Podobno rocznie habit/sutannę zrzuca kilkadziesiąt osób. Co piąta osoba porzucająca kapłaństwo w Europie to duchowny z Polski. U nas występuje nadprodukcja pasterzy, polscy kapłani wszak są wypożyczani do innych krajów i wysyłani na misje. Jeden w tę, czy w tamtą stronę, nie jest stratą dla Kościoła polskiego, który ciągle stawia na ilość, a nie jakość.
Ale ci "od jakości" odchodzą, albo pozostają i są krytykowani przez media związane z zakrystią. Stanisław Obirek, Tadeusz Bartoś, ks. Adam Boniecki, a wcześniej bp Józef Życiński, ks. Józef Tischner i wielu innych. Włączane są IPN kościelne i świeckie, które prześwietlają rentgenem podejrzenia, posądzenia, a nie łaską ducha. Zdaje się, że w tym wypadku działa syndrom "zdradzonych". Oczywiście - jak wszędzie - najlepiej mają się średniaki. Nie dopytuje się o nich nawet pies z kulawą nogą.
Teraz zrzuca habit dominikanin o. Jacek Krzysztofowicz. Na razie na niego za dużo nie ma żaden z naszych "zdradzonych o świcie" IPN-ów (katolicki i świecki), ale bez obawy, oprócz gotówki dla klasztoru od właściciela Amber Gold na światło wyciągnięte zostaną inne jego "brudy".
Przede wszystkim moralność. Już zdążył powiedzieć, że zdradzająca żona nie powinna się do tego czynu przyznać mężowi. Coś wszak były - już niedługo - ojciec Krzysztofowicz wie, zdradził Kościół. A zrobił to wcześniej, gdyż przygruchał sobie lubą. Odchodzi, bo "przestał się bać zwyczajnej miłości do kobiety i ryzyka, które z nią jest związane".
No, ale jakie gromy na niego spadną, bo o Ewie powiedział, że "jest koroną stworzenia", najlepszym i najdoskonalszym dziełem Boga. A nie Adam, choć Kościół składa się z samych Adamów kapłanów. Były przeor klasztoru w Gdańsku poradzi sobie w życiu świeckim, ma dobry fach, też specjalisty od ducha, psychoterapeuty. Podejrzewam, że to mu pomogło wyjść z Kościoła (asertywność) i podążyć za swoją Ariadną, bo ta korona jest z mitologii greckiej. Kościołowi znowu ubyło jakości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz