środa, 17 lipca 2013

John Godson jako obywatel Piszczyk

Poseł PO John Godson konsumuje media, aby wiedzieć, co w trawie piszczy. Jako obywatel Piszczyk nie da sobie w kaszę dmuchać. Ostatnio zapisał się do annałów odpowiedzią Janowi Hartmanowi: - Może pana przodkowie pochodzą od małpy, moi nie! Mój pradziadek nie był małpą.

Godson szlifuje w każdym razie narzędzia dialektyki. Wyczytał, że Paweł Huk prowadzi sierociniec w Kenii, w emocjonalnym pędzie napisał do niego e-maila i czeka, aby wskoczyć w pierwszy lepszy samolot, pofrunąć  do Afryki: – Napisałem do pana Huka maila w odpowiedzi na artykuł o nim i czekam na kontakt. Pod koniec roku będę w Kenii na zaproszenie siostry Alicji Kaszczuk z Misji Laare i ambasadora. Pomyślałem, że warto wesprzeć tego człowieka.

Co może zaoferować Godson Hukowi? Zadeklarował poseł PO:  – Wszystko będzie zależało też od moich możliwości.

Altruista Huk cieszy się z tego:  – Wspaniale, że ludzie związani z mediami i polityką chcą angażować się w takie rzeczy. To dla mnie sygnał, że nie jestem sam, zawsze wierzyłem w ludzi.

W tej chwili marzeniem Huka jest wybudowanie studni, istnieje nawet strona, na której zbierane są datki.

Godson może zadeklarować jakąś część swojej diety poselskiej. Jak będzie w Kenii także mógłby chwycić się za łopatę, acz kopanie studni na ziemi, skąd wyszedł homo sapiens, jest wielokroć trudniejsze niż na naszej polskiej.

Mam nadzieję, że Godson w Kenii bardziej zadba o życiodajną wodę dla Afrykańczyków, niż święconą do kropidła. To jest mój prywatny apel do obywatela Piszczyka PO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz