niedziela, 15 lipca 2012

Upadek



W TVN24 przerwany został program publicystyczny, w którym dziennikarze dzielili się swoimi ideami i wiedzą na temat bardzo ważnych problemów z bieżącej polityki polskiej. „Loża prasowa” została przerwana na rzecz konferencji prasowej szemranego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, który podzielił się wiekopomnym spostrzeżeniem: Katarzyna W. uśmiechnięta wracała z cmentarza.

Nie każdy widział twarz matki nieżyjącej Madzi i to w chwili tuż po pogrzebie, więc dowiedział się. Czym innym jest zobaczyć, a czym innym się dowiedzieć. Na to ostatnie rozróżnienie zwracam uwagę. Autopsja i wiedza.

W środowisku dziennikarskim poruszenie, jak w każdej korporacji, której naruszy się prawo do ważności. Bardzo dobrze, że zabiegamy o swoją ważność, bo kto to za nas zrobi. Przecież dziennikarzy nie zastąpi szemrany detektyw, który nawet nie ma papierów na detektywa.

Czy mnie razi ważność, a może szemrany profesjonalizm? Nie! To jest ważne i to jest ważne. Acz wolałbym, aby o ważności korporacji dziennikarzy wypowiedzieli się np. plastycy z korporacji plastyków, albo muzyków.

O szemranym profesjonalizmie raczej nikt pozytywnie się nie wypowie, choć to on dociera do zdecydowanej większości. Więcej internautów siedzi na Pudelku.pl, niż na Tokfm.pl, czy na Salon24.pl i Redakcja.pl (razem wzięte).

Czy to jest upadek mediów – misji tego i owego – czy upadek internautów. I kto ma w tym biznes? A może to jakiś spisek większości przeciw mniejszości. Demokracja klikalności, oglądalności, która spiskowo tłamsi elity.

Upadek mediów, czy upadek tych, którzy przez media uczą odbioru? Ktoś nauczył,  że szemrany detektyw jest przynajmniej równy misji gadającej głowy z korporacji dziennikarzy.

Można potraktować to zupełnie inaczej i z innej beczki. Mianowicie z dystansu, który nabywa się tylko przez swoją głowę (która może być szemrana profesjonalnie, albo może być  tak profesjonalna, że osiąga we wzlotach kwadrat profesjonalności).

Bo gdy idę do księgarni, to nie lecę do półek z kryminałami, literaturą s-f, ale gdzie leży sobie Beckett, Joyce, albo autor ledwie mi znany z recenzji.

Rozglądam się po księgarni. Setki półek zawalonych badziewiem, a tylko jedna z prozą, ćwierć półki z filozofią i socjologią i dwa szczupłe tomy poezji. Ba, wiem gdzie te dwie ostatnie książczyny - prawdopodobnie najwartościowsze – leżą. Mam szmal, kupuję.

Nie lecę do kierownika księgarni  i nie suszę mu głowy:  Upadek literatury, intelektu. Bo tak zawsze było. W polityce, literaturze, dziennikarstwie, najwięcej było badziewia - 98%. Dokładnie o tym pisze już w „Listach” Horacy.

Człowiek jest w wiecznym upadku, jak i jego narzędzia na tym najlepszym ze światów. A o tym jest w Pierwszej Księdze Genesis. Autopsja i wiedza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz