sobota, 13 października 2012

Palikot: Jak zostać liberałem


Janusz Palikot kolejny raz zmienia wiarę. Był liberałem, a w każdym razie tak mu się zdawało. Sfera wolności w PO była zbyt ciasna, szczególnie łokcie Grzegorza Schetyny mu przeszkadzały, a ideologicznie piramidka rąk Jarosława Gowina. Spróbował teleportacji z polskiego betonu partyjnego na lewicę, wszyscy pukali się w czoło, jakby nie znał praw fizycznych polskiej polityki. Kto się przyssie do cycka budżetu, na zawsze Matkę Polkę uznaje za dojną krowę. Przyszły wybory i zobaczyliśmy ocalałego Palikota po transformacji, a obok niego Roberta Biedronia i Annę Grodzką - i to jako trzecią siłę polityczną.

Lewica w kraju ma stempel PRL-owski, więc Palikotowi się wydawało, że jedyną partię obejdzie od podszewki, przygotował kilka wnyków i pułapek, chciał jednoczyć. Niestety, Leszek Miller o tym nie wiedział, a bez wiedzy nie ma zjednoczenia, co najwyżej wyprowadzenie sztandaru. Tymczasem trzecia siła polityczna stała się czwartą i piątą. Szóstą już nie mogła, bo więcej w Sejmie nie ma, pozostali znajdują się do progiem, jako dziady proszalne. Siłą rozpędu Palikot jeszcze przybił niczym Luter do wrót kościoła swój akt apostazji. Trochę mało, aby się katapultować na premiera. A jeszcze niedawno odgrażał się, że tylko jeden mebel go interesuje, fotel premiera.

Nawet swój blog teleportował z Lisowego portalu naTemat - bo zaczęli z Palikota koty drzeć - na macierzysty Onetu. Gwiazda Palikot zaczęła przygasać, Monice Olejnik wypadł z pamięci, jak gwiazdka z nieba. Ja mu nigdy nie zapomnę, że jest jedynym politykiem w kraju, który u Bliklego obchodzi w lipcu rocznicę śmierci Witolda Gombrowicza. Mamy wyjątkowo ubogi kraj w kulturę, za to w polityce zatrzęsienie skunksów od patriotyzmu. Kolejna polska cecha: jad patriotyzmu, podobno odpowiednia dawka uśmierca.

U Palikota było widać coraz wyraźniej znamię autorefleksji. Wreszcie siadł w fotelu (bynajmniej nie premiera) psychoanalityka i odkrył w sobie pierwsze prawo. Jestem tym, kim jestem (w tym wypadku: byłem). A kim był Palikot w PO? Liberałem. Mogło mu także pomóc expose Donalda Tuska, który ostatecznie zrezygnował z liberalizmu, a stał się etatystycznym populistą. Na krakowskim Kongresie Małych i Średnich Przedsiębiorstw lider Ruchu Swojego Nazwiska ogłosił liberalizm. Obok siebie postawił Andrzeja Olechowskiego i szefa europejskich liberałów byłego premiera Belgii Guy Verhofstadta.

Czyż Palikotowi nie do twarzy? Spoglądam jeszcze na biblię liberalizmu Richarda Rorty'ego "Przygodność, ironia i solidarność". Czy te trzy cechy można przypisać Palikotowi? Może. Na razie oprócz ostatniej, ale i Piotr Duda da się przekonać. W końcu Palikot to ojciec założyciel nowej idei. Postulaty wszak w liczbie 21 zostały spisane jeszcze, jak był lewicą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz