Obudził się "premier" Jarosław Kaczyński. Po kilku dniach żałoby związanej ze śmiercią matki i prasowych spekulacjach, że jest "po drugiej stronie tęczy" (władzy), dał znać o sobie. Nie słyszał o żadnej "tęczy", za to nie zetknął się z podobną sytuacją, aby podskakiwał mu minister sprawiedliwości, jak Jarosław Gowin robi to Donaldowi Tuskowi, bo (przyznaje skromnie): "widocznie byłem trochę sprawniejszym premierem".
Faktycznie, ministrem w jego rządzie był Zbigniew Ziobro i z całym oddaniem zakładał IV RP, która upadła w 2007 roku i jest nadzieja, że nigdy nie wróci. Ziobro podskoczył dopiero potem i został odpowiednio potraktowany przez prezesa: nie ma go już w PiS.
Czy podobny los w PO spotka Gowina? Można wątpić, gdyż w przeciwnym wypadku Platforma by się rozpadła, a Tusk zmuszony byłby oddać rządy. Obecny premier zafundował sobie kłopot. Od jego rozwiązania - krótko pisząc: pozbycia się Gowina - zależy przyszłość tej ekipy rządowej.
Sprawy obyczajowe i normy prawne, które je regulują, są w państwie ważne. Ale nie najważniejsze. Mogą być bezprzedmiotowe, gdy kraj pogrąży się w kryzysie. Aby tak się nie stało, trzeba zdecydowanych uregulowań w gospodarce oraz wizji przetrwania i rozwoju.
Kryzys zawitał do Polski, a w Sejmie toczona jest dyskusja, czy związki partnerskie są konstytucyjne, czy nie. W polemikę ze swoim ministrem wdaje się premier. Przecież za taki temat zastępczy będzie musiał zapłacić brakiem zaufania rodaków do siebie i obniżką sondażową dla PO.
Kaczyński to punktuje, po clintonowsku mówi "Gospodarka, głupcze": - Trzeba dyskutować o kwestiach naprawdę ważnych. Bez naprawy polskiej gospodarki przyszłość Polski jest pod wielkim znakiem zapytania.
Tusk do tej pory miał się politycznie dobrze, dzięki Kaczyńskiemu, bo ten napędzał mu elektorat. Coraz więcej Polaków zniechęca się do polityki. Tusk traci zaufanie, ale nie zyskuje Kaczyński, ani niemrawa lewica. Nie musi tak trwać stale. Potrzebne są zdecydowane posunięcia wewnątrz PO i koalicji.
Kaczyński nie podskoczy mentalnie i intelektualnie, ale nie może być straszakiem na Polaków. Do tej pory Tusk na tym zyskiwał, swoją pozycję miał dzięki indolencji Kaczyńskiego. W czasie kryzysu premier ma szansę okazać się mężem stanu, ale nie może wchodzić w tego rodzaju zapasy polityczne, jak z Gowinem w sprawie związków partnerskich, które zresztą przegrał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz