Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narodowcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narodowcy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 czerwca 2013

Wysyp prafdziwych Polakuw na wykładzie prof. Baumana


Prawica rodzi potwory. Tych potworów i podobnych zdarzeń, jak na wykładzie prof. Zygmunta Baumana, będzie więcej. Będą ujawniali swoje zakryte twarze. Ci, którzy nawiedzili wykład wybitnego socjologa i myśliciela, nie znają ani jego pism, ani nie wiedzą, co czynią. Ci, którzy zakłócili wykład na Uniwersytecie Wrocławskim, są futerałem, szalikiem, maską innych, którzy zbyt wielkiej wiedzy też nie posiadają, lecz posiadają chore ambicje polityczne.

Ci męszczyźni nawiedzający wykład prof. Baumana zostali wysłani przez podobnych męszczyzn, mających wypaczone pojęcie o narodzie, społeczeństwie, nowoczesności i emancypacji. Tych męszczyzn wyhodowali politycy w quasi debacie o wolności kiboli (bo od kiboli zaczęła się kariera prafdziwych męszczyzn), męszczyźni budzili Polskę i Polaków, męszczyźni bronili/bronią TV Trwam.

To wszystko jeden sznyt: zohydzić orła białego, zohydzić pojęcie prawdy, zohydzić barwy biało-czerwone. Dewocjonalia narodowe zostały zaprezentowane przez prafdziwych Polakuw  na wykładzie prof. Baumana. Męszczyźni, jak piszą i mówią, tak postępują. Nie tylko państwo winno wziąć ich pod baczną ochronę, lecz społeczeństwo winno mieć na nich baczenie. Wykrzywią, skoślawią, zdegenerują ojczyznę i język polski. Wysyp prafdziwych Polakuw dopiero się zaczął.

czwartek, 14 marca 2013

Zedrzeć endecką maskę



Instytucje kultury i nauki nie mogą być twierdzami. To są przestrzenie wolne dla myśli, ducha i kreacji. Do tego momentu zgadzam się z Pawłem Wrońskim, iż gdyby nie odwołano spotkania z liderami Ruchu Narodowego na UW, nie doszłoby do endeckiej zadymy podczas wykładu Magdaleny Środy i Adama Michnika w Radomiu.

Wroński się pyta, gdzie są czasy naukowców, którzy podpisywali list 34? Wówczas (rok 1964) należało mieć nie tylko odwagę, ale rozeznanie, że białe jest białe. Odważnych było jednak tylko 34, milcząco ich popierających dużo, dużo więcej. A przeciwników, którzy podpisywali każdą rezolucję PZPR było czasami więcej niż dużo, dużo więcej.
Odwaga umysłu nie jest odwagą jako taką. Dzisiaj znaleźlibyśmy z odwagą umysłu z pewnością 34, wystarczy jednak dwóch rektorów, którzy do tych 34. nie należą, jak na UG i UMCS, aby odwołać spotkania z Robertem Biedroniem i Janem Hartmanem.

Ale to odwaga umysłu jest w stanie uratować ośrodki kultury i nauki, nawet gdy wedrą się do nich zakapturzeni narodowcy, bo kultura i nauka zdzierają wszelkie maski i kominiarki, pod którą każdy endek i konserwatysta jest tylko żenujący, skamieniały, pusty. Do tego potrzeba odwagi, której nie wszystkim starcza.

W kraju jest więcej niż tych 34., którzy podpisaliby się wówczas pod Listem 34 Antoniego Słonimskiego, jak Maria Ossowska, Leopold Infleld, Władysław Tatarkiewicz. Ci, którzy wdzierają się do otwartych instytucji w kibolskich szalach i kominiarkach, nie mają za sobą nikogo, kto choć w ułamku byłby Ossowską, Infeldem, Tatarkiewiczem, dlatego trzeba zdzierać im maski, aby także dojrzeli własną pustkę endecką, narodową, konserwatywną.

Zdzierać, to znaczy nie tchórzyć, jak rektorzy na UG i UMCS.

niedziela, 3 marca 2013

Sierpy i Młoty na spotkaniu z Palikotem



Wśród narodowców powstał nowy zwyczaj zakłócania spotkań. Po intelektualistach nadszedł czas na polityków, tak zdarzyło się na spotkaniu w Szczecinie, gdzie Janusz Palikot prezentował nowy projekt polityczny Europa Plus.

Endecy mają stare hasło i zmieniony sztafaż. Od ich zawołania bojowego (na razie retorycznego): "Raz, sierpem, raz młotem..." nazywam ich Sierpami i Młotami, tym bardziej, że są z naboru kibolskiego.

Nie są kibolami Crvenej Zwezdy Beograd (Sierpy), ani West Ham United (Młoty), ale to nasi tubylczy kibole Polonii, bądź Legii, a że Palikotowi zdarzyło się w nadmorskim mieście - Pogoni. Ci, którzy wysyłają ich w bój, mogliby tę hołotę (bo i ten rzeczownik wchodzi w ich zawołanie bojowe) poduczyć przy okazji o Pogoni, historii i Lwowie (ale nie tylko). Rozumiem, że niewiele i w tym temacie wiedzą sponsorzy, mogliby sami poduczyć się u jakiś akademików. Wszak dietę poselską mają zdecydowanie większą od średniej krajowej.

Narodowcy wystąpili w starym sztafażu, acz odświeżonym, miast masek Guy Fawkesa mieli na twarzach świńskie ryje. Nie nazywam ich świniami z powodu szacunku dla braci mniejszych i przede wszystkim świnia to zwierzę naprawdę inteligentne.

Wykrzykiwali narodowcy to, co wykrzykiwali. Niestety nowy obyczaj coraz bardziej doskwiera debacie publicznej. Trudne staje się prezentowanie jakiejkolwiek idei, a media mają wyżerkę - dowartościowują reklamiarzy.

Warta jest odnotowania postawa Palikota, który nie raz przedstawił się górą w stosunku do pozostałych, ale jako polityk popełnia zbyt dużo błędów, jak na mój gust. Zachował się Palikot, jak na rasowego intelektualistę przystało, a wśród polityków takich prawie nie ma. Tłumaczył Sierpy i Młoty: - Dlaczego ci ludzie przychodzą? Dlaczego obrażają i atakują? Bo ich boli serce, oni nie mogą żyć. Nie mają pracy, bo nie potrafiliśmy im stworzyć pracy, nie mają godziwej płacy i z tej rozpaczy przychodzą gdzieś, w pewnym sensie pokazując nadzieję, że przychodzą do nas. Oni wykrzykują do mnie ten ból. Nie wykrzykują go Kaczyńskiemu czy innym. Wykrzykują go do mnie, ja im za to dziękuję, bo dzięki temu wiem, że jeśli rozwiąże ich problemy, to oni są po mojej stronie.

Czy czegoś narodowcy się nauczą? Jest jakaś szansa, iż w zaciszu refleksji jakiś młody człowiek zacznie trawić słowa i wytwarzać własny, a nie plemienny, sens. Wówczas Palikot może powiedzieć: Bingo! Uratowany człowiek. Zdejmie maskę i spotka się sam ze sobą. To są najtrudniejsze spotkania, ale jedynie wartościowe.

sobota, 23 lutego 2013

Czarna sotnia na wykładzie Adama Michnika



Na trwale do naszego życia publicznego wpisały się czarne sotnie, które wdzierają się na wykłady. Pierwsza tę "przyjemność" miała zaznać Magdalena Środa, a teraz w Radomiu narodowców w kominiarkach zobaczył Adam Michnik.

Tych ksenofobów tworzy PiS, a Krystyna Pawłowicz nawet w atrybucie kominiarki dopatrzyła się wolności wypowiedzi.

W kraju idzie na gorsze, usta prezesa będą produkować "zbrodnię niesłychaną". To najbardziej wydajna manufaktura pogardy. J. Kaczyński otwiera usta, wylatują z nich popsute zęby, przepraszam: "gołąbki pokoju" pogardy.