Donald Tusk musi sobie tej jesieni wybić z głowy sen. Budzili go - a w zasadzie jego elektorat - w sobotę Kaczyński wraz z o. Rydzykiem. Trochę uśpiona została czujność premiera kandydatem prof. Glińskim, który miałby go zastąpić na prokrustowym łożu. Oto zapowiadane jest kolejne budzenie i to te o obliczu białego szaleństwa, pielęgniarki będą go budziły w piątek pod samymi drzwiami kancelarii premiera.
Pielęgniarki jednak nie ograniczają się tylko do naszego podwórka, bo będą to inter-pelęgniarki z całej Europy, z Francji, Belgii, Hiszpanii, Portugalii, Austrii, etc. Do czegoś w końcu przydaje się nasza przynależność do UE, nie tylko do korzystania z funduszy, ale do pubudki. Dlaczego nie skorzystał redemptorysta z tego rozwiązania, wszak w UE nie wszystkie kanały katolickie załapały się na multipleks cyfrowy.
Pielęgniarki będą wsparte personelem medycznym, położnymi, salowymi, ratownikami medycznymi, a także kolejnymi związkami zawodowymi OZZPiP i “Sierpnia’80”. Przynajmniej Dudy nie będzie.
Pielęgniarki stają okoniem przeciw komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia i domagają się zwiększenia finansów na nasze zdrowie i życie. Postulaty słuszne, że strach wątpić w te dobre chęci, a jeszcze bardziej nie chce się chorować.
Pielęgniarki deklarują też szczególne zamiłowanie do polityki historycznej. Kobiety są wszak pamiętliwe. Chcą upamiętnić 5. rocznicę “białego miasteczka” z 2007 roku. Zdaje się, że to był inny premier, który blokował telefony komórkowe zatroskanego personelu medycznego. Dzisiaj technika poszła daleko do przodu i obecny premier niech sobie wybije z głowy jakiekolwiek blokady, zakłócenia w eterze.
Niedługo z braku snu Tusk stanie się tak czujny jak Czapajew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz