niedziela, 1 września 2013

Kaczyńskiego marzenia o specyficznej Bawarii


W polityce wakacje się skończyły, bo wrócił Jarosław Kaczyński. Wrócił do "kraju kryzysu", do "chorego systemu", gdzie się "generalizuje" uważając "polityków za oszustów". Co jest prawdą, ale są też "dobrzy politycy". I w swej szczodrobliwości prezes PiS do tych dobrych siebie zaliczył.

Kaczyński wrócił z nowymi metaforami, z Koreą Południową i Bawarią. Korea Poludniowa leży hen daleko i tubylcy na Podkarpaciu niewiele o niej wiedzą, więc przemawiając do nich Kaczyński tę metaforę szybko porzucił, skupił się na Bawarii. Choć dzień wcześniej o Bawarii wspominał Mariusz Błaszczak, ale nie bądźmy tacy aptekarscy. Copyright ma prezes PiS.

Bawaria na Podkarpaciu powinna przemawiać do wyobraźni, bo wielu z Podkarpacia wyjeżdżało tam na saksy. Miejscowi więc mogli się dowiedzieć, dlaczego to Bawaria stała się taka bogata? O, nie, aby tam premierem był Kaczyński, bo wiemy, jakie zdanie ma o Niemcach. "Oni się oparli na swoich własnych specyficznych wartościach".

Z tego prosty wniosek: "My potrzebujemy władzy, która nie będzie walczyć ze swoją tradycją". Może Kaczyński zna "specyficzną" bawarską tradycję, obawiam się, że polskiej nie zna, albo nie chce znać.

Bawarską tradycją nie jest kołtuństwo, ale ta "specyficzność", a niestety Kaczyński, który od 1989 roku jest tym działającym "dobrym" politykiem w polskiej polityce, dał się poznać jako kołtun, wywołującym "wojenki" na górze, aż doszło do wojny polsko-polskiej. Taki fundnął nam wewnętrzny pokój - "specyficzny" i tradycyjny. Nie usłyszałem jednak, jak chce przez tradycję dojść do nowoczesności, nawet przez "specyficzność".

Gdyby tradycja była drogą do bogactwa, nowoczesności, to wiele narodów doszłoby do niej, bo jest zacofanych w swojej tradycji. W Polsce wystarczyłoby zagnać ludzi do kościołów, bo to podobno nasza tradycja, religię zrobić przedmiotem maturalnym, bo wiadomo: jak wiara poszerza wiedzę, naukę.

Chyba, że ta Bawaria zafunkcjonowała nieprzypadkowo. Z podświadomym odwołaniem do puczu z 1923 roku. Jeżeli niechcący Kaczyński się sformatował, bo "Tusk musi odejść", niech prezes PiS poprosi jakiegoś następcę Zygmunta Freuda, aby mu wytłumaczył, dlaczego powołał się na ten niemiecki land. Bo ja nie wątpię w "specyficzność" prezesa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz