czwartek, 25 października 2012

Honor, didaskalia i fruwanie


Joanna Mucha wykazała honor godny mężczyzny (nawet w kontuszu), oddała się do dyspozycji premiera, choć jej wina była taka, jak jest dziurawe nasze polskie państwo od 100 lat. Ciągle coś pada. Dobrze, że to zrobiła, przynajmniej będzie tradycja standardów.

Czy jednak mężczyźni mają taki honor, jak kobieta Mucha, a mam na uwadze konkretną osobę Radosława Sikorskiego. Czy szef resortu dyplomacji ma honor kobiety? Czy kolejny raz będzie przepraszał na Twitterze za swoich podwładnych?

Sikorski stroi się w piórka Józefa Becka i też, jak on, tłumaczy się za swoich urzędników. Pracuje jednak w resorcie, gdzie powinna obowiązywać zasada sapera: mylę się raz i znikam, panie i panowie.

Nie może być tak, że za niefrasobliwość urzędników MSZ ucierpią działacze za granicę, bo tamtejszy dzierżymorda dowiedział się z internetu, iż Polska wspiera finansowo demokratyczną organizację (to ostatni wyczyn podwładnych Sikorskiego). Która to już wpadka?

Wcześniej ludzie Sikorskiego (jak mniemam człowieka z honorem) mieli walny wkład do aresztowania działacza opozycji na Białorusi Alesia Bialackiego oraz innych działaczy opozycji demokratycznej pod knutem Łukaszenki, bo księgowy w MSZ musiał wysłać PIT-y, aby złotówki zgadzały mu się z rublami.

Kurza twarz, na konto MSZ idzie też nierozpoznanie zwłok ostatniego prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Czy znowu nas zaskoczy Sikorski swoimi didaskaliami na Twitterze, tłumacząc się, że to ten i ten dał ciała. Czyli on nie jest winny. Człowiek z honorem nie musi być winien, wystarczy, że jest odpowiedzialny. Niech mężczyzna Sikorski zachowa się jak kobieta. Mucha nie odfrunęła - i słusznie - a Sikorski po tych wpadkach powinien. Z honorem wyfrunąć - bo tylko w ten sposób może go uratować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz