wtorek, 18 grudnia 2012

Niezależna telewizja PiS - czy takie coś jest możliwe?


Znamy z grubsza personalia projektu telewizji PiS, która dla niepoznaki dzisiaj nazywa się Telewizja Niezależna. Jej naczelnym ma być Bronisław Wildstein mianowany przez prezesa PiS na prezesa TVP w 2006 roku, ale szybko odwołany i zastąpiony Andrzejem Urbańskim. A zastępcą - Tomasz Sakiewicz. Dlaczego tak nisko jest usytuowany naczelny "Gazety Polskiej", specjalista od niezależności i prawdy informacji? Czyżby na tylu garnuszkach się umościł, że nie jest w stanie w poświęcić się w pełni tej działce propagandy.

Prezesem tej telewizji jest niejaki Piotr Barełkowski (nie znam), jakaś szara eminencja od biznesu. Pracę i udziały w TN mają uzyskać Rafał Ziemkiewicz, Ewa Stankiewicz i Anita Gargas. Z założenia ma być to telewizja konserwatywna, z początkowym modelem biznesowym start-up, czyli czekająca na przejęcie, bądź fuzją, przez podmiot inwestujący, a nawet bank. Rozglądając się, kto miałby wyłożyć pieniądze i być rzeczywistym właścicielem, nietrudno wskazać - SKOK-i.

Stąd zresztą ma się walka biznesowo-polityczna przed uniknięciem czapy nadzoru Komisji Nadzoru Finansowego. Telewizja ma zadebiutować wiosną, na przełomie kwietnia i maja. Do tego czasu uzyskać koncesję na nadawanie na satelicie i w kablówce, o co nie powinno być trudno.

Najważniejszy jednak będzie szmal. Na początek ma starczyć 3 mln zł, które zbierają "Solidarni 2010". Dotychczas do "czapki" wrzucono coś koło 10 tys. zł i kilkaset dolarów. Jednak przedstawiony projekt może zbiórkę przyspieszyć. Czy na tyle zbiórka pieniędzy dostanie impetu, aby zdążyć na planowany czas startu?

TN zapowiada się na telewizję z misją, którą utraciła telewizja publiczna. Misję tę znamy: PiS u władzy, a prezes na premiera, a może nawet prezydenta. Czy telewizja PiS ma szansę? Robienie telewizji jest o wiele trudniejsze niż gazety, bo pieniądze zupełnie inne, wielokrotnie grubsze. O jej modelu z czasem decydować będzie rynek reklam, a nie misja polityczna i sprawność warsztatowa wymienionych dziennikarzy.

Na razie wygląda to na porywanie się z motyką na ciało niebieskie. Rynek telewizyjny jest już ukształtowany, wcisnąć się na niego będzie niezwykle trudno, acz jakieś nadzieje można wiązać z bankructwem - i upadkiem - publicznej, może dwójki, a może TVP Info.

Czy atrakcją takiej telewizji mogą być debaty samego ze sobą Jarosława Kaczyńskiego, albo polityków PiS we własnym sosie? Przecież nie zostaną zaproszeni do studia TN Stefan Niesiołowski, ani Janusz Palikot, jak nie dostają zaproszeń do TV Trwam. Co na to jednak o. Rydzyk, wszak TN będzie zagrożeniem dla niego. Z czasem nawet w walce o multipleks cyfrowy.

W naturze nie ma niezależności od partyjnych interesów. TN zapowiada się na oksymoron. Sprawdza się w retoryce, ale nie w mediach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz