poniedziałek, 13 maja 2013

Prawica wali w Bieleckiego rosyjskim Acronem



"Rusek" to całkiem poręczne narzędzie polityczne, którym się wali w przeciwnika. Czasami przyjmuje imię własne "Putin", ostatnio dwukrotnie uderzono Acronem. Raz dostał Acronem Aleksander Kwaśniewski, zachwiał się po tym walnięciu bardziej niż po chorobie filipińskiej. Teraz zamierzono się na Jana Krzysztofa Bieleckiego.

"Sieci" opublikowało niewielki materiał, jakoby były premier lobbował na rzecz rosyjskiej spółki w sprawie przejęcia spółki chemicznej Azoty. I w zasadzie to wszystko. Bielecki, szara eminencja w Kancelarii Premiera, do takich dużych spraw się nadaje. Bo kto?

Ktoś podrzucił tego "szczura" Piotrowi Zarembie - autorowi materiału - który pisze, że ma informację potwierdzoną w dwóch źródłach. Powiązał to z kilkoma zdarzeniami, nadał temu obowiązujący na prawicy sznyt antyrosyjski i otrzymujemy zagrożenie dla bezpieczeństwa ekonomicznego Polski. Na czym ono miałoby polegać - dalibóg - nie wiem.

Na taki medialny przyczółek od razu wkraczają hufce PiS - Adam Hofman i Mariusz Błaszczak - podkręcają fobie rosyjskie, obwieszczają, że PiS chce powołania komisji śledczej z adnotacją retoryczną: "To poważna sprawa".

O jakości intelektu Zaremby mamy nieodmiennie to samo zdanie. Wpuścić go w maliny, żaden trud. Włącznie z pośrednimi tropami, iż odchodzący szef ABW Krzysztof Bondaryk zostawił raport na temat lobbingu Bieleckiego, wszak za który to mógł wylecieć.

Politycy PiS zachowują standardy pisowskie. Co wpadnie im w nos rosyjskiego, miesza umysł, którym to stanem dzielą się z bezkrytycznym elektoratem, bo ten równie słaby jest w tej części, a może jeszcze bardziej.

Dlaczego biznes rosyjski miałby być zagrożeniem dla Polski? Jak każdy inny, dba o zyski, a że rosyjski jest utytłany w politykę to rzecz wiadoma, oligarchia rosyjska jest mianowana  na Kremlu. W innych krajach biznes też namaszcza się we właściwych centrach władzy, acz w odmienny sposób.

W wypadku Acronu istotne jest zagrożenie rosyjskie, które powoduje wysypkę w elektoracie, bo tak uczulili politycy. Ta polska anemia zwana czasami ksenofobią, endecją,  nie jest tylko właściwością prawicy, acz u niej osiąga najbardziej widoczną skazę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz