Niby nic, a jednak coś – nie tylko w sferze symbolicznej. Lech Wałęsa odwiedził Wojciecha Jaruzelskiego. Jak to, oburzą się pewne kręgi: TW Bolek był u człowieka Moskwy. Albo jeszcze inaczej, acz tej samej emocjonalnej proweniencji.
Jakiś czas temu sam podobnie bym to określił. Przy czym Wałęsę nie nazwałbym Bolkiem. Jeżeli nim kiedykolwiek był, to, co zrobił w ogromie swego dzieła, jest ziarnkiem piasku, które uwiera i nic poza tym. Taki „Kamyk” z wiersza Herberta, który tylko uwzniośla.
Obydwie postaci podręcznikowe. Obydwaj tam zawędrowali. Ale obydwaj jeszcze żyją i z tych kart historii ciągle wyglądają. Już nie podpowiadają, czasami Wałęsa swoim ezopowym językiem chce wtrącić swoje trzy grosze. Polityczne wieko już nad nimi się zatrzasnęło, nic nie mogą zrobić w kraju. Za to są poręczni dla czynnych polityków i do mobilizowania ich elektoratów.
Jeden nie chciał, ale został przez historię zmuszony. Drugi chciał, ale długo nie mógł i historia mu w którymś momencie pomogła. Czy czynnie na historię możemy wpływać, a może ona ma taką logikę, iż płynie swoimi meandrami, a nam się wydaje, że to my kijem zawracamy bieg i kierunek?
To, co było, jest nie do zawrócenia. Niby logiczne, niby wiemy, niby konieczność dziejowa, a jednak politycy wyzyskują i twierdzą: mogło być inaczej, co nie jest do udowodnienia, ale to świetna fabryka złych emocji, które zamienia się na kapitał polityczny.
Czy u progu transformacji były ważniejsze osoby w Polsce, które wniosły więcej do historii, które zaważyły na naszym dzisiaj? Nie, choć z różnych stron dochodzą bajdurzenia. Można byłoby dorzuć do tych postaci Jana Pawła II, który był kimś w rodzaju moderatora.
Z PRL wyszedłem poturbowany, z licznymi garbami. Ale nie z pretensjami. Oddzieliłem siebie od PRL, dwa różne byty. PRL umarł, opadł jak zeschły liść, zostałem ja: ważny dla siebie. Choć jeszcze kilka lat temu w czasie spotkania autorskiego Jaruzelskiego, który prezentował swoją kolejną książkę z cyklu „dlaczego stan wojenny musiał być wprowadzony”, chciałem zadać mu jakieś pytanie, gdy podpisywał książki. Niestety ochrona mnie zawróciła, miałem jeszcze na twarzy ten grymas historii.
Dzisiaj 4. rocznica śmierci Bronisława Geremka, którego w ten krótki komentarz powinienem jakoś wpleść, musiałbym go jednak przebudować. Geremek dawał nam światło, był tamtego czasu rozumem. Był jednym z tych, którzy objaśniali Ducha Czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz