Gdy nie ma się bata właściciela "Hajdabombera" nad sobą, można ubrać się w szaty niepokornych, jak to zrobili i zakomunikowali na okładce dziennikarze pierwszego numeru nowego tygodnika "Do rzeczy". Niepokorni od zawsze zajmują się sobą, bo najfajniejsza jest niepokorność. Gdyby jej nie było, nie wiem, czym zajmowaliby się dziennikarze tygodnika Pawła Lisickiego, włącznie z naczelnym, który zajmuje się kolegami, szczególnie jednym z nich, Cezarym Gmyzem.
Być głównym bohaterem wstępniaka i to pierwszego numeru, nie każdemu jest dane, ale nie każdy jest autorem artykułu, po którym lider największej partii opozycji mówi o zbrodni niesłychanej i zamordowaniu 96 osób, a redakcja rozpirza się w drobiazgi.
Mieć taką siłę słów, taki trotyl, jest czego zazdrościć. Jak na niepokornych przystało sami sobie zazdroszczą niepokorności i z rozrzewnieniem wspominają, gdy nie byli w pełni tymi, którymi są obecnie: "Jak nazywa się facet, który krąży po Polsce i wysadza w powietrze rozmaite redakcje?" - pytają. Zła odpowiedź: Gmyz. Dobra: "Hajdabomber", czyli Grzegorz "Bat" Hajdarowicz.
W ten sposób oddają cześć temu, który ich zrobił niepokornymi. Ale jak to z nimi bywa, patrzą niechętnie, wręcz krytycznie, na tych, którzy na niepokorność nie zasługują, tylko się pod nią podszywają, a faktycznie są zdrajcami. Tymi zdradzieckimi niepokornymi wg Waldemara Łysiaka są bracia Karnowscy, którzy zdradziecko uruchomili konkurencję we współpracy ze SKOK-ami. Pokątnie knuli, bo za plecami Lisickiego zrobili pismo "W sieci", Łysiak definiuje to frazą niemal herbertowską "nikt nie zdradza równie pięknie jak przyjaciel". Nie dodał: o świcie, gdyż byłaby to jawna podróbka z poety.
Zdrajców niepokornych trzeba zniszczyć, jak na to zasługują, więc niepokorni zawierają sojusz (tymczasowy) z innym redaktorem naczelnym niepokornym (i prawdy) Tomaszem Sakiewiczem. Niepokorny z pisma "Gazeta Polska" wspiera niepokornych z "Do Rzeczy" swoim słowem, obszernym wywiadem, który też jest o niepokorności. Sakiewicz mówi w nim, że nie wejdzie do polityki, bo "bym musiał wejść w świat wiecznych kompromisów". Niepokorni wszak nie zawierają żadnych kompromisów, zaprzeczyliby sami sobie.
Choć Sakiewicz przyznał, że ze świata wiecznych kompromisów najbliższy jest mu prezes PiS, z którym "ma poczucie, że jadą na jednym wózku". Na razie ten wózek ma pod górkę. Pytanie: kto zatem ten wózek ciągnie? Nie znajdujemy w pierwszym numerze odpowiedzi. Dziennikarze niepokorni muszą wracać do rzeczy najfajniejszej własnej niepokorności, do rzeczy dla nich najważniejszej. Wrócą więc i do wózka, bo ktoś go ciągnie. Przecież nie oni, Narcyzi niepokorności. Oni jadą, wloką się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz