Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prokuratura wojskowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prokuratura wojskowa. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 17 września 2013

3 lata kabaretu Macierewicza to temat na megakomedię


Żaden szanujący się kabaret nie wziąłby na warsztat zeznań ekspertów komisji Antoniego Macierewicza w prokuraturze wojskowej. Żaden, bo to zwyczajna amatorszczyzna. No, może zeznanie prof. Andrzeja Obrębskiego, który widział wybuchające stodoły i obserwował skrzydła samolotów w trakcie lotu. Od tego zapatrzenia stał się ekspertem, jak młody Pawlak w "Samych swoich", który tak długo patrzył z "nienawiści" na Kargulównę, że się zakochał. Obrębski też - w Macierewiczu.

Dwaj pozostali prof. Jacek Rońda i nadekspert prof. Wiesław Binienda nie chcieli nawet podać point swoich skeczów, tj. jakichkolwiek dowodów na okoliczność wybuchów tudzież zamachu na pokładzie tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem.

3 lata kabaretu Macierewicza pod piórem sprawnego scenarzysty, takiego Andrzeja Saramonowicza (broń Boże, nie Marcina Wolskiego, który jest zajęty pisaniem scenariusza do tragicznego obrazu Antoniego Krauzego "Smoleńsk) miałoby szansę zaistnieć w wiekopomnym dziele. W tym wypadku potrzeba byłoby bardzo szerokiego spojrzenia na kraj - z lotu ptaka (samolotu) - i nowatorskiej narracji: pół narodu średniego państwa Europy zostało wkręconych w hopla smoleńskiego, do tego stopnia, że czachy Polakom się dymiły od smoleńskich mgieł.

"Różyczka" - jedna z największych tajemnic kina - z "Obywatela Kane" Orsona Wallesa mogłoby zostać wreszcie zastąpiona słowem "trotyl".

Nie chce mi się jednak wierzyć, że po takiej megakomedii "Smoleńsk" temat miał zostać wyczerpany. Inspiratorzy: Macierewicz, Sakiewicz, Kaczyński, postarają się o treść dla sequeli. Oni będą urabiać narrację "Smoleńsk II", "Smoleńsk III". Szkoda, iż nie mamy lokalnego Spielberga, często jednak temat rodzi talent, o czym można było się przekonać podczas tegorocznego festiwalu filmowego w Gdynii. Polskie kino podnosi się z kolan komercji, mówi własnym, bo polskim głosem, a za sprawą megakomedii "Smoleńsk" mogłoby wzlecieć "tam, gdzie wzrok nie sięga", jak chciał wieszcz. W salwach i wybuchach śmiechu.

Polacy to nie tylko wielki naród, ale mógłby dla innych okazać się wesoły.

czwartek, 27 czerwca 2013

Pokraczności smoleńskiej ot tak nie można wyeliminować

Prokuratorzy wojskowi rozwiali wątpliwości, co do trotylu na smoleńskim tupolewie. Nie było tej substancji powstałej w równoległym umysłach polityków z misją i takiż publicystów.

Po tym komunikacie winna iść polityczna robota, której cel to odwrócenie tendencji zwichrowania umysłów licznej grupy Polaków. Nie chodzi o rozum Jarosława Kaczyńskiego, ani też Antoniego Macierewicza, on im się zwinął w konkretnym celu.

Głos zajął Donald Tusk z nadzieją, że to koniec "afery trotylowej". Premier skierował swoje słowa do tych, "którzy tę awanturę rozpętali, by równie głośno, jak krzyczeli w sprawie wybuchu i w sprawie trotylu, żeby równie głośno przeprosili tych wszystkich, których obrazili".

Kaczyński nie przeprosi, bo zajęty jest przygotowaniem do przejęcia władzy, a Macierewicz musiałby się przyznać do wieloletniej roboty za bezdurno sejmowego zespołu i tzw. ekspertów.

Smoleńsk wykreował alternatywną rzeczywistość, dowartościował trzeciorzędność - pokraczność, która wydaje się być trwałą cechą charakterologiczną. Z jej powodu doszło do hekatomby w Smoleńsku.

Skutki tej pokraczności należy eliminować z umysłów Polaków. Pokraczność powstaje w niedojrzałych umysłach, zmniejsza się wraz z dojrzewaniem do urządzeń cywilizacyjnych i nowoczesności. Może za kilka pokoleń będzie jej mniej. I takie zdarzenia jak Smoleńsk nie będą miały miejsca.

Może.

wtorek, 7 maja 2013

Nie łudźmy się co do Macierewicza i Smoleńska


Rafał Rogalski, który szczęśliwie wyszedł ze smoleńskich mgieł, spotyka się z "należytym" odporem wszystkich tych z PiS, którzy w tej aurze zamachu pozostają.

Jarosław Kaczyński dla "Sieci" powiedział dialektyką smoleńską:  - Ani ja, ani Antoni Macierewicz nie mówimy, że wiemy na pewno, iż był zamach. Mówimy precyzyjnie, że jedyną koncepcją, która wyjaśnia wszystko, co się tam wcześniej i później stało, jest koncepcja wybuchu. A wybuch z kolei był wynikiem zamachu. Żadnej innej przekonującej koncepcji, oczywiście gdy bierze się pod uwagę fakty, a nie bajki, nie ma.

Zajął głos Antoni Macierewicz, ideolog smoleński, który "kulom Ruskich i Tuska się nie kłania". Bo Rogalski chciał skontaktować eksperta Macierewicza, prof. Wiesława Biniendę z prokuratorami wojskowymi, ale szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej unikał takiej konfrontacji, jak mógł. Macierewicz na to rzekł, że nieprawda.  Przedstawił na to stosowną korespondencję, Binienda chciał się spotkać i czekał na prokuratorów.

Nie wnikając w okoliczności, najważniejsza w tym wypadku jest chronologia i szczegóły, które o zamachu smoleńskim prezentuje Macierewicz. A są one niespójne dzisiaj, a wczoraj były jeszcze zupełnie inne, od teorii helowej poczynając.

Prokuratura wojskowa jest od badania katastrofy, a nie od oceny detektywistycznych zapędów Macierewicza, bo wyniki badań Biniendy znamy z ust i pism posła PiS. Ich waga dla prokuratury jest bez znaczenia. Jeżeli Binienda ma na poparcie tez Macierewicza spójny przewód dowodowy, to ten dotarłby do opinii publicznej i do prokuratury. Na razie ich wartość jest amatorska. Na poziomie blogerskich dociekań.

Macierewicz z pewnością nie łudzi się, co do wartości swojej tezy zamachowej. My też nie łudźmy się, aby PiS miał zrezygnować ze smoleńskiej polityki. Wszystkie znaki na ziemi wskazują, że to samograj, który będzie odpowiednio lepiony stosownie do okoliczności. Lud smoleński jest utwardzony, a politycy PiS mają w tym swój polityczny interes.

Jedyna receptą, aby smoleńszczyznę przegnać z życia politycznego jest zespół ekspertów państwowych, który ma do odrobienie 3 lata zaniedbań. Wbijano młotem ćwieka zamachu i ten gwóźdź smoleński niszczy sferę życia publicznego. Trzeba go wyciągnąć. A to jeszcze potrwa.

Zespół anty-macierewiczowski winien cierpliwie prostować przekłamania pisowskie, robić to w klarownych i prostych komunikatach. Pełnego sukcesu to nie gwarantuje, ale z czasem smoleńszczyzna może zelży i zejdzie z agendy polityki wewnętrznej. Może się udać. A jak nie? To trzeba przystosować się do życia z chorobą . Smoleńską.  Ale ja nie łudzę się.