Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TV Trwam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą TV Trwam. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 lipca 2013

Bierecki staje się głównym krupierem na prawicy


O. Tadeusz Rydzyk znalazł się w finansowych objęciach SKOK-ów, wstąpił do kasy Stefczyka, co skutkowało przyznaniem promesy kredytowej w wysokości 15 mln zł. Jan Dworak i KRRiT nie mogli się oprzeć, aby nie przyznać koncesji na multipleks cyfrowy dla TV Trwam.

Senator PiS Grzegorz Bierecki, założyciel SKOK, wieloletni prezes tej kasy, a obecnie szef rady nadzorczej, staje się głównym rozdającym, krupierem prawicy. I z pewnością wpłynie na kształt biznesowy imperium Rydzyka.

Pod jego pieczą pozostaje także tygodnik "Sieci". Co przedstawia niezbyt różową przyszłość dla innych medialnych projektów prawicy. Szansę uratowania się ma tygodnik "Do Rzeczy", bo jest w platformie Michała Lisieckiego, z czasem jednak może dojść fuzji z "Wprost", obydwa tygodniki ostatnio znacząco dołują. Niepewna jest przyszłość TV Republika, która po euforycznym początku, spuszcza z tonu. Inwestorem medialnym nie mogą być dla kanału informacyjnego spółki Sakiewicza, gdyż brak w nich wystarczającej kasy.

Bierecki wykorzystał szansę, aby mieć pod sobą kiepsko radzące media prawicowe. Jak w każdym tego rodzaju wypadku o powodzeniu decyduje kasa. Pod jego presją może (i musi) ewoluować TV Trwam, ale i będzie się rozrastała. Nieprzypadkowo Rydzyk bąkał o kanale dla młodzieży i proporcjonalnej ilości mediów do populacji katolików.

Bierecki już w tej chwili jest głównym rozdającym kasjerem na prawicy, a w zasadzie krupierem. Został szefem WOCCU (Światowej Rady Związków Kredytów), sekuratyzuje swoje długi, są zarządzane w zagranicznych enklawach podatkowych.

To patriotom może się nie podobać, ale jak mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", który w całości ukaże się w poniedziałkowym wydaniu gazety: "Jeśli podkreślamy swą polskość, to powinniśmy chodzić w łapciach i lnianych koszulach?"

Łapcie pozostawia dla Sakiewicza i TV Republika. Rydzyk zawarł świetny interes finansowy, o kasę więc nie musi się martwić, a o politykę także, gdyż to on zarządza dużą częścią owieczek (elektoratu) PiS i Jarosława Kaczyńskiego.

Co się stanie, gdy Bierecki zechce wyjść z cienia, przestać być szarą eminencją? Mają o czym myśleć o. Rydzyk i Kaczyński.

piątek, 26 lipca 2013

Obrońcy TV Trwam będą maszerować po schodach


O. Tadeusz Rydzyk nie poddaje się. Dostał koncesję na multipleks cyfrowy na MUX-1, szkoda jednak maszerujących w obronie TV Trwam rozpuścić do domu, wszak to siła polityczna.

Myślał, myślał redemptorysta - i wymyślił za niego poseł PiS Andrzej Jaworski, szef Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski. - Być może cała ta informacja dotycząca tego, że Telewizja Trwam znajdzie się na multipleksie, była tylko i wyłącznie informacją, która miała uspokoić nastroje i zniechęcić nas do działań, aby Telewizja Trwam jak najszybciej znalazła się na multipleksie - zakomunikował.

Miejsce na MUX-1 zwolni TVP w kwietniu przyszłego roku, dopiero wówczas wejdzie na niego TV Trwam, o czym było wiadomo od chwili ogłoszenia konkursu na koncesję. O tym wszak nie muszą wiedzieć wierni maszerujący. Trzeba zasiać w nich kąkol niepewności, więc należy mieć żądania takie, jak Anna Sobecka, awansowana ze spikerki Radia Maryja na posłankę PIS: – TVP może zwolnić MUX-1 natychmiast. Nie musi z tym czekać do kwietnia 2014 r.

W "Naszym Dzienniku" ten stan zawieszenia między przyznaniem koncesji a korzystaniem z multipleksu nazywają "schodami przed koncesją". Język zawsze zdradza krętaczy. Schody zaczęły się dla uzasadnienia powodów "obrony" TV Trwam, więc każą teraz wiernym-obrońcom maszerować po tych semantycznych schodach. Schodach krętaczy. 28 września elektorat Rydzyka będzie "bronił" TV trwam na schodach.

Nie łudźmy się, że marsze skończą się w kwietniu przyszłego roku, gdy TV Trwam mimo sygnału na multipleksie będzie miała tę samą oglądalność, co dzisiaj, czyli znikomą. W telewizji nie ma cudów. Rydzyk już ma następne cele: MTV Trwam, a gdy tego będzie mało: tyle miejsc na multipleksach, ilu jest katolików w kraju.

Chyba, że papież Franciszek wskaże miejsce w porządku feudalnym Kościoła, które powinien zajmować polski "papież" Rydzyk.

niedziela, 14 lipca 2013

Kościół jest w Polsce jedynym Dzierżyńskim systemu wartości



O. Tadeusz Rydzyk po otrzymaniu koncesji na multipleks cyfrowy musi przeformatować cele dla swojej owczarni, aby chodziła w procesjach po ulicach polskich miast w "obronie imperium medialnego". Niezbyt ostro brzmiały słowa redemptorysty: "to, że powiedzieli, że dadzą miejsce na multipleksie, nie oznacza, że tak będzie". Zwłaszcza, że wcześniej przyznanie multipleksu dla telewizji Rydzyka zostało nazwane przez niego samego "cudem".

Na Jasnej Górze zgromadziła się pielgrzymka Rodziny Radia Maryja. Dużo szerszą wizję dla owczarni roztoczył miejscowy abp Wacław Depo, do którego pielgrzymka przybyła: "My w Polsce nie uczymy się takiej schizmy, która chce odebrać Kościołowi realny wpływ na życie wiernych."

Cóż ta schizma miałaby oznaczać? Przecież nie rozłam w łonie Kościoła. Niepodzielnie wszak rządzi w nim o. Rydzyk za pomocą swojego imperium medialnego, a taki ks. Wojciech Lemański to zaledwie wyrzutek (sztuk: jeden), czarna owca kleru.

Jeżeli wczytać się w słowa abp. Depo, szybko dochodzi się do konstatacji, że chodzi o schizmę Kościoła i Polski. W kraju są tacy, którzy chcą rozdzielić Kościół od państwa. Na to Kościół mówi: nie.

Wsparcie hierarcha dostał od pielgrzyma Jarosława Kaczyńskiego, który przyjechał na błonia Jasnej Góry, gdyż tyle koczuje tam elektoratu. Nie można go zmarnować. Przypomnę, że prezes PiS domaga się wpisania do preambuły Konstytucji RP o roli tradycji Kościoła i katolicyzmu, jako nierozdzielnej od państwa. W czym przypomina innego patriotę Edwarda Gierka (prezes PiS tak nazwał I sekretarza KC PZPR w czasie kampanii prezydenckiej 2010 roku), ten też chciał wpisać w 1976 roku "wieczystą przyjaźń z ZSRR".

Kaczyński nie zawiódł hierarchów i rządzącego Kościołem o. Rydzyka, sformułował kolejne zdanie, które powinno być wpisane do leksykonów retoryki politycznej: "Nie ma Polski bez Kościoła, bo Kościół jest jedynym dzierżycielem systemu wartości, który Polacy znają".

Pisząc prostymi słowy: Kościół jako jedyny dzierży (trzyma) system wartości. Chwyci nas w imadło swoich wartości, bo innego dzierżyciela nie znamy. Znowu odbija się ta czkawka z historii, w której byli jedyni dzierżyciele, a Dzierżyński tak lingwistycznie się dopasowuje.

Nic nie przekłamię, gdy strawestuję Kaczyńskiego i napiszę zamiast prezesa precyzyjniej niż on powiedział (przecież nie czytał z kartki): "Kościół jest w Polsce jedynym Dzierżyńskim systemu wartości".


środa, 3 kwietnia 2013

Stop krętactwu Rydzyka i PiS!



Jakaś organizacja pozarządowa winna donieść do prokuratury nieprawny lobbing stosowany przez PiS na rzecz o. Tadeusza Rydzyka.

Nie może być tak, iż przeciw ciału konstytucyjnemu KRRiT jest złożony wniosek do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej przez partię polityczną PiS dotyczący procesu koncesyjnego o przyznanie miejsca na multipleksie cyfrowym, który wedle tej partii został zmanipulowany i jakoby dlatego TV Trwam nie otrzymało koncesji.

Machlojki Rydzyka są już przysłowiowe i ojciec dyrektor uchodzi za synonim krętacza. Partia Jarosława Kaczyńskiego z tego ma bardzo wymierne korzyści. W mediach redemptorysty prowadzona jest na jej rzecz nieustanna kampania wyborcza.

Te związki lobbingowe o konkretnych korzyściach materialnych oraz godzących w państwo polskie winny stać się objęte dochodzeniem prokuratorskim.

Stop krętactwu Rydzyka i PiS!

Na Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej przesłuchiwano Rydzyka jako świadka. Obok niego siedziała posłanka PiS Krystyna Pawłowicz i co chwila mówiła Rydzykowi: proszę nie odpowiadać, proszę nie odpowiadać. Jak można siedzieć obok świadka i go instruować. To parodia przesłuchania - relacjonował poseł opuszczając posiedzenie.

sobota, 16 marca 2013

Konkurent o. Rydzyka



Coraz bardziej się utwierdzam, że żyjemy w chorym kraju. Duchowny, który w rozumie nie ma nawet dwóch puzzli, a do takich zaliczam o. Tadeusza Rydzyka (fatalnie władający językiem polskim), wiele może. Nawet szantażować władze polskie, premiera rządu nazywać niePolakiem, skrzykiwać swoje ofiary do marszów w "obronie TV Trwam" - i pozostawać na wolności. Winien wg wszelkich prawideł demokracji zgnić w kazamatach.

Może jednak nie jest tak źle, bo jeszcze niektórzy potrafią podnieść rękawicę przeciw takiemu szantażyście, uzurpatorowi, jak o. Rydzyk. A jest nim Adam Fularz.

Chciałem napisać, że go znam. Ale chyba nie znam. Pisaliśmy w tym samym piśmie przez wiele lat ("Puls. Pismo obywatelskie"), ale zdaje się nie poznaliśmy. W każdym razie znaliśmy swoje teksty opisujące kondycję społeczną kraju.

I proszę! Czytam: Fularz staje do konkurencji koncesji na multipleksie cyfrowym z TV Trwam. Dla "osiedlowców, dredów, reggaemanów" – tak w mediach przedstawia się grupę docelową, do której ma trafić program Fularza. Konkurent o. Rydzyka chce stworzyć telewizję przede wszystkim "duchową" i na poziomie. Czy taka telewizja ma szansę przetrwać? "Rastaman", jak nazwały go media, przekonuje, że tak.

Qurczę, Adam, wierzę w ciebie!

Kopiuje rozmowę z nim, jaką przeprowadził portal naTemat.pl:

Jak się pan czuje w roli konkurenta ojca Rydzyka?
Adam Fularz: Nie wywodzę się ze środowisk, dla których konkurencja jest najważniejsza w życiu. Nie chcę być postrzegany jako konkurent, bo nie czuję, abym próbował coś komuś zabrać. Po prostu robię i chcę nadal robić media. Był konkurs, zgłosiłem swój wniosek – tyle.
A nie boi się pan gniewu ojca Rydzyka? Bądź co bądź, jest pan jego konkurentem, czy pan chce, czy nie.
Dlaczego miałbym się bać? Jeśli otrzymałbym miejsce na multipleksie, a treści produkowane przez Fundację "Lux Veritatis" byłyby wysokiej jakości, nie miałbym problemów z tym, aby umieścić je w naszej ramówce. 
Skąd pomysł na tworzenie telewizji?
Początkowo zajmowałem się tym hobbystycznie i stworzyłem telewizję internetową z muzyką operową, klasyczną. Później stworzyłem telewizję społecznościową, w której każdy mógł umieścić swoje filmy i muzykę w klimacie społeczno-duchowym.
To znaczy?
Dokładniej społeczno - religijno - duchowym. Takiej muzyki jest w Polsce naprawdę dużo, ale nie przebija się ona do mediów. Kładę duży nacisk na duchowość, która jest częścią kultury i chcemy, aby w naszych mediach to się pojawiało. 
I to ma szanse się udać?
Moja spółka też ma zadłużenie, podobnie jak Fundacja ojca Rydzyka. Tyle tylko, że jest 2200 razy mniejsze. Wejście na multipleks to dla mnie lepszy punkt startu jako dla przedsiębiorcy. Ciężko jest wystartować i poprowadzić media, bazując jedynie na kapitale własnym, pomimo że jestem nauczony całkowitej samodzielności. Zawsze chciałem dojść do wszystkiego własnymi siłami, bo tak mnie wychowano. Zresztą do tej pory właśnie na tej zasadzie budowałem swoje dotychczasowe media. Teraz jest okazja, aby wystartować na szerszą skalę, ale koszty są znacznie większe. 
I miejsce na multipleksie wystarczy, aby taka telewizja się przyjęła i co najważniejsze, utrzymała? Rynek telewizji o tematyce religijnej jest trudny.

Zgadza się, to trudny rynek. Wystarczy spojrzeć, ile problemów mają kanały społeczno-religijne, jak choćby Religia.tv, czy Boska TV. Uważam jednak, że jest to możliwe i policzyłem już wszystko – mam gotowy biznes plan. Naprawdę jest miejsce dla intelektualnej rozrywki i to może być ciekawy rynek. Mam już pewne doświadczenie w robieniu telewizji w internecie, a teraz chcę zająć się robieniem telewizji w sposób bardziej profesjonalny i skomercjalizowany.
Dla kogo ma być pańska telewizja?
Dla artystów, osób ze świecznika opinii publicznej, muzyków, osób nieco młodszych, które działają w różnych organizacjach społeczeństwa obywatelskiego. Media, które tworzę, są skierowane do koneserów, nie będzie to medium mainstreamowe. Media niszowe mogą być skierowane do osób lepiej wykształconych, otwartych na świat i poszukujących nowych rzeczy. 
Dla "osiedlowców, dredów, reggaemanów", jak to opisał jeden z portali?
Gdy zakładałem telewizję internetową, można uznać, że była to w pewnym sensie telewizja dla rastamanów, teraz ma być to stacja ogólna, kierowana do wszystkich grup wyznaniowych. Dysponuję wynikami oglądalności stacji Religia.tv i wiem, jakie treści spotykały się z zainteresowaniem widzów. Oczywiście Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji do pewnego stopnia narzuca treści, które muszą się znajdować w nowym kanale, i ja te warunki wypełnię, choć będę musiał do nich dokładać. 
Co cieszy się oglądalnością w kanale o takiej tematyce?
Największą oglądalność w mediach ojca Rydzyka ma Apel Jasnogórski. Ja będę chciał pokazywać programy dla wszystkich grup wyznaniowych w Polsce. Ludzie wolą egzotykę, niż to, co mają wokół siebie. 
Ekumenizm 2.0?

Nie wiem, czy dobre słowo, bo ono jest bardzo zbiurokratyzowane. Aby przyciągnąć młodych ludzi, będę musiał mieć ciekawą ofertę. Myślę o modelu telewizji społecznościowej, gdzie widz będzie interaktywny, również za pomocą Facebooka. Ta stacja będzie opierała się na widzach, tak jak moje dotychczasowe projekty, które były telewizją 2.0, bo tworzyli ją widzowie. 
Mówi pan, że chce tworzyć telewizję dla wszystkich, że nie chce pan się szufladkować pod hasłem danej religii czy nurtu. A kim pan jest?
Zaraz po studiach uczyłem studentów statystyki matematycznej i inżynierskiej. Byłem dość luźną osoba, spotykałem się ze studentami na imprezach. Pokazywali na mnie palcem i mówili: "To mój ćwiczeniowiec". Interesuję się głównie ekonomią. Ktoś mnie kiedyś opisał jako alterglobalistę, choć jest pewien chaos w tym wszystkim. Swoją pracę dyplomową pisałem z zakresu rynkowej ekonomii społecznej. Sądzę że to dość mainstreamowy kierunek polityki gospodarczej, na tyle że uznano go za właściwy kierunek polityki gospodarczej w konstytucjach wielu krajów, także Polski. Szkoda, że jest to dość martwy zapis
Walczy pan z wizerunkiem rastamana?
Nie porzucam swoich korzeni. Wychowałem się w takim środowisku, a nie innym. Jednak na co dzień spotykam się z różnymi dogmatami i jestem na nie otwarty. W podobny sposób staram się tworzyć media i zamierzam to robić dalej. 
Dlaczego pan powinien otrzymać miejsce na multipleksie, a nie ojciec Rydzyk? Mówiąc wprost, w czym będzie lepsza pana telewizja?
Nie chciałbym, aby to tak wyglądało, że konkurenci się wzajemnie oczerniają. Nie mi jest oceniać. Ojciec Rydzyk jest osobą z konkretnego wyznania i ma już sporą wiedzę o rynku medialnym. On utrzymuje stację z datków, ja też chciałbym móc. Chcę stworzyć telewizję, w której będą treści wysokiej jakości i według moich wyliczeń, jest to wykonalne. 
Zapowiada pan programy "Żydo-Taoisto-Hinduso-Tolteko-Buddyjskie". Co kryje się pod tą nazwą?

Jest taki artysta Philip Glass, który stworzył trylogię Qatsi. Są to filmy bez słów, jedynie tytuł, muzyka i obrazy. To jest kino bez wątpienia duchowe, a zarazem społeczno-religijne. "Właśnie Glass opisuje siebie jako "Żydo-Taoisto-Hinduso-Tolteko-Buddystę". To twórcy tworzący współczesne kino i dobrą jakość, które zamierzam puszczać w swojej telewizji.

niedziela, 10 marca 2013

Podwójny agent Tomek



Jakim agentem był agent Tomek podczas pracy operacyjnej w terenie, poznaliśmy choćby ze zdjęć, które robił inny agent. Agent Tomek z odkrytą piersią godną Bonda made in CCCP (podrasowaną tłuszczykiem) nie ukrywał swego wzruszenia (na zdjęciach), że dostaje walizkę pełną szmalu i może kupić sobie dobry zachodni samochód klasy lux, a także nauczyć się wiersza Asnyka, recytowanego następnie w alkowie posłanki PO Beaty Sawickiej.

Znamy niestety tylko fotografie z tajnych misji agenta Tomka, pozbawiono nas obrazu ruchomego - filmu. Znając jednak zapał "dochodzenia do prawdy" środowisk PiS można się spodziewać, że temat agenta Tomka doczeka się nobilitacji w twórczości filmowej, jak "Smoleńsk". Jest szansa, aby oglądać w 3D produkcję Paramount Gazeta Polska "Agent jego Prezesowskiej Mości 00...". Nie wiem, jaką cyfrę postawić po tych dwóch zerach, więc przy nich pozostanę.

Tymczasem agent Tomek promuje swoją biografię z zakrystiach. Z krążącego w sieci filmu z jego wystąpień w Zgierzu i Aleksandrowie Łódzkim można dojść do wniosku, że jest jak na najlepszej drodze. Spotkał się z ogromną ilością wiernych w pomieszczeniach salek parafialnych. Ilu się nie dostało na spotkanie z agentem Tomkiem? Czort wie.

Trochę na bakier u agenta Tomka z prawem, bo podczas wystąpień lobbuje na rzecz "wolnych mediów, aby znalazły swoje miejsce na multipleksie". Agent Tomek wszak może o tym nie wiedzieć, bo był agentem, a nie żadnym prawnikiem.

Agent Tomek opowiedział wiernym o swoim marzeniu "służeniu ojczyźnie, aby pomagać ludziom", które ziściło się w wieku 19. lat, bo wstąpił do policji. Owo "poczucie swego rodzaju misji" rzuciło go obecnie na odcinek salek parafialnych.

Jeżeli on z taką determinacją walczy o "wolne media, aby znalazły miejsce na multipleksie" - wiadomo, że owym wolnym medium jest TV Trwam - można mniemać, że agent Tomek w salkach parafialnych jest podwójnym agentem. Bo jak wytłumaczyć obecność posła Rzeczpospolitej Polskiej na - wg konkordatu - terenie Kościoła, które jest eksterytorialne.

W jakiej misji występuje agent Tomek, który jest posłem? Co konkretnie zostało mu zlecone przez Sejm, aby reprezentował polskie interesy w Kościele? Jeżeli nawet sugeruję, że agent Tomek chce realizować kolejne swoje marzenie (pierwsze: być policjantem): być ministrantem, czy to nie kłóci się z prawem ustrojowym i międzynarodowym (konkordat jest umową między Polską a Watykanem)?

Jeżeli agent Tomek chce zostać ministrantem Tomkiem, powinien zrzucić sutannę posła i wdziać komżę. Mało kto zna nazwisko agenta Tomka, które zresztą i w moim wpisie blogowym dotychczas nie zostało przywołane, donoszę: poseł PiS nazywa się Tomasz Kaczmarek.

środa, 15 sierpnia 2012

O. Rydzyka walka o monopol



W świecie zachodniego chrześcijaństwa monopolu na rozsiewanie prawd Ewangelii dawno już nie ma Watykan. Przynajmniej od czasu Lutra, choć wcześniej Państwo Kościelne rozprawiło się krwawo z odszczepieńcami: albigensami, katarami, waldensami, bogomiłami i innymi ruchami gnostyckimi. Krwawy był to proces, gdy Watykanowi odbierano monopol. Europa spłynęła rzekami krwi. Było, minęło. Rewolucja Francuska prawnie odseparowała tron od tiary, władzę od Kościoła, życie publiczne od konfesji.

Do Polski jakby tamte czasy dopiero teraz wróciły, w jakiejś machinie czasu przeniesiono konflikty, postaci w sutannach i habitach, polityków w komżach. Walczą o monopol, tym razem monopol medialny. Watykanem w kraju jest Toruń, a miejscowym następcą Piotrowym o. Rydzyk. Rzuca gromy na kogo popadnie. A to na Tuska, a to na Komorowskiego, na Dworaka. Najświeższy grom Zeusowy rzucony został na ośrodek antyewangelizacyjny koncern ITI, który emituje kanał religia.tv.

Pozostawmy w spokoju bzdury Rydzykowe, jak „atakowanie i niszczenie Kościoła we współczesnym świecie”, skupmy się na naszej chacie z kraja. Mianowicie dlaczego koncern ITI urósł do roli centrali, skąd ruszają kohorty antyewangelizacyjne, aby oblegać twierdzę Toruń, atakować ją i niszczyć.

Dlaczego takie posądzenie koncernu ITI, a szczególnie dyrektora kanału religia.tv ks. Kazimierza Sowy? Czy on wygląda na Belzebuba, a jego szef - prezes koncernu medialnego - na Lucyfera?

O ile mi wiadomo ks. Sowa jest kapłanem katolickim, jego zwierzchnikiem jest jakiś biskup, a na samej feudalnej górze znajduje się Benedykt XVI. Nie mógł ks. Sowa zostać dyrektorem bez pozwolenia zwierzchności, bo taka jest logika posłuszeństwa i zależności w Kościele.

Zatem chyba nie chodzi o katolicką dywersyfikację mediów katolickich, ale o monopol, który chce mieć w swoim władaniu ojciec dyrektor, bo ma to przełożenie na wpływy. A są one nie byle jakie: wpływ na wiernych, na kasę i polityków. O. Rydzyk wypowiedział wojnę „ośrodkowi antyewangelizacyjnemu”, który wyznaje tę samą wiarę, podlega tym samym wartościom.

Czy redemptorysta nie chce się dzielić wartościami chrześcijańskimi, medialnie je dywersyfikować? Ale posiadać w Toruniu, jak w Watykanie, monopol na rozpowszechnianie prawd ewangelizacyjnych? Nieładnie, to zawsze kończy się wojną. Dzisiaj już nie krwawą, ale symboliczną, nie mniej jednak demolującą przestrzeń publiczną. Polską przestrzeń publiczną.

Wszak niechybnie pomaszerują „w obronie TV Trwam” politycy w komżach, prezes PiS Jarosław Kaczyński jako pierwszy ministrant, bo chodzi o ewangelizacyjny monopol, po prostu o multipleks cyfrowy, o który stara się także religia.tv.

To nie powód, aby ks. Sowa został mianowany miejscowym Lutrem, czy też Belzebubem. Czasy na monopol prawdy ewangelizacyjnej dawno się skończyły, nie róbmy z kraju skansenu. Więcej światła na religię, z Torunia – jako miejscowego Watykanu – bije ciemność, by nie napisać: ciemnota.

wtorek, 31 lipca 2012

O. Rydzyk, Duda i surmy wojenne

Spostrzeżenie J.F. Libickiego (dzisiaj senatora PO) można uznać za uprawnione, iż o. Rydzyk stawia na kogoś bardziej obiecującego, mianowicie na Piotra Dudę, szefa "Solidarności". Woli tego ostatniego niż Jarosława Kaczyńskiego, czy "złotego kochanego chłopca" Ziobrę.


Teza uprawniona. Redemptorysta stawia na tych, którzy pozwalają osiągnąć jego cele. Dzisiaj najbardziej spektakularnym jest multipleks cyfrowy, który pozwoliłby jego mediom wyjść z niszy, przede wszystkim za pomocą cyfrowej TV Trwam dyktowałby warunki Episkopatowi (już ma duże wpływy), a także nie liczyć się z nuncjuszem i bezpośrednio kontaktować się z Benedyktem XVI.


O. Rydzyk gra o swoją wielkość. Jeszcze niedawno był ledwie narzędziem dla najważniejszych hierarchów, dzisiaj hierarchowie udają się do niego ze sprawami do załatwienia. To o. Rydzyk decyduje o tym, że projekty ustaw o związkach partnerskich lądują w sejmowym koszu, a in vitro jest wprawdzie na tapecie liberalnych mediów, ale nie obrabiane prawnie. Dyrektor Radia Maryja dzierży w swoich rękach aksjologię, która obowiązuje nie tylko na prawej stronie, ale także w centrum sceny politycznej, w PO.


Nie ma zaklepanej cyfry. Zdaje się, że w tych okolicznościach nawet nie chciałby jej jeszcze mieć. Mobilizacja wiernych i polityków odniosła nadspodziewany sukces. Marsze w "obronie TV Trwam" są same w sobie ucieszne, jednak pozwalają o. Rydzykowi śmiało spojrzeć w przyszłość: będzie miał czym zarządzać. Ma kapitał, którego nie chce roztrwonić, dlatego ciągle musi trzymać wiernych i polityków "pod bronią" w stanie nieustającej mobilizacji.


Z Kaczyńskiego z pewnością nie zrezygnuje, to siła 25% czynnych wyborców. O. Rydzyk dywersyfikuje swoje polityczne namaszczenie. W tej chwili bardzo poręczny jest Duda z "S", bo ma silne hasło do protestu przeciw Tuskowi i obozowi mu niechętnemu: precz z reformą emerytalną. Duda jest młodszy od Kaczyńskiego, perspektywiczny, nie wiadomo jednak, czy na scenie politycznej potrafi zająć odpowiednio wysokie miejsce. Prezes PiS w każdej chwili może odejść, nad wyraz szybko się starzeje, jest przede wszystkim nieprzewidywalny. Gdy zyskuje w sondażach - on i jego partia - jednym kontrowersyjnym stwierdzeniem burzy misterną konstrukcję zaufania elektoratu i mediów.


"Obudź się Polsko" to jeszcze jedna fraza patriotyczna, bez znaczenia, czy jest słuszna, parciana, nieestetyczna. Ma dotrzeć tam, gdzie trzeba, ma zewrzeć w szykach odpowiednią (dużą) ilość wiernych i wyborców (w takiej kolejności). Walka o. Rydzyka z Polską zapowiada się na długą zimną wojnę, która nie będzie miała rozstrzygnięcia, a przynajmniej żadna ze stron  nie uzna jej za swoją wygraną. Bo wygrać to spocząć na laurach, a wiernych trzeba mobilizować ciągle i bezustannie. Bez tego można tylko sczeznąć - taka jest logika o. Rydzyka.