środa, 5 grudnia 2012

Aria agenta Tomka o związku przestępczym



Najpopularniejsze zdjęcie agenta Tomka ujawnione przez "związek przestępczy" to te, gdy ma nagi tors i z miną świadcząca, iż przed przyszłymi odbiorcami swojej fotki chwali się walizką pełną szmalu. Dlatego to podkreślam, bo chcę zacytować:

"Nagości wiecznie młoda witaj!" (itd).

To z "Operetki" Gombrowicza, utworu genialnego, którego miejsce akcji jest osadzone na zamku księcia Himalaj. Nie chcę katować internautów literaturą, bo wiem, że nie jest przez nich lubiana, dlatego będę odwoływać się do niej ostrożnie. We wstępie G. pisze na temat formy swojego dramatu: "Operetka w swym boskim idiotyzmie, w niebiańskiej sklerozie (...) jest teatrem doskonałym".

Mój odbiór 3-częściowego materiału o agencie Tomku klasyfikował się w tym "boskim idiotyzmie", jako bohatera i posła PiS operetkowego, którego największym zawodowym osiągnięciem było uwiedzenie posłanki PO Beaty Sawickiej za pomocą Adama Asnyka. To był jego koń, na którym wjechał do gmachu Sejmu. Mój poprzednik - kurczę, jeszcze raz literatura - sławny ułan Bolesław Wieniawa wjeżdżał na koniu ale do "Adrii", nie wykorzystał swoich podbojów w alkowach, aby zostać posłem. To mogło mu służyć do pisania wierszy, a nie recytowania ich w alkowach, w których ułan nawet na spoczynek z białogłową udawał się w ostrogach, bo ojczyzna zawsze może wezwać. Jeszcze zacytuję adiutanta Piłsudskiego: "Bo w sercu ułana, gdy położysz je na dłoń, na pierwszym miejscu panna, przed nią tylko koń".

Chciałoby się napisać: jaki Piłsudski, taki jego adiutant (agent). Marszałkowi można dużo zarzucić, ale nie małość. Nawet w wulgaryzmach był niebotycznie barokowy i spiętrzony metaforycznie wniebogłosy, a ludzie wokół niego nie byli tuzinkowi.

A jak zachowuje się agent Tomek, gdy wyszło na wierzch, że niewiele potrafi, nawet dobrze się zakonspirować i porządnie uwieść? O, na pewno nie jak bohaterowie "Operetki" G., która była grana na największych scenach świata, ale jak bohater operetki wystawionej w remizie.

Aria agenta Tomka "Dziennikarze stworzyli związek przestępczy" to pożal się boże dyszkant i to w wykonaniu niemuzykalnego kastrata. Jedyną receptą na skandal i to w sytuacji, gdy się nie odpowiada przed narodem za rządzenie (bo PiS jest w opozycji), jest przeczekać, wyszczekają się, obmówią gdzie trzeba, a po tygodniu pies z kulawą nogą nie będzie pamiętał. Dopilnować tylko, czy nazwiska nie przekręcają (Julian Tuwim; och, ci poeci).

No, ale w operetce, zwłaszcza wystawianej w remizie z takimi, a nie innymi divami, gdy zniesmaczniona publiczność z hukiem wyszła, ta logika nie działa. Wokalista z remizy krzyczy, to nie remiza, to apartamentowiec, a ta walizka pełna pieniędzy, to nie amerykański thriller, do którego dolary produkuje się na kserokopiarce, te dziengi pochodzą z Polskiej Mennicy.

Zastanawiam się tylko nad jednym, czy prokurator generalny Andrzej Seremet podejmie zaproszenie, aby udać się na występy gościnne do remizy i odśpiewać swoją arię barytonem "Agencie Tomku, nic się nie stało, nic się nie stało, dwa lata paki proponuję".

Różnica między zamkiem księcia Himalaj a remizą prezesa PiS jest zasadnicza. Tam boski idiotyzm jakiś wysoki, a tu parciany, jak tors agenta Tomka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz