Cieszy mnie, że Janusz Palikot otrzyma wsparcie modlitwą w ramach akcji adoptowania duchowo posła. Będzie mógł się przekonać o skuteczności modlitwy. Choć modlitwa dotyczy zbawienia, to przecież mamy różne interpretacje zbawienia.
Zbawieniem dla Palikota i jego partii są punkty sondażowe, których ostatnio coś mało przyznaje im opinia publiczna, pod progiem klasyfikuje się Ruch Palikota. A gdy przyjdzie modlitwa za zbawienie powinno to się zmienić, tym bardziej, że modlić się będą wierni za wszystkich posłów Palikota.
Kościół jest sprawiedliwy - jakże by inaczej - wierni w warszawskich parafiach z okazji okrągłej rocznicy, bo 20-lecia kaplicy sejmowej losować będą posłów, za których codziennie aż do końca kadencji będzie odmawiane w jego intencji dziesiątkę różańca i „Pod Twoją obronę".
Taki Jarosław Kaczyński nie musi oczekiwać zbawienia, ani żadnego wsparcia modlitwą, punkty procentowe ma na zaś, pewnie to za pomocą modlitwy, bo na te 20 i kilka procent on i jego partia nie zasługują.
No, dobrze, a jak wierny wylosuje Palikota i postanowi, że popełni grzech i nie będzie się modlił za zbawienie jego, a przeciwnie - niech sczeźnie Palikot w zerze.
Na tę okoliczność Palikot w trakcie modlitwy za niego powinien zamówić badania pracowni sondażowej. Podskakuje mu w sondażach, wierni wypełniają sprawiedliwość Kościoła, obniża się - grzeszą, a jak stoi w tym samym miejscu - to nie wiem.
Nareszcie politycy dostaną czarno na białym skuteczność kościelnych dogmatów. Bardzo mnie niepokoi, co będzie, jak wierny gorliwie będzie się modlił za Kaczyńskiego i ten w procentach przeskoczy partię Donalda Tuska.
Myślę sobie, że Kościół poprzez modlitwę znalazł sposób na obalenie Tuska. Kaczyński łazi za prawdą po Krakowskim Przedmieściu - i nic. A Kościół proszę, znalazł sposób. Pytanie: jak to się ma do rozdziału Kościoła od państwa? Hm?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz