czwartek, 20 grudnia 2012

Czy Polska odzyska to, co Kościól nabył korupcją?


Każdy urzędnik państwowy jest skorumpowany. Funkcja, którą pełni, predysponuje go do tego. Nie reprezentuje siebie, a jakieś ciało bliżej nieokreślone. Bo czym jest państwo, miasto, mienie społeczne? Ładną ideą, która zrymowana z inna ideą (np. patriotyzmem), tak świetnie brzmi, że urzędnik staje na baczność i  żąda w korupcji swej więcej.

W latach 90., gdy państwo polskie zmieniało ustrój, obowiązywała taryfa, acz nie była ona wszędzie taka sama. Zależna od bogactwa regionów i kieszeni tego, który musiał korumpować. Patriotów uspakajam: dążenia J. Kaczyńskiego do własnych mediów skończyło się bankructwem "Expressu Wieczornego", którego wartość rynkowa była kilku- , a może kilkunastokrotnie większa, niż dzisiaj "Gazety Polskiej" - więcej na ten temat wie np. Andrzej Urbański, który - jak zdążyłem zauważyć - wraca do gry. Prezes PiS (wówczas PC) złotej kurze ukręcił łeb.

Urzędnik nie ma barw ideowych, ma barwy własne: kieszeń. Jej rozmiary: szerokość, długość, głębokość. Można to nazwać fizyką korupcji. Im wyżej urzędnik umocowany, tym ta kieszeń prawom fizycznym była bardziej podległa. Ba, nauki ścisłe były nieubłagane.

I tak zdarzyło się z Kościołem, a dokładnie z Komisją Majątkową, która pośredniczyła między bytem bliżej nieokreślonym (państwem) a urzędnikami Pana Boga, czyli hierarchami Kościoła. Jeżeli dają, trzeba brać. Ta zasada moralna kieruje wszystkimi, bogobojnymi i tymi, którzy charakteru nadprzyrodzonego nie widzą w naturze. Tak rozparcelowano świeckie media, gazety, w tym ten już osławiony "EW".

W podobny sposób dobrał się do fizyki Kościół, ale jako że ma tradycję 2 tys. lat, nie była to opaczność takiego Kaczyńskiego, który ma o biznesie pojęcie, jak bezpieczeństwo i stan jego konta. Pieniądze nie wynosi się w walizce (Maciej Zalewski z PC - zaliczył kilkuletnie oglądanie słoneczka PiS zza krat), a zupełnie w innych ingrediencjach wartości. I przede wszystkim trzeba być szczodrym dla innych, aby stać się bogatszym. Zasada stara, jak świat.

A Kościół od 2 tys. lat przerabia obecność na tym Padole Łez i w takiej Polsce ma się całkiem dobrze. Kościół przerabia swoją tradycję wszędzie (nawet niektórzy politycy twierdzą, że tradycja polska jest tożsama z tradycją Kościoła), w tej chwili oko Michała Boniego - ministra MAiC - (świetnie się zna z Andrzejem Urbańskim) padło na diecezję legnicką.

I co? Zamiast 15 hektarów, które w sprawiedliwej arbitralności parafie miały otrzymać od szczodrobliwej państwa polskiego, dostały dużo, dużo więcej. Wartość ta w samej diecezji legnickiej wynosi 30 mln zł. Wartość inkaso, a nie rynkowa - na to zwracam uwagę, gdyż doświadczenie 2 tys. lat podpowiedziało hierarchom, aby zbyć owo "dużo, dużo więcej" na pniu. Urzędnicy z Komisji Majątkowej już siedzą i świat oglądają zza krat, ale jest problem z odzyskaniem tego, co Kościół w swej 2. tys. tradycji uzyskiwał za friko.

Podobno rząd i minister Boni są zdeterminowani, aby odzyskać dla państwa polskiego straty. Nie wierzę, aby im to się udało, zwłaszcza, że siły patriotyczne nie działają na korzyść Polski, a tradycji 2 tys. lat korupcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz