sobota, 28 września 2013

Deregulacji Gowina ciąg dalszy, czyli jak powstaje partia

Z właściwą sobie gracją Jarosław Gowin zakłada partię. Platforma Gowina domaga się od swoich członków najpierw godziny czynu społecznego. Rzecz jasna, czyn na rzecz dobra wspólnego, czyli Polski. Następnie czynownicy zostaną przyjęci do ruchu społecznego, a ci którzy się nie zniechęcą, dostaną legitymacje partyjne.

Na razie partię Gowina - nie posiadającej imienia - nazywam Platformą Gowina (PG), bo autor wyleciał z Platformy Obywatelskiej poprzez samorezygnację. Na pierwszej konwencji PG w Krakowie stawiła się pełna sala, kilkaset osób plus drugie tyle poza salą, jak zauważył lider nowej partii.

Rozumiem, że czyn społeczny zwolennicy Gowina mają za sobą, bo konwencja trwała godzinę i była czynem na rzecz dobra Polski. Czyn godzinny odfajkował także Marek Migalski (obecnie PJN), który zabrał głos na konwencji PG i pochwalił przede wszystkim swoje ugrupowanie za kombatanctwo, a następnie Gowina, bowiem PJN od dwóch lat mówi to, co Gowin powiedział na konwencji PG.

Gowin znany z deregulacji, którą wniósł na agendę dla dobra Polski, gdy był ministrem sprawiedliwości, zderegulował PO i z tej deregulacji tworzy nowy byt polityczny, a jego pierwszymi słowami na konwencji tego bytu było, iż "inni w Warszawie mówią, że jestem sam, że nikogo wokół mnie nie ma. Czy mówią prawdę? - zapytał deregulator i usłyszał: "Nie!" od czynowników.

Regulację PG lider ma już ułożoną. Legitymacje partyjne dostaną zwolennicy tuż-tuż przed wyborami w 2015 roku, a "jeżeli ktoś przyspieszy termin wyborów", legitymacje też przyspieszą.

W ten to sposób deregulator stał się regulatorem 20% członków PO, bo taki odsetek dostał głosów, gdy ubiegał się o przywództwo w PO. PG będzie regulować "energię tych ludzi, ich zapał, ich miłość do Polski, ich przywiązanie do współobywateli" - powiedział lider.

Zaczął od czynu społecznego "Godzina dla Polski". Przynajmniej nie jest to "Godzina W", która liczy dni 63, jak na powstanie przystało. Gowin na odchodnym z właściwą sobie gracją pogroził: "ta partia zmieni kształt sceny politycznej". Tak z deregulatora stał się regulatorem we własnej sprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz