czwartek, 9 maja 2013

Kaczyński godo po ślonsku



Jarosław Kaczyński fedruje temat śląski po tąpnięciu (dla Platformy) w Rybniku, gdzie w wyborach uzupełniających do Senatu wygrał Bolesław Piecha. "Zamykanie kopalń godzi w strategiczne interesy Polski" - godo Kaczyński i kuje już kilof na przyszłe wybory.

"Kopalni nie można zamykać" - stwierdził autorytatywnie prezes PiS, bo takie doszły go niepokojące wieści, gdy wspomagał Piechę. Zatroskał się Kaczyński ludźmi z familoków: "To uderza w śląską rodzinę".

Śląsk widzi Kaczyński tylko przez okular szychty, "bo praca na Śląsku to praca w górnictwie". Ki diabeł, sztygar? Gierek z Żoliborza, choć do tego się nie przyznaje (jak będzie trzeba, uczyni tak wprost), nazwie kogo trzeba "wielkim patriotą i Polakiem".

Jaki ma pomysł na nadmiar węgla, którego nikt nie chce kupować za cenę, aby był zysk dla spółek węglowych?

"Eksport" - podpowiedział mu na konferencji prasowej rzecznik Adam Hofman. Od tego zresztą jest rzecznik, od suflowania. Dokąd jednak eksport?

Nie padło, dokąd. Bo przecież nie do Rosji - wiadomo dlaczego. Nie do Niemiec, bo już dawno zrezygnowali z węgla. W UE też nie ma takiego kraju, gdzie wypatrywano by śląskiego węgla. Wychodzi, iż Kaczyński z eksportem węgla ma jeden pomysł. Na hałdę.

A poza tym PiS nie ma żadnego pomysłu na Śląsk, oprócz wyborczego, aby osiągnąć sukces podobny, jak w Rybniku. O ustawie metropolitalnej ani słowa, a właśnie dla Ślązaków jest ona jakimś rozwiązaniem, bo to największa w kraju aglomeracja. O high-tech, albo know how - też nic.

Sztygar z Żoliborza chce zesłać Ślązaków do kopalń, jak to w PRL-u bywało. Godo po ślonsku. Pomożecie, jak w Rybniku?

I to jest przestroga dla PO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz