środa, 26 czerwca 2013

Polska dla polityków to kukła wypchana pakułami


Polska nam się sypie. Politycy kraj traktują, jak kukłę wypchaną pakułami. Większość ma pomysł, jak nas uszczęśliwić. Nakłuwa kraj szpikulcem swoich jedynych racji i wydłubuje wnętrze. Poniekąd słusznie twierdząc, że to pakuły, a nie treść.

Sekundują im dziarsko publicyści od lewej do prawej. Nazwanie pakułów pakułami jest nader łatwe, lecz wyartykułowanie jaką treścią winny być zastąpione - intelektualnie niemożliwe. Nie debatujemy, ale gryziemy się po łydkach. Szczujemy się nawzajem.

Nie bądźmy zdziwieni, że któregoś dnia obudzimy się w Polsce niedemokratycznej, jak wskazują na to badania prof. Janusza Czapińskiego. Polakom coraz mniej podoba się ustrój, w którym mają decydować za siebie. Wolą rację nadrzędną, niesprawdzalną, ale chwytającą naród za twarz: zamordyzm. Polacy także lubią swoich wrogów. Jest wówczas na kogo zrzucić winę za własne niepowodzenia.

Nie potrafimy przegrywać, aby czegoś nauczyć się z porażek. Takie jest doświadczenie demokracji o wiele starszych od naszej. Któregoś dnia otwierasz oczy, a premierem, bądź prezydentem jest jakiś ksiądz Tiso. W polskim przypadku może to być ojciec Rydzyk, albo Jarosław Kaczyński, który ma wszelkie dane wstąpić do zakonu, bo ani nie posiada "osiągnięć" małżeńskich i zero potomków, za to misję do spełnienia.

Intelektualnymi przewodnikami zostaną Krystyna Pawłowicz, Ryszard Legutko, naukowcy z poznańskiego AKO, którzy będą rozdawać medale Przemysła II. Przynajmniej ich wykłady nie będą zakłócane przez narodowców z NOP i innych faszystów.

Czasy Tuska i Komorowskiego mogą szybko okazać się złotym wiekiem polskiej demokracji. Zresztą już dzisiaj widać, iż po 1989 roku to najbardziej przytomni politycy. W rzeczywistym porównaniu z nimi inni przegrywają z kretesem.

Dwa przykłady z jednego dnia. Próba reformy sądów rejonowych nie mogła dojść do skutku, bo politycy wszystkich opcji mieli interesy, aby strukturalną skamielinę utrzymać w dotychczasowym stanie, a gdy wreszcie udało się upchać jakąś reformę, powstała kontrustawa, którą zawetował prezydent Bronisław Komorowski.

Drugi przykład to Komisja Trójstronna, która okazuje się niewystarczająca dla związków zawodowych, bo te nie potrafią zawierać kompromisów, jedynie dyktować warunki rządowi i pracodawcom. Zapewniam wszelkich związkowców, że pracodawcy dadzą sobie radę bez zrewoltowanych funkcjonariuszy związkowych, nawet gdy użyją w swoich protestach śrub i płyt chodnikowych. Związki zawodowe nie rządzą, co przypomniał Donald Tusk. Związki zawodowe spijają śmietankę, na którą ciężko pracują Polacy.

Polacy w stosunku do swojego kraju są ignorantami, bo takich, a nie innych wybierają reprezentantów. A ci mają misję do spełnienia i szpikulec w rękach. Bardzo łatwo idzie im wydłubywanie skromnego wnętrza. Wydrążeni politycy, wydrążeni ludzie, coraz bardziej wydrążony kraj. Dlatego młodzi Polacy, którzy mają jeszcze trochę oleju w głowie, nie chcą pozostawać tutaj na miejscu, a gdy uda się na obczyźnie, nie chcą wracać do wydrążonego kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz