sobota, 15 grudnia 2012

Inspektor Clouseau chce debaty

Antoni Macierewicz pozazdrościł prezesowi frajdy zwycięstwa moralnego i też wystąpił z propozycją debaty. Mam nadzieję, że prezes tego nie czyta, bo Macierewicz chciałby zastosować szerszą formułę niż on, debaty z udziałem strony przeciwnej. Zdaje się, że tylko taka debata ma sens, choć prezes o debatach ma inne zdanie. Najlepiej debatuje mu się z samym sobą.

Macierewicz zajmuje się w PiS jedną działką, zbrodnią smoleńską, więc tylko z debatą na temat katastrofy mógł wystąpić. I chwała mu, że taki odważny. Wystawił nawet drużynę ekspercką do debaty, czterech zawodników. Wyszedł na ubite pole mediów i zakrzyknął do szeregów wrogów: Wychodźcie! Tutaj są moi harcownicy, wystawiajcie swoich ekspertów.

Jak dobry coach zachwala swoje szeregi: "sformułowali najprawdopodobniejszą, najpełniejszą, najbardziej kompetentną i naukowo zweryfikowaną hipotezę tego, co naprawdę się zdarzyło nad Smoleńskiem". Przy tym wyznaczył trzy panele debaty: przygotowania do lotu, przebiegu katastrofy i narzędzi prawnych do wyjaśnienia tej tragedii.

Kłopot z logiką Macierewicza jest taki, jak z pewnym moim znajomym, który mając inne zdania pulta się w "ten-tego". Nazywam to logiką trygonometrii, a jego samego Tangens. Takim Tangensem przestrzeni publicznej jest Macierewicz. Też ma przeciwne zdanie, ale nie ma nic do powiedzenia od wiecznej mantry "ten-tego", która nawet została opublikowana drukiem w 98-stronicowej broszurze o zamachu smoleńskim.

Po pierwsze, eksperci z komisji Jerzego Millera nie są nikogo przeciwnikami, najlepsi fachowcy zostali powołani do zbadania przyczyn katastrofy, a nie żadni cukiernicy. Po drugie, w debacie eksperckiej nad faktem, który się dokonał, mogą uczestniczyć równorzędni fachowcy i nie stawać naprzeciw siebie, tylko dochodzić wspólnie zdefiniowania prawdy o tymże fakcie. Po trzecie i najważniejsze, w debacie ekspertów nie mogą uczestniczyć amatorzy i to nie ze swoich dyscyplin oraz nie mający dostępu do dowodów. Amatorzy mogą podjąć trud nauki, ale na uczelniach, a nie uczestnictwem w debacie najlepszych.

Tangens Macierewicz myśli, że do pojedynku przeciw Barcelonie, czy też Realowi Madryt wystawi drużynę amatorską. Przeciw Messiemu, Ronaldo, Falcao (akurat Atletico) wystawi dryblerów ze swojego "patriotycznego" podwórka, bo na trzepaku któryś z nich trafił między słupki. Cóż w takiej sytuacji mogą fachowcy zawodowcy? Wzruszyć ramiona, wzruszyć się naiwnością amatorów i udać się do swoich zajęć. Bookmacherom nawet do głowy nie przyjdzie przyjęcie zakładu.

Nasz Tangens wzruszenie ramion ekspertów przyjmie, jako dowód na "zbrodnię niesłychaną" i "teorię dwóch wybuchów". Dyskutować z Macierewiczem i jego amatorami, to jak podjąć debatę o ewolucji i kreacjonizmie. Darwin w debacie z Maciejem Giertychem. Tangens też wydał swoją 98-stronicową Biblię o katastrofie smoleńskiej, pewnie wydało ją jakieś wydawnictwo Różowa Pantera.

O, właśnie - Różowa Pantera. Macierewicz to taki inspektor Clouseau. Nawet podobny. Ogoli brodę, przefarbuje włosy, wykapany Peter Sellers, który używał trygonometrii logiki "ten-tego".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz