Platforma przeżywa kiepskie dni, gdyby zdarzyły się jej
takie w okresie kampanii wyborczej, elektorat odpłynąłby w siną dal. Afera
taśmowa PSL, po której premier gromko zagrzmiał, otrzymała sequel z agencją
wdrażającą programy unijne, którą obsiadło kumoterstwo z PO w 100%. Dorzućmy do
tego nowelę ustawy o zgromadzeniach (acz prezydent dziergał tę robótkę; kto? – nieważne,
PO i już). Zaniechanie in vitro, de facto tak ważne rozwiązanie prawne dla bezpłodnych
małżeństw i par oddalono do „maniana”, na święte nigdy. A teraz do kosza powędrowały
projekty tyczące związków partnerskich,
bo temat jest kontrowersyjny.
W tej chwili różnic między PO a PiS nie ma prawie żadnych. Do
tego stopnia, że gdyby nie Smoleńsk i facjaty Donalda Tuska i Jarosława
Kaczyńskiego, które firmują te partie, mogłoby dojść do jakiegoś zjazdu
zjednoczeniowego. A że zbliża się kryzys i może nas dotknąć, wcale tego bym nie
wykluczał. Taka wielka koalicja mogłaby dla dobra elektoratu, aby nie trudził się
rozszyfrować , co kryje się pod nazwą POPIS, przyjąć swojską nazwę SKAMIELINA.
Rząd i parlament niechętne jest każdej debacie w tak ważnych
społecznych kwestiach. Tłumaczenie, że społeczeństwo jest konserwatywne, nie
przygotowane na rozwiązania, które zbliżą nas do cywilizowanego świata, warte
jest funta kłaków. Bardziej konserwatywni są politycy. Społeczeństwo jest
zajęte swoim codziennym trudem, a politycy konserwatywni bojaźnią. Bojaźń –
polska odmiana konserwatyzmu.
Polska polityka stoi przemysłem bojaźni, robienia w portki,
pogardy dla Innego i Potrzebującego. W tej manufakturze w gmachu przy Wiejskiej
produkowana jest tylko indolencja, lenistwo i strach przed podejmowaniem
decyzji. Jak media nie widzą, pokątnie szydełkuje się tam wzory nepotyzmu i
kumoterstwa. Do tego kumoterstwa aż prosi się onomatopeja kolokwialna, która to
towarzystwo świetnie by zrymowała.
Za obecne tchórzostwo rząd i największa partia opozycyjna
zapłacą, nie można wiecznie dojutrkować. Tusk i Kaczyński powinni się cieszyć,
że lewica jest tak marna, wypalony Miller i błądzący Palikot. Po wpadkach z
początku roku i fatalnym obecnie okresie Tuska, władza powinna wypaść mu z rąk
i znaleźć się na ulicy. Nie sięgnie po nią Kaczyński – bez obawy. Tusk długo
nie pozostanie bezalternatywny. Polityka polska nie może być wydmuszką, musi
zostać wypełniona treścią prawną, a przede wszystkim zaspokojone winny być
potrzeby ludzkie. A krajowi brak rozwiązań w tak istotnych dzisiaj dla całej
masy ludzi kwestiach, jak in vitro i związki partnerskie (dotyczą nie tylko par
jednopłciowych). Społeczeństwo – w każdym
razie spora jego część – nie może być zależna od niewiedzy i mentalnej
abnegacji kogoś takiego, jak Krystyna Pawłowicz dla której pożycie seksualne
może być niezgodne z prawem ustrojowym (‘Konstytucja nie chroni uczynków
niegodnych”). Ta sama osoba zresztą powiedziała, że Cz. Miłosz jest niepolskim
poetą, pewnie go czytała w wydaniu z Berkley. Owa Pawłowicz winna być logo
Sejmu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz