niedziela, 22 lipca 2012

Mroki i rycerze



Kultura masowa zbiera mroczne żniwo w takiej skrajnej postaci, jak na przedmieściach Denver, w Aurora. Przebrany w maskę gazową, jak Bane, przeciwnik Batmana z najnowszego sequelu o tym bohaterze, 24-letni James Holmes wysłał na tamten świat 12 ludzi.

Co w tym wypadku jest pierwszorzędne? Mordercze emploi  młodego Amerykanina? Kultura masowa, która sięga po bieg zdarzeń spoza prawdopodobieństwa i zmusza do identyfikacji? Współczesność, której ciśnienia nie wytrzymują ludzie? A może tak podstawowe właściwości kształtowania człowieka, jak wychowanie, środowisko, system wartości?

W tym wypadku mamy do czynienia z młodym człowiekiem, choć od wielu lat dorosłym. Dotyczy to jednak krwawych czynów ludzi w każdym wieku. Dzieje się to daleko od Polski. Czy norweski Breivik to daleko od nas, wszak był u nas w delegacji za środkami do mrocznej przemocy, czy daleka jest jego identyfikacja quasi-polityczna od obecnych także u nas podobnych ruchów? Wystarczy, że ktoś za bardzo uwierzy i wzrośnie w nim wola zaprowadzania porządków.

Prędzej, czy później dojdzie u nas do podobnego zdarzenia, jak w Denver. Tego typu ludzie kopiują czyny w każdej szerokości geograficznej, nie są właściwością dla jakiejś nacji, tym bardziej sytuacji cywilizacyjnej. Jest to zło, które inaczej nie może być nazwane, a ma ono tę cechę, że swobodnie przenika granice państw, granice kulturowe.

Kto ma rozstrzygać o winie takiego człowieka? Instytucje prawa ze swoimi procedurami nie wnikną w psychikę człowieka, otoczenie kulturowe, cywilizacyjne, narrację antropologiczną. Skażą, orzekną karę i powrócą w nurt codziennych mniejszych przestępstw. Z kolei panel innych uczonych głów, psychiatrów, pedagogów, a nawet fenomenologów, opisze trafnie, dogłębnie. Ale co z tego?

Na stronie „Polityki” na Facebooku pojawił się fanpage publicysty tego tygodnika, Bartka Chacińskiego, który pisze, iż szaleniec  w przebraniu zamordował kilkanaście osób w amerykańskim kinie, a „Mroczny Rycerz się nie pojawił”. Homes przebrał się za przeciwnika Batmana, tak samo jak Bane w gazowej masce. Zabił, ale Batmana nie było, pozostał na ekranie. Batmana nie ma w rzeczywistości, nie ma tego, który zbrodni zapobiega, ale zbrodnia jest. Rzeczywista zbrodnia, a nie filmowa. Jest zło, a dobra nie ma.

Nie wiem, czy Chaciński tak chciał dochodzić naszej cywilizacyjnej ślepej uliczki, w której wystarczy, że jeden strzela, a ludzie są bezbronni, ich życie nieodwracalnie zamieniło się we wspomnienie, w truchło. Wywołał ten felieton burzliwą dyskusję na Facebooku. Ba, autor został zmieszany z błotem i porównany do Kuby Wojewódzkiego. Mniejsza o metafory, czy o źle mamy rozmawiać tylko wtedy, gdy do nas przyjdzie? Posłać gromy na zbrodniarza jest najłatwiej. A celem winna być refleksja, aby do takich czynów nie dochodziło, aby minimalizować ich prawdopodobieństwo. A może tak musi być i pozostaje karać z surowością prawa? Mroki są i będą, ale też już rycerzy nie ma. Rycerzy debaty, narracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz