wtorek, 17 lipca 2012

Polska w pigułce aferalnej



Poszło gładko, jak po maśle. Wczoraj taśmy PSL ujawnione, dzisiaj minister koleś sam się dymisjonuje. To jest umiejętność rządzenia, nawet premier ust nie otworzył. Afera Marka Sawickiego – bo tak ją należałoby tytułować – pokazuje wszystkie patologie naszego życia publicznego, które żyje od afery do afery. Mają one różny wymiar, większy, mniejszy, zawsze ten sam gorzki posmak dla wyborców, Polaków. Przed telewizorami, mediami, siedzą sobie wyborcy, a politycy celebryci kręcą lody. Jest sitko – lody retoryczne. Nie ma sitka mikrofonu, to znaczy siedzą w gabinecie – kręcą lody rzeczywiste. Chyba, że znajdzie się jakaś świnia i podłoży mikrofon, mamy aferę, a politycy dopiero teraz mogą celebrować. Ho, ho.

Afera Sawickiego jest najszybciej odfajkowaną aferą. Jakby pacjent PSL w oczach umierał. Więc mieliśmy życie polityczne pokazane, jakby przed śmiercią, gdy przewija ci się przed oczami całe życie, w tym wypadku: Polska w pigułce.

Przed ogłoszeniem decyzji Sawickiego. PiS i Janusz Palikot jednym głosem wieszczą: złożymy wniosek o dymisję Sawickiego. PiS wysyła do Elewarru (z taśm  wynikało, że tam te lody są kręcone) dwóch posłów, aby sprawdzili, czy dyrektor uwłaszczył się na 3. procentach spółki. Tropem pisowskim pcha swoich ludzi Palikot. Od posłów PiS dowiadujemy się: tak, Śmietanko ma swoje udziały.

Ciekawą frazę umysłowa, acz powszechnie znaną pod tytułem „wina Tuska”, zaprezentował Joachim Brudziński: „na aferze taśmowej mogło zależeć Tuskowi”.  Wszystkich jednak przebił nieoceniony Antoni Macierewicz: „Afera PSL ma przykryć odpowiedzialność pana Tuska za śmierć prezydenta Kaczyńskiego”. Temu to wszystko, jak głupiemu Jasiowi, kojarzy się z dupą.

No, może przebity został  szef sejmowej komisji śledczej ws. katastrofy smoleńskiej przez tego, który podłożył kamerę, Władysław Serafin: „Leppera zamordowano, teraz kolej na mnie”. Na razie padło tylko na jednego, który przed pójściem na dywanik do Pawlaka, rzekł: „O siebie jestem spokojny” Wyszedł też spokojny od Abrahama Pawlaka, który tylko chrząknął, a kozioł ofiarny Sawicki przed zejściem ze stołka ministerialnego (spokojnie) pochwalił się: „Cztery i pół roku uważam za dobry czas dla polskiego rolnictwa”. I dał głowę.

PiS ma jeszcze jedno narzędzie (broń Boże, nie zbrodnicze): komisję śledczą. O tym wszem i wobec mediów (och, celebryci) zapowiedział Mariusz Błaszczak. Gdy piszę, nie wypowiedział się jeszcze Palikot, który idzie krok w krok, ręką w rękę („lewa, lewa, lewa, kto tam populizm krzyczy”) ostatnio zdąża, gdzie PiS.

Rzewnie mi się zrobiło. Pamiętacie? To były czasy, jak powstawała sejmowa komisja Macierewicza, a Palikot zgłosił się na jej członka. Może te czasy wrócą, zgody celebrytów polityków, bo ja siedzę przed telewizorem, chciałbym chociaż tych lodów polizać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz