piątek, 21 grudnia 2012

Klątwa ministra skarbu



Nadzorujący NewConnect na Giełdzie Papierów Wartościowych Emil Stępień mógł mieć dość wpatrywania się w ceduły i zapragnąć łaski celebry, zwłaszcza, że debiut w filmie pod symptomatycznym tytułem "Ciacho" miał za sobą. Nie załapał się do filmu tegoż samego reżysera Patryka Vegi "Stawka większa niż śmierć", więc mógł liczyć na jego nowy projekt "Klątwa faraona". Jeżeli tobie pomagają, wdzięczność nakazuje, abyś ty się odwzajemnił. Stępień więc chciał pomóc "Klątwie...", a że spółka ją realizująca East Pictures jest notowana na nadzorowanym przez niego rynku alternatywnym GPW, więc wydawało się tym łatwiejsze. Aby nie być posądzonym o konflikt interesów, zawiadomił prezesa GPW Ludwika Sobolewskiego. Musiał uzyskać zgodę, bo przystąpił do przekonywania tych, którzy byli od niego zależni, czyli właścicieli spółek notowanych na NewConnect. Ze służbowej skrzynki rozesłał maile i całkiem dobrze szło, bo kilka spółek zaangażowało się w projekt.

"Klątwa faraona" wcale nie wymagała fortuny, realizacja i dystrybucja to ok. 4 mln zł. Nie jest znana fabuła, acz jak plotka giełdowa niosła, miały w niej występować piękne kobiety i wpływowi mężczyźni, wśród nich także prezes Sobolewski. Plotka jest stugębna, a donos zwykle bywa anonimowy. No i sprawa się rypła, bo wyciekła na zewnątrz. Najpierw do mediów, a tym samym do ministerstwa skarbu państwa, które jest większościowym akcjonariuszem GPW.

Stąd do wykopania jest blisko. Zebrała się Rada Giełdy, prezesa Sobolewskiego zawiesiła, a Walne Zgromadzenie go się ostatecznie pozbędzie. Stępień przynajmniej zaprezentował się jako "Ciacho", ale Sobolewski nie zdążył. Dzisiaj pewnie przeklina, nawet jeżeli nie miał odtwarzać w filmie faraona. Zaś reżyserowi scenariusz pisze życie i może pokusić się o nowy projekt "Klątwa ministra skarbu", z podtytułem: komedia ze sfer finansowo-państwowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz