piątek, 5 października 2012

Odeprzeć kryzys i dogonić czas


Leciutko na palcach przeminęła debata ekonomiczno-społeczna SLD. Przeminęła, przepłynęła przez media, jak baletnica. Takie też hasło miała poetycko-baletowe “Odeprzeć kryzys i dogonić czas”.

Baletnica SLD nawet się nie potknęła, ale co z tego. Niewielu o niej wie, widziało, słyszało. Partia Leszka Millera nie może przebić się poprzez rejwach PiS i Jarosława Kaczyńskiego tudzież inne bardziej medialne wydarzenia.

Zaproszony na debatę został Jacek Rostowski, który od pewnego czasu powtarza mantrę: kryzys będziemy mieli za sobą w 2014. Wyłożył swój optymizm już w “Financial Times”, powtórzył na lewicowej debacie. Co z tego? Polacy raczej nie posiadają prywatnych wrót czasu i nie mogą czmychnąć do tego mitycznego roku, muszą przeżyć 2012 do końca i cały 2013 - jak się uda.

SLD jednak w ten sposób zgłosiła akces do wspólnego rozwiązywania problemów kryzysowych, które społecznie będą coraz bardziej bolesne. Najtrudniejsze będzie do złagodzenia społecznie bezrobocie, na którym będą niektórzy chcieli ugrać, ile się da. A może nawet pełną pulę: władzę.

Najważniejszy dla bieżącej polityki był głos Rostowskiego. A jednak nie dotyczył recept, jakie minister finansów i rząd Donalda Tuska planuje zaproponować. Było to spojrzenie makro-europejskie, iż EBC idzie śladami FED: interwencja na rynkach finansowych i udział w bezpośrednich transakcjach monetarnych. Czy to wielce się różni od dotychczasowego wpompowywania w zadłużone budżety dziesiątków miliardów euro, śmiem wątpić.

Rostowski pokłada największe nadzieje w skuteczność najważniejszej w tej chwili instytucji europejskiej, w EBC, mało jednak usłyszeliśmy o naszych tubylczych ruchach złagodzenia kryzysu i przede wszystkim bezrobocia.

Mam nadzieję, ze wywiad w “FT” i to wystąpienie Rostowskiego, nie są prequelem do poprawkowego expose Donalda Tuska, które się spóźnia.

Debata SLD, ale także wcześniejsza “Alternatywa” PiS uświadamiają żal, że wcześniej nie wypracowano koncepcji ponadpartyjnego think tanku, w którym rozstrząsane byłyby przez elitę polityczną i ekspertów najboleśniejsze kwestie do załatwienia tu i teraz Dzisiaj należałoby zatkać wszystkie emocje polityczne i siąść do wspólnej debaty, podczas której mogłyby się ścierać przeciwstawne koncepcje, a wyborcy mieliby większą jasność, kto potrafi zaaplikować najlepsze rozwiązania. Nikt nie ma praw autorskich do Polski, one są wspólną własnością.

Baletnica SLD przemknęła nie zauważona, czekamy na Tuska z nadzieją, że się nie ugnie przed oczekiwaniami, które są coraz większe. Czas działa na niekorzyść premiera.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz