy, która po wyczynach Janusza Palikota robi bokami. A nie jest mi to obojętne. Bodaj pierwszy w internecie pisałem obszernie o Palikocie, jeszcze jak robił "Ozon" i był pełną gębą z Gombrowicza.



Miałem pisać, ale trafiłem na świetny wpis blogowy Zbigniewa Bujaka o Jacku Kuroniu. Więc odfajkuję tylko spotkanie "na szczycie na lewicy". Kwaśniewski ma się jeszcze spotkać z Palikotem 22 lutego. Tak zapewnia Marek Siwiec. Ciekawy jestem spostrzeżeń byłego prezydenta o wykopaniu z klubu Ruchu Palikota Wandy Nowickiej. Ciekawy wolty dialektycznej - to mnie interesuje. Bo przedkładam zajęcia intelektualne (arystotelowskie) nad trybunalskie (machiavelliczne).

Bujak, bohater czasów stanu wojennego, który robił milicję w bambuko, zupełnie inaczej potraktował suwerenność Polski po 1989 roku. Większość jego kolegów wzięła się za naprawę Rzeczpospolitej, a Bujak wziął się za siebie. Za kształcenie siebie, za naukę, bo w Ursusie i w "S" był facecikiem ledwie po zawodówce.

Prawdziwy self-made-man. Takich w kraju mało. Gdyby było więcej, kraj miałby się lepiej. Bylibyśmy dalej w cywilizowaniu siebie i Polski. A tak robimy bokami, lewica robi bokami, prawica nadaje się tylko na przemiał historii, Tusk coś osiąga.

Ze Zbyszka Bujaka zacytuję tytułowy fragment, bo on winien przyświecać elitom politycznym:

Jacek Kuroń, to usposobienie doświadczenie i wyobraźnia pozwalające konstruować takie państwo, gdzie obywatel wraz z wolnością bierze na siebie odpowiedzialność. U Jacka Kuronia społeczeństwo obywatelskie to nie mit, to nie idealizm, to nowoczesna, godna XXI wieku Umowa Społeczna. Taka Umowa, to sposób na wyzwolenie nieposkramialnej aktywności obywateli. Zarazem to bardzo wysokie wymagania wobec establiszmentu całkowicie sprzeczne z jego obserwowanym sposobem rządzenia państwem i zarządzania jego służbami. 

Jestem tym, który nie może zrozumieć i pogodzić się, że tej klasy osobowość, polityk, fenomen na skalę Polski, Europy i świata, nie odegrał pierwszoplanowej roli w III RP. Uważam, że tylko Jacek Kuroń był predestynowany do tego, by w kulturę polityczną odrodzonej Polski wnieść to, co było wielkiego w dorobku Opozycji i Solidarności. Uważam, że z tego punktu widzenia potencjał Jacka nie został nawet w części wykorzystany i czuję się za to odpowiedzialny.

niedziela, 16 września 2012

Expose Millera z bólem głowy



Leszek Miller, jako były premier, przedstawił expose i wirtualne zamiary, co by zrobił, gdyby nie przeszkody natury proceduralnej. Ale niewielu chce głosować na SLD, na partię z jego twarzą.

Staje się tradycją, że ci, którzy nie mogą, prezentują swoją moc. W słowach ich mięśnie tryskają energią. Ostatecznie można ich słuchać, czytać, oglądać odradzam.

Miller, a wcześniej Jarosław Kaczyński, to blade echa Donalda Tuska. Premier zapowiedział poprawkowe expose (kryzysowe), byli premierzy (Miller, Kaczyński) ubiegli go. Tuska więc expose ma być kryzysowe, byłych premierów zamiary są, jakbyśmy znajdowali się w szczytowym momencie prosperity i jutro miało się lepiej i jeszcze lepiej.

Słowa nie kosztują, a gospodarcze sny o potędze są za friko. Oto dlaczego warto być w opozycji, wystarczy tylko znać plany Tuska. Premier ogłasza wygłoszenie expose, to my nie śpimy, szybko własne klecimy i następnego dnia wygłaszamy.

Gdyby Tusk ogłosił, że za dwa tygodnie wyjeżdża na Grenlandię, jutro Kaczyński i Miller już by wśród lodowców hasali na nartach. Przecierali szlaki dla premiera, który dopiero przybędzie.

Miller w swoim expose skromnością nie grzeszył. Ogłosił, że gdyby mógł, od razu wziąłby się do roboty i Polakom zafundował 3 okręgi przemysłowe. Takie 3 przedwojennego COP-y Eugeniusza Kwiatkowskiego.

Miller także wziąłby się za urzędników z ministerstw, przepędził ich na 3 wiatry i zrobił z 3 ministerstw jedno - Ministerstwo Przedsiębiorczości.

O takiej drobnostce, jak rejestracja firmy w jednym okienku, w ciągu jednego dnia i za 1 zł, nawet nie warto wspominać. To dla Millera drobnostka, tak ma być i już.

Zwiększenie eksportu o 10%. Nauka (od żłobka do uniwersytetu) finansowana z budżetu państwa. Bogaci oddają swoje pieniądze w formie odpowiednio wysokich podatków, biedni nie oddają, bo ich nie mają. 

I cymes nad cymesami. Kobiety mają rodzić. A jak się postarają, to za czwarte dziecko Miller da każdej białogłowej po 10 tys. zł.

Expose Millera musiało być pisane w czasie bezsennej nocy, gdy szefa SLD dorwał ból głowy. Inaczej tego zestawu pobożnych życzeń, nierealnych w obecnych warunkach kryzysu gospodarczego, nie można wytłumaczyć.



wtorek, 4 września 2012

Następny do expose



Znamy datę następnego expose i nie będzie ono w wykonaniu Donalda  Tuska. 16 września wygłosi mowę następny premier, Leszek Miller. Tak dziwnie się składa, że nie znamy daty poprawkowego expose miłościwie nam panującego premiera Donalda Tuska, zdaje się, że przypadnie jako ostatniemu w kolejce. Przed nim wszak może być jeszcze jeden premier z expose Waldemar Pawlak. Mam nadzieję, że na tym lista się zakończy, chyba, że w proroczej epifanii Janusz Palikot siebie potraktuje jako premiera in spe.

Miller wyszedł także z oryginalnego pomysłu, aby expose wygłosić poza Sejmem. Staje się to polską specyfiką. Gmach przy Wiejskiej jest traktowany jako miejsce do retorycznej bijatyki, plemiona partyjne okładają się po czerepach słownymi maczugami. Następnie prezesi – już w randze premierów – przechodzą do swoich siedzib i wygłaszają górnolotne mowy. Zaczynają od niskiego krytykowania Tuska, łajania go za wszelkie zło, następnie przechodzą do górnolotnego: co Polakom i Polsce się należy. Owo „należy” są w stanie zrealizować tylko oni. Po czym przedstawiają program do realizacji.

Expose Millera pewnie równie będzie błyskotliwe, jak Kaczyńskiego. Kilka punktów expose już przeniknęło poprzez mało szczelną siedzibę partyjną. I tak: Miller chce sięgnąć do głębokich kieszeni najbogatszych, opodatkować krezusów 50% ich urobku. Czyli zabrać połowę. Miller ma też pomysł z VAT, aby rozliczać go na poczekaniu, z chwilą zapłaty za fakturę. A z bezrobociem wśród młodych chce walczyć w sposób godny socjalisty: „pakiet startowy dla młodego pokolenia na rynku pracy”. Co to znaczy, nie wiem. Może wręczenie pieniędzy na własny biznes: startuj i nie zawracaj starszym głowy.

Jacek Rostowski jeszcze nie policzył, ile kosztowałyby pomysły Kaczyńskiego, gdyby je wprowadzić w życie, będzie musiał następnie zająć się kosztami z expose Millera. Jak Miller zamierza przejąć władzę, nie wiadomo. Po coś to expose wygłosi, wszak to atrybut premiera. Wiemy już, jak zamierza przejąć władzę Kaczyński. Prezes PiS ujawnia to w rozmowie z „Wprost”: powołać rząd pozaparlamentarny.

Miller też wygłosi expose poza Sejmem. Czy tez powoła rząd pozaparlamentarny? Ale kim taki rząd będzie rządził? Może nie starczyć narodu dla Tuska, Kaczyńskiego i na dokładkę Millera.