Piotr Duda, szef "Solidarności", rozmywa cele kilkudniowego protestu w Warszawie. Komunikaty, jakie poszły w Polskę to "Tusk i rząd muszą odejść na śmietnik historii" i "Zwołujemy Parlament Narodu". Jest to zatem zamiar jawnego zamachu stanu, w wyniku którego zostanie wyłoniony nowy rząd przez Parlament Narodu.
"Solidarność" wraca do korzeni, a nawet bardziej. Głównym celem tej klasycznej z lat 1980-81 było wywalczenie sfery wolności w totalitarnym systemie, związek osiągnął w swoim najlepszym okresie siłę 10 mln członków.
Dzisiejsza "S" jest dziesiątki razy szczuplejsza w członków od tamtej, ale funkcjonariusze związkowi mają cele o wiele większe. Obalić opresyjny rząd liberalny (tak Duda postrzega rząd Tuska). Salę BHP Stoczni Gdańskiej zastąpi trawnik przed Sejmem przy Wiejskiej. Wybory do tego Parlamentu Narodu musiały przebiegać tajnymi kanałami, nic o nich nie wiedziałem.
Tak pokrótce da się opisać protest zaczynający się w środę. Na podstawie komunikatów, które sformułowane zostały przez Dudę w liberalnych mediach, należy mieć pretensje do jego PR-owców, że rozłożyli fatalnie akcenty protestu. Związki zawodowe póki co nie są kabaretem, mają swoje umocowanie w systemie demokratycznym i kanały dialogu z rządem i społeczeństwem (o ile te ostatnie jest zainteresowane).
Funkcjonariusze związkowi są od formułowania postulatów pracowniczych i ich realizacji w ramach siły ekonomicznej państwa. Tak to wygląda w demokracji. Chyba, że Duda nie uznaje wyborów demokratycznych narodu, gdy siłą kartek wyborczych padnie rządzenie na liberałów.
Pomijam kwestię, czy dzisiejszy rząd Tuska jest liberalny. Na marny kabaret, ba kiepski skecz klownów cyrkowych, wygląda ów Parlament Narodu. Zwłaszcza, że będzie obradował pod oknami Parlamentu RP. Nawet gdyby Dudzie udało się dokonać transferu posłów z Parlamentu RP do Parlamentu Narodu, ten ostatni twór nadal będzie miał powagę klownów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz