czwartek, 6 grudnia 2012

Podżeganie - rak IV RP



Mariusz Kamiński wczoraj bronił agenta Tomka, dzisiaj musi bronić siebie. Ma niejaką wprawę w samoobronie. Już się wybronił w kwestii nadużycia prawa przy prowadzeniu operacji przez CBA z 2007 roku.

Rzecz dotyczy afery gruntowej, tym razem Sąd Okręgowy w Warszawie nie podzielił wcześniejszego umorzenia sądu rejonowego, który nie dopatrzył się powyższego przestępstwa, ale poprzez to pominął o wiele cięższe przewinienie: podżeganie.

Sędziowie wyszli skądinąd ze słusznego spostrzeżenia, iż odpowiednio podżegając do przestępstwa, każdego można skusić i poprowadzić do przestępstwa. Prawo naturalne wszak mówi (I Księga Rodzaju): człowiek to istota grzeszna.

Podżeganie jest założeniem, iż każdy z nas jest przestępcą a priori. Bez kwalifikacji agent Tomek tak, a nie inaczej zachowywał się przed walizką pełną pieniędzy. Nawet do tego aktu się rozebrał. Niech każdy w tej chwili przeprowadzi eksperyment myślowy: dostajesz taką walizę szmalu do dyspozycji. Czy nie będziesz miał gęby rozdziawionej śmiechem od ucha do ucha? A przy tym nie zedrzesz z siebie koszuli, bo z tej uciechy żaden Dior nie pomoże, spocisz się z wrażenia?

Agent Tomek akurat udawał się na podżeganie. Nie dziwię mu się zbytnio, iż w ramach - tak mu się wydawało - prawa może to prawo przekraczać. On tego mógł nie być świadomy, ale jego szef winien być świadomy. Zresztą prawo rzymskie ujmuje, iż odpowiada się przed prawem, nawet (zwłaszcza) nie znając go.

Zachowanie Kamińskiego wskazuje, iż nie znał prawa, a dzisiejsze jego słowa to potwierdzają. Nie zwalnia go to z odpowiedzialności karnej. Zasłania go jedynie tarcza immunitetu, ale nie zawsze trzyma się ją w pogotowiu i w którymś momencie może ją Kamiński opuścić z honorem. Wówczas prawo sięga i odpowiednio karze.

Proces Kamińskiego będzie o tyle ciekawy, iż osoba przeciw, której przestępstwo podżegania było skierowane, nie żyje. Czy ten akt podżegania posłużył do degradacji tej osoby, a następnie samounicestwienia? W tym wypadku więcej mieliby do powiedzenia psycholodzy, prawo jest bezsilne. Ale prawo moralne - nie. Czy Kamiński czuje, jakie wyrządził zło innemu i jego rodzinie?

Kamiński - to raczej każdy bystrzejszy dostrzega - miał nad sobą o wiele silniejszą osobowość, która nim sterowała, a obecnie zrobiła w ramach rekompensaty utraty stanowiska swoim zastępcą, wiceprezesem. Walory intelektualne Kamińskiego są, jakie są, czyli takie, jakie można ocenić via media. Mizerne, by nie napisać: marne, żadne.

Uruchomiony "na sucho" w wyniku procesu Kamińskiemu zostanie cały mechanizm IV RP. Na wokandzie stanie jego ówczesny i dzisiejszy polityczny zwierzchnik, ale też przypomniane zostaną takie drobne zdarzenia, które takimi nie muszą de facto być, jak np. nagranie, które swego czasu sporządził (syndrom Zb. Ziobry) redaktor Sakiewicz ze spotkania z Andrzejem Lepperem (celem podmiotowym podżegania w aferze gruntowej).

Ten proces zapowiada się na o wiele ważniejszy niż Trybunał Stanu dla Kaczyńskiego i Ziobry, gdyż może w tym niewielkim wycinku - podżeganie - pokazać, jak rakowacieją mechanizmy polityczne, gdy ma się niewielką wiedzę ustrojową (demokracja) i prawną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz