To, co zaprezentowali Polacy w ćwierćfinale singla Wimbledonu to patriotyzm najwyższej próby. Nie chodzi o grę, bo trudno ciągle grać na wysokim poziomie, ale tak grali Jerzy Janowicz i Łukasz Kubot, lecz chodzi o zachowanie po meczu.
Jak reprezentują nas, nasz kraj, dwaj wielcy sportowcy na zewnątrz. Jak szanują polskość w sobie i w drugim.
Można rywalizować i trzeba, gdyż stajemy się lepsi. Można wyrazić szacunek do siebie, jak zrobili Kubot i Janowicz w stosunku do siebie po zakończeniu rywalizacji.
Kibice na świecie widzieli, jak Polacy szanują - ba! kochają siebie - jak po spotkaniu obejmują się, jak dziękują jeden drugiemu za siebie nawzajem.
Jak wymieniają się koszulkami, tego w tenisie nie ma. Jak jeden czeka na drugiego, aby w triumfie polskości zejść razem z kortu.
Jak zwycięzca łka w rutynowym wywiadzie, kaleczy angielski, kaleczy wypowiedź, lecz daje amalgamat najwyższej próby patriotyzmu.
Obrazek z Wimbledonu Kubota i Janowicza winien być pokazywany przed programami politycznymi, jak należy szanować polskość w drugim, jak szanować siebie nawzajem. Rywalizować i być odpowiedzialnym wewnętrznie za drugiego.
Janowicz i Kubot dali powód do dumy: warto być Polakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz