Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zbigniew Ziobro. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zbigniew Ziobro. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 listopada 2015

Szydło z Macierewiczem i Ziobro w rządzie PiS (Kaczyńskiego)

W czasie kampanii wyborczej nie brane były pod uwagę ministerialne stanowiska dla Antoniego Macierewicza, ani Zbigniewa Ziobry. Gdy wyszło na wierzch, że  Macierewicz zostanie ministrem obrony, Beata Szydło zareagowała jak oparzona. Na chybcika zrobiła konferencję prasową i przedstawiła „prawdopodobnego” szeregowca Jarosława Gowina jako kandydata na szefa MON.
Dzisiaj znamy skład rady ministrów, to Antoni Macierewicz nie kłamał w Chicago, tylko w Warszawie Szydło z geby robiła cholewę. Może w USA nie ma atmosfery zakłamania, bo w Polsce, szczególnie w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej, te krętki blade moralności krążą w powietrzu, jak kiedyś widmo komuny nad Europą.
Gowin wreszcie został doceniony, bo dostał dwie propozycje ministerialne nie do odrzucenia. Jedną odrzucił, jak poinformowała Szydło na konferencji prasowej, a Macierewicz jako lucky loser został ministrem. Tak zrobieni zostali w konia wyborcy, acz nie był to łeb konia z „Ojca chrzestnego”.
Zbigniew Ziobro też wraca tanecznym krokiem, w wakacje groził mu Trybunał Stanu, a teraz będzie prostował ścieżki sprawiedliwości. Choćby dla koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Ten ma wyrok, jak „porządny” kryminalista – 3,5 roku bez zawiasów – lecz dostaje tak wrażliwą dla działania państwa funkcję.
Jak powiedziano na konferencji prasowej: „Sprawidliwość będzie po stronie Kamińskiego”. A jak nie będzie po stronie PiS, wszak Temida jest ślepa? Skład rządu Szydło więc jest pluralistyczny z wyrokowcem w składzie.
Piotr Gliński już może nigdy nie zrzucić odium premiera technicznego, został wicepremierem i na osłodę będzie kontrolował kulturę, w tym polskie Hollywood (marzenie prezesa).
Szydło dostała od Kaczyńskiego ministra oficera łącznikowego, Adama Lipińskiego, który dopilnuje, aby nie zaliczała za dużo wpadek. A będą – gwarantuję. Bo nikt nie dojrzewa intelektualnie w czasie kampanii, ani w tym wieku, w jakim jest premier Szydło.
Ministrem spraw zagranicznych został najwierniejszy akolita Kaczyńskiego, bezbarwny Mariusz Błaszczak, potwierdzając skądinąd przysłowia ludowe, że „każdy szeregowiec nosi buławę w plecaku”. Ten do dzisiaj nosił za prezesem.
Powyżsi ministrowie są do organizacji igrzysk. PiS jak nikt zarządza emocjami elektoratu. Nieważne, czy negatywnymi, czy pozytywnymi. W tym są najlepsi.
De facto tej zgrai będzie pilnowała najważniejsza osoba w rządzie Szydło, Mateusz Morawiecki, minister rozwoju i wicepremier, prezes Banku Zachodniego WBK. Ale do realizacji socjalnego programu PiS nawet „zdolności” Chucka Norrisa to może być za mało.
Skład rządu Kaczyńskiego z desygnowaną Szydło jest zaskakujący – jeżeli pamięta się kampanię – ale jest standardowy, bez mała klasyczny, gdy zna się prezesa Kaczyńskiego. Ten rząd pójdzie z Polakami (opinią publiczną) na zderzenie, wykopyrtnie się Szydło, a przyjdzie prezes „nie chcę, ale muszę”.
Oto skład rządu PiS:
Prezes Rady Ministrów: Beata Szydło
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego: Piotr Gliński – wicepremier
Ministerstwo Rozwoju: Mateusz Morawiecki – wicepremier
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego: Jarosław Gowin – wicepremier
Ministerstwo Finansów: Paweł Szałamacha 
Ministerstwo Skarbu Państwa: Dawid Jackiewicz
Ministerstwo Zdrowia: Konstanty Radziwiłł
Ministerstwo Cyfryzacji: Anna Streżyńska
Ministerstwo Obrony Narodowej: Antoni Macierewicz
Ministerstwo Spraw Zagranicznych: Witold Waszczykowski 
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji: Mariusz Błaszczak 
Ministerstwo Sprawiedliwości: Zbigniew Ziobro
Ministerstwo Energetyki: Krzysztof Tchórzewski
Ministerstwo Edukacji Narodowej: Anna Zalewska
Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi: Marek Gróbarczyk
Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa: Andrzej Adamczyk 
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej: Elżbieta Rafalska 
Ministerstwo Środowiska: Jan Szyszko
Ministerstwo Sportu i Turystyki: Witold Bańka
Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi: Krzysztof Jurgiel 
Pierwszy wiceminister ds. rozwoju: Jerzy Kwieciński
Ministrowie w KPRM:
Minister ds. europejskich: Konrad Szymański
Minister ds. kontaktów z parlamentem: Adam Lipiński
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów: Henryk Kowalczyk
Szef gabinetu politycznego premiera i rzecznik rządu: Elżbieta Witek
Koordynator ds. służb specjalnych: Mariusz Kamiński
Szefowa Kancelarii Premiera: Beata Kempa

niedziela, 17 lutego 2013

Ziobro jak Chińczyk



Zbigniew Ziobro, jak swego czasu Chiny Mao Tse-tunga, stawia ultimatum Donaldowi Tuskowi. Co prawda, tylko trzy postulaty, ale i przy tej ilości można zaobserwować, jak z polityczności (głupoty) żółknie.

Nasz Chińczyk "chce uchronić" przed utratą stanowiska ministra transportu Sławomira Nowaka, więc w razie niespełniania chińszczyzny, gdy będzie wniosek o wotum nieufności dla rządu Tuska, "żółtek" owe wotum poprze.

Oto trzy żółcie Ziobry: Przede wszystkim Nowak powinien sprawić, aby wszyscy podwykonawcy budujący drogi i autostrady w Polsce otrzymali zaległe należności. Ma się to stać najpóźniej do końca miesiąca. Drugim warunkiem jest przedstawienie przez Nowaka procedur antykorupcyjnych, które zapobiegną nieprawidłowościom przy budowie autostrad. Trzeci postulat dotyczy zarządu PKP. Solidarna Polska oczekuje, że pensje jego członków zostaną obniżone.

Tak to nasze narodowe żółtki mają, że z żółci stają się Chińczykami, zamiast dać sobie na wątrobą (np. pół litra wódki) - byliby wątrobiarzami, czyli tylko "Ruskami".

Ziobro woli być Chińczykiem, "Ruskiego" zostawia Kaczyńskiemu.

sobota, 19 stycznia 2013

Podwójna obrzydliwość prawicy



Jak zareagowali politycy na materiał Cezarego Gmyza, w którym pogrzebał sobie w przodkach sędziego Igora Tulei (rodzicach)?

Jak było to przewidzenia. A esencją są politycy, goście radiowej audycji "Śniadanie w trójce". Dla Mariusza Błaszczaka i Zbigniewa Ziobry to nie była lustracja, bo wg tego ostatniego sędzia skłamał i trzeba było zbadać, co wyssał "Igorek" z mlekiem matki.

Dla Henryka Wujca i Wojciecha Olejniczaka jest rzeczą haniebną podważanie dorobku sędziego, za którego wyrokami mają kryć się jego rodzice. Artur Dębski z Ruchu Palikota uważa, że sędzia zrobił to, co politycy PO powinni uczynić 5 lat temu: "pokazać czarno na białym metody działania IV RP".

Najwartościowsze jest podsumowanie Andrzeja Halickiego (PO): politycy prawicy powinni skrytykować zachowanie dziennikarza,  mieli ku temu okazję, nie skorzystali z niej, więc to podwójnie obrzydliwe.

czwartek, 8 listopada 2012

Seremet przybędzie do Komorowskiego na RBN


Cezary Gmyz wyznał, że nie ma poglądu na temat tego, co się stało w Smoleńsku, ale chce dążyć do prawdy. Za to inni mają poglądy i też dążą do prawdy. Poglądy dane z góry, dlatego do tej prawdy zdążają na Krakowskim Przedmieściu, jakby inne drogi do prawdy nie prowadziły.

Akurat w sprawie wszelkich katastrof najwięcej do powiedzenia winni mieć eksperci i to wysokiej klasy, najlepsi. W Polsce wystarczy mieć poglądy, najlepiej o określonym zabarwieniu politycznym, a wówczas dostępuje się prawdy.

Za Smoleńsk wziął się prezydent Bronisław Komorowski i sprawę postawił na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, stało się tak z powodu artykułu Gmyza, który nie ma w tej sprawie poglądu. Na RBN zjawił się Zbigniew Ziobro, który przyjął członkostwo tego ciała, od razu spotkał się z publiczną krytyką przedstawiciela obozu, którego prezes "nie podaje ręki" byle komu. Adam Hofman elegancko nazwał Ziobrę "maskotką i przystawką obozu władzy", a prezydenta "ostatnią osobą, która w tej sprawie powinna zabierać głos".

Hofman wreszcie mógłby przeczytać Konstytucję i dowiedzieć się od kolegów partyjnych cóż kryje się za określeniem "głowa państwa", jakie ma prerogatywy i co to jest ta RBN. A poza tym najlepsi eksperci polscy zajmowali się przyczynami katastrofy smoleńskiej, a nie tacy, jak on dostarczyciele poglądów na prawdę. Jaki wpływ na pracę dużego gremium ekspertów może mieć artykuł dziennikarza, który nie ma poglądu, za to informację z 4 wiadomych mu źródeł, weryfikowanych przez jego umysł?

Mataczą nie ci, którzy mają wiedzę i dostęp do dowodów, lecz mataczą ci, którzy co kwartał mają inną koncepcję prawdy, wysnutą z poglądów. Błędem ekipy rządowej było, że nie zbijano zmieniającej się prawdy, najpierw helowej, a obecnie dwóch wybuchów. Zdaje się, że pojawia się nowa prawda, o której w jednej stacji radiowej mówił Joachim Brudziński, że ktoś mógł wnieść na pokład materiał wybuchowy. Macierewicz będzie pewnie wyjaśniał, kto to mógł być (pewnie talib z PO) i czy zrobił to świadomie, a może zamiast kanapek na śniadanie miał trotyl owinięty w "Gazetę Wyborczą".

Na następne posiedzenie RBN ma przybyć prokurator generalny, który przedstawi informacje dotyczącą katastrofy smoleńskiej, ale już powiedział, że "prokuratorzy nie znaleźli żadnych dowodów potwierdzających hipotezę wybuchu" (czyt. trotylu).

Tytułem dowcipu Seremet dodał: przybędzie na RBN, "jeżeli dożyje", bo to dopiero 19 grudnia. Macierewicz powinien wysłać jakąś ekipę filmową, aby zanotować na taśmie to, co Seremet już powiedział. A co do Gmyza: jak będzie sprzedawał swój produkt trotylowy, za który wyleciał z "Rz", gdy nie ma poglądów na temat tego, co się stało w Smoleńsku? Prawda jest tylko jedna, wyartykułowana: "zbrodnia niesłychana".

sobota, 22 września 2012

Miażdżenie Ziobry w żarnach sprawiedliwości



Będzie miażdżenie. Kto go? I za co? Na razie Ziobro się odgraża, że zmiażdży. Nie wiadomo kogo. Na razie miażdżą jego partię sondaże.

Rzecz jest jednak poważna. Gotowy jest wniosek o postawienie ministra sprawiedliwości IV RP przed Trybunałem Stanu. Stanąć ma z byłym swoim prezesem Jarosławem Kaczyńskim.

Wniosek PO jest przemyślnie skonstruowany. 20 stron oskarżenia dotyczy Ziobry, a tylko dwie skromne stroniczki Kaczyńskiego.

Czyżby Grzegorz Schetyna, bo on głównie holuje tę inicjatywę, liczył, że prezes PiS dorwie się do gardła Ziobry i go odpowiednio poddusi?

A może Ziobro będzie się mścił za niesprawiedliwość, że on aż 20, a prezes tylko 2 strony?

W każdym razie przydałoby się, żeby puścili farbę. Napuszczanie jednego na drugiego może wyjść, acz niekoniecznie.

Gdyby się poddusiliby, można byłoby ich poddać próbie podtapiania, jak czarownice, bo to zmory naszego życia publicznego.

A poważnie. Wreszcie ten wniosek powinien być przegłosowany. Obydwu miejsce na wokandzie, najpierw Trybunału Stanu, a następnie zwykłego sądu

Niech Polacy usłyszą miażdżenie Ziobry i Kaczyńskiego w żarnach sprawiedliwości, bo po IV RP powinien zostać tylko proch.

środa, 12 września 2012

Ziobro i gangsterzy



Takie mamy państwo, jakich polityków. Napiszę więcej: takich mamy polityków, jacy jesteśmy, bo oni są z naszej kartki wyborczej.

Ktoś Zbigniewa Ziobrę wybrał, który komentuje wyrok na gangsterów "Pruszkowa": "Bomb nie podkładały krasnoludki. Gangsterzy mają lepiej niż uczciwi ludzie".

Ha! Bomb nie podkładała nawet sierotka Marysia. O ile wiem, gangsterzy byli sądzeni na sali rozpraw. Akt oskarżenia formułuje prokuratura, a rozsądza sędzia.

Sędzia nie jest stroną, ale arbitrem. To, co dostaje z prokuratury, weryfikuje w kontakcie z gangsterem (w tym przypadku) i jego obrońcą.

Kto dał ciała? Prokuratura, konkretni prawnicy. Kto ciągle w polityce daje ciała? Ziobro, który ma wykształcenie prawnicze - nie wiem, czy się aplikował - ale mówi takie dyrdymały o prawie, jak ów akt oskarżenia prokuratorów, który byle kauzyperda potrafił podważyć.

Ktoś knoci to państwo. Jednym z nich jest Ziobro, a innymi jego wyborcy.

Ojcowie chrzestni - jak "Słowik" i "Bolo" - na wolności, bo mamy w prokuraturze takich prawników, jak Ziobro.

"Słowik" jest gangsterem, a Ziobro knociarzem. Kto gorszy? Nad tym warto się zastanowić.



środa, 22 sierpnia 2012

Geniusz Ziobro



Ze Zbigniewem Ziobrą mam problem natury merytorycznej. Mianowicie: nie wiem, czy na konferencjach prasowych występuje w skeczu jako aktor z kabaretu "Solidarna Polska", czy z "Nasza Parafia".

Ten "polityk" twierdzi, że Platforma jest uwikłana w aferę Amber Gold.

Umysł iście Sherlocka Holmesa, albo Adriena Monka. Bo nie każdy by doszedł do takiego wniosku. Poprzez syna do ojca.

Michał Tusk na zlecenie pracował dla OLT Express, której właścicielem był Marcin P., znany jako Plichta. Michał jest synem Donalda, a starszy Tusk jest szefem PO, a zarazem rządu.

Dlatego to pozostali działacze tej partii są uwikłani w aferę Amber Gold.

Toż Ziobro powinien wykładać logikę i dialektykę na Harvardzie. Oczywiście najpierw powinien skończyć jakieś porządne szkoły i podciągnąć się w językach, ale katedra na Harvardzie winna być jego celem.

W ten sposób Polska straci tego wybitnego człowieka na rzecz uczelni amerykańskiej. Ale nie będzie to pierwsza, ani ostatnia strata ojczyzny. Marię Curie-Skłodowską też straciliśmy.

Trudno się mówi.

Na koniec tylko zapytam: W jakim ostatnio zakładzie zamkniętym bez klamek przebywa geniusz Ziobro?

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Ziobry gra w Michalika



Zbigniew Ziobro wydukał wreszcie w TVP Info o Smoleńsku: "Mieliśmy do czynienia z tragicznym wypadkiem".

Czyżby zmądrzał?

No, wiecie. Nie! Gra w abp Michalika, który podobnie dystansuje się do wiary smoleńskiej, bo z patriarchą Cyrylem podpisał dokumenty o pojednaniu polsko-rosyjskim.

Wiąże się z koncepcją Jacka Kurskiego, iż Solidarna Polska bierze PiS w dwa kleszcze. Będą atakować PiS i Kaczyńskiego nie tylko od prawej ściany.

Można też to rozumieć dosłownie: chcą wycisnąć Kaczyńskiego z PiS, jak robala. Dwoma niszczycielskimi ruchami wydłubać go z polityki na zawsze.

Układa mi się w politologiczną metaforę: kleszcze Michalika. W to gra Ziobro.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Dwa teatry




Scenariusz Zbigniewa Ziobry wydaje się być realizowany w wersji hard. Posłowie z Solidarnej Polski (ziobryści) zostali wykluczeni z Klubu parlamentarnego PiS, acz dostali margines kilku dni na zastanowienie, czy przystępują do nowego podmiotu parlamentarnego, czy wracają. Sytuacja jest jednoznaczna. Dla obydwu stron bez możliwości wycofania się.

Na naszych oczach odbywają się dwa teatry prawicowego absurdu. Teatr PiS - tragiczny. Teatr ziobrystów - farsowy.

Jarosław Kaczyński nie ma wyjścia. Ustąpienie Ziobrze wiąże się z tym, że ostatecznie przegrywa i odchodzi. Nie chce jednak oddawać partyjnej władzy. Co go czeka? Gdy Ziobro dostanie wsparcie o. Tadeusza Rydzyka - odpływ elektoratu od jego partii i wyciekanie kolejnych posłów.

Kaczyński ma sporo czasu, bo całą kadencję parlamentarną (nie licząc wyborów do PE za trzy lata). PiS może przetrwać w wersji przetrwalnikowej. Ma w tej chwili bezcenne dwa atuty: przeszło sto szabel w izbach ustawodawczych i pieniądze z budżetu państwa. Umiejętne zarządzenia, wcale nie musi grozić totalną klęską, zwycięstwem jednak to nie będzie.

Kaczyński też nie ma możliwości ruchu, aby przesunąć się do centrum. Partia Ziobry skazana jest na skrajną ścianę prawą i to przy wyraźnym poparciu o. Rydzyka. Będzie bez dotacji budżetowej na działalność partyjną. Posłowie to naród merkantylny i raczej nie wysupłają pieniędzy z własnej kiesy.

Obydwa podmioty będą się nieustannie kompromitować, elektoratowi to jednak nie przeszkadza. Będzie oscylował w okolicach 30%. Tym muszą się dzielić Kaczyński i Ziobro.

Dojdą jeszcze kłopoty prawne obydwu liderów. Ale to wątki na zupełnie inną bajkę.