sobota, 8 lutego 2014

Uwagi do Białej księgi nt. pedofilii w polskim Kościele

Episkopat Polski koordynuje prace i ewentualne wydanie "Białej księgi nt. pedofilii w polskim Kościele".

Biała księga ma zawierać dokumenty Watykanu i polskiego Kościoła, które z grubsza są znane i mają postać kazań w słusznych paragrafach, co mają robić hierarchowie,gdy dotrze do nich wiedza o pedofilii podwładnych.

Do tej pory żadna informacja o przypadku pedofilii "dobrowolnie" nie opuściła progów zakrystii, "wymuszane" było to najczęściej przez media.

Biała księga ma zawierać dane statystyczne przypadków pedofilii wśród kleru. Brakuje jednak w tej publikacji in spe mowy o archiwaliach, konkretnych przypadkach, a zwłaszcza takich, gdy biskupi przerzucali z jednej parafii do drugiej podejrzanych o pedofilię, a także tych przypadków, które były rozstrzygane wg prawa kanonicznego.

Bo cóż po nauczaniu w tej kwestii poszczególnych papieży. Który z nich chciał źle?

Kościół w sprawie swojego ciężkiego grzechu (a w języku świeckim: przestępstwa) staje się spowiednikiem i rozgrzeszającym. Jest to swoista psychoanaliza instytucji, która chce odfajkować tę plagę,  a do której przyczynił się w nakaz sprzecznego z naturą celibatu.

Taka Biała księga nie winna być koordynowana przez Episkopat, gdyż znane są sądy szefa tej instytucji biskupów, który dał niejednokrotnie wykładnię genezy pedofilii: "iż dzieci lgną do duchownych".

Taka Biała księga miałaby sens, gdyby wpuszczono do archiwów niezależnych badaczy, a którzy by utworzyli coś w rodzaju IPN. Lecz to marzenie ściętej głowy.

Ale gdyby udało im się dotrzeć choć do części archiwaliów, mogłoby to być podstawą do oczyszczania się Kościoła z ciężkiej krzywdy wyrządzanej najmłodszym wiernym, wiernym nie w pełni świadomym.

Zdziwiony jestem działaniem państwa (jego brakiem działania), a słowa prokuratora generalnego, Andrzeja Seremeta, niemal wszystko mówią, jak impotentne jest państwo w stosunku do instytucji, która posiada status państwa w państwie. Otóż Seremet powiedział, że Kościół katolicki w Polsce nie ma prawnego obowiązku zawiadamiania prokuratury o przypadkach pedofilii.

Tak mówi człowiek, który stoi na czele instytucji śledczej? Zgroza! Jaką on ma zatem świadomość o funkcjonowaniu państwa w ramach prawa. I prawa w państwie, jak on rozumie przestępstwo, które zachodzi na terenie państwa i oddaje jego rozstrzygniecie w ręce tych, wśród których doszło do przestępstwa. Czyż nie nazywa się to solidarnością zawodową, klasową, a nawet nazwę: klanową.

Nawet jeżeli uwzględnia Seremet umowę międzynarodową z Watykanem, konkordat, to winien szukać takich rozwiązań w międzynarodowym prawie, jakie ostatnio - mimo zarzucanych błędów - poczynił Komitet ONZ ds. Praw Dziecka w stosunku do Watykanu w tej właśnie kwestii: pedofilii.

Polska ma na stanie jedną z największych grup duchownych katolickich w Europie. Stosując uśrednione dane statystyczne i komparatystyczne można bez większej obawy pomyłki powiedzieć, że znane nam przypadki pedofilii kleru to czubek góry lodowej.

Dlatego na tę Biała księgę patrzę z przymrużeniem oka, a wręcz jestem pewny jej li tylko propagandowej roli. No i co to znaczy, iż publikacja jest uzależniona od akceptacji Stolicy Apostolskiej?

Toż cenzor z Kongregacji przy placu Św. Piotra w Watykanie będzie rozsądzał, co publika w Polsce może dowiedzieć się o pedofilii kleru.

Kościół sobie krzywdy nie zrobi, choćby z tego powodu, że jest prokuratorem, obrońcą i sędzią we własnej przestępczej sprawie. Wokandą może być tylko instytucja niezależna, a tę mogą tylko wygenerować polskie władze.

Ta Biała księga już w tych uwagach jest szara. A nabierze jeszcze ciemniejszych barw. Każdy winny uważa, iż jest niewinny. Biała (szara) księga ma ukazać się (ponoć) w ciągu kilku miesięcy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz