niedziela, 16 czerwca 2013

Kongres sekty PiS na Jasnej Górze


Katolicy urządzili sobie Kongres na Jasnej Górze. Dziwnym trafem wszyscy ci katolicy pochodzą z PiS. Jak ktoś by nie wiedział, PiS to partia polityczna. A to znaczy, że partia sięga po narzędzia Kościoła, które są w jego posiadaniu, aby docierać do elektoratu.

Ilu członków liczy PiS? Jak ktoś wie, to może sobie odpowiedzieć, ilu rodaków reprezentował ów Kongres. 30-40 tys. obywateli? Dlaczego zatem PiS przywłaszcza sobie imię Kościoła?

Jakim prawem uzurpacji Jarosław Kaczyński przyczynia się do niszczenia Kościoła, czy ktoś może mianował go świeckim biskupem? Sytuacja jest prześmieszna. Podobnie absurdalne słowa padły w tym, a nie innym miejscu, na temat Konstytucji, która wg prezesa winna zaczynać się od inwokacji: "W imię Boga wszechmogącego".


Bodaj Bóg nie potrzebuje wsparcia Kaczyńskiego. Mogę się jednak mylić. Gdyby Bogu (wszechmogącemu) zależało na polskiej Konstytucji, aby była miała ten sam wstęp jak do Dekalogu, Bóg pstryknąłby i wpisana byłyby owe słowa do zasadniczej ustawy ustrojowej Polski.

Bóg nie chce zatem wsparcia Kaczyńskiego, ba! myślę, że prezes PiS działa na szkodę Boga, katolicyzmu. Kaczyński jest tym z przekupniów politycznych, których Jezus za fraki wywalał z świątyni. Bóg ustami Jezusa w czterech Ewangeliach, a następnie jego uczniów w Dziejach Apostolskich przestrzega przed takimi politykami, jak Kaczyński, ubierającymi się w szatki farbowanych proroków. Wersety, które owej farby politycznej podszywającej się pod teologię dotyczą, wskaże prezesowi PiS każdy katolik, który zna pisma Kościoła. Widocznie prezes nie zapoznał się z nimi. Miał prawo, bo jest reprezentantem owych kilkudziesięciu tysięcy katolików z PiS, którzy uzurpują sobie prawo do Jasnej Góry.

Nie był to zatem Kongres Katolików, bo o ile mi wiadomo w Polsce jest ich kilkanaście milionów. Porównując liczby kilkadziesiąt tysięcy PiS-owców i narodu polskiego, który można nazwać katolickim z tytułu chrztu, liczącego miliony (jak pisał A. Mickiewicz), to jak taką partię wykorzystującą narzędzia Kościoła można nazwać? Hę? Jak nazwał partię Kaczyńskiego wybitny znawca historii Polski i naszej tradycji Norman Davies?

Skądś Davies wiedzę zaczerpnął, biegle posługuje się historiozofią. Nawet wiem, skąd. Nie wiem do dzisiaj, jaką wiedzę o teologii i historii mojej ojczyzny ma Kaczyński. Ba, uważam, że ma mizerną, bo na każdym kroku tę mizerotę potwierdza.

Zatem z czym mieliśmy do czynienia na Jasnej Górze w czasie tzw. Kongresu Katolików? Czy z działalnością sekciarską?

Jak ma się to, co zaszło na Jasnej Górze, do nauk obecnie władającego Kościołem katolickim papieża Franciszka? Za papieża nie będę odpowiadał. Niemniej doceniając jego trud reformowania Kościoła, Kaczyński wmawia wyborcom, że Polska cofnęła się do epoki przednowoczesnej. Nie proponuje Polakom rozwiązań nowoczesnego państwa, ale szpony sekty PiS, bo nie katolicyzmu.

Zatem na Jasnej Górze mieliśmy Kongres sekty PiS. Nic ponadto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz