czwartek, 2 sierpnia 2012

Powstańcy w Woodstock


Politycy wszystko potrafią spieprzyć. Pamięć i historię (patrz: rocznica Powstania Warszawskiego), które służą im li tylko do kalibrowania pocisków na własnych wrogów. Zawsze też znajdą usłużnych publicystów i gawiedź, którzy sobie popiszą i pobuczą pod dyktando.

Dla mnie powstańcy warszawscy zwyciężyli, choć ich walka trwała długo. Za tych którzy zginęli w 44. i za tych, którzy złożyli broń, walczyli następni i następni. Kilka pokoleń nie poddawało się, walczyło jak umiało - o kwartał dzielnicy, o własny dom, dumę, godność, o siebie.

Zwycięstwo to w pełnej krasie można zobaczyć na polach pod Kostrzynem (niem. Kuestrin), to zwycięstwo jest wypisane na każdej z 350 tys. młodych twarzy. Ci, którzy wszczęli powstanie, muszą mieć twarze uśmiechnięte od ucha do ucha i majtać nogami na każdej przepływającej nad nami chmurce.

O taką wolność chodzi, która jest radością i czerpaniem garściami sensu z życia. Przystanek Woodstock wszak jest po drodze, ciuchcia na chwilę przystanęła, odgwizdała czas na wspólnotę, a potem każdy z tych 350 tys. zmierzy się ze swoim losem na własną rękę w warunkach wolności.

Ci młodzi nie powinni dźwigać ciężaru ran historii, acz o niej pamiętać. Ci młodzi nie powinni otrzymywać rozdrapywania ran, bo takie tylko ropieją, może w nie wdać się zgorzel. Darowano im wolność, każdy z nich musi zadbać dalej o tę wolność – i to jest powinność patriotyzmu.

Dlatego Owsiak na tym przystanku młodości mógł wykrzyczeć: „To jest piękna, cudowna, kolorowa, patriotyczna Polska!” Dlatego mogła być rozwinięta ogromna biało-czerwona flaga (52 x 30 m) znana z meczów Euro 2012. Dlatego mogli z własnej inicjatywy zaintonować „Mazurka Dąbrowskiego”.

I jeszcze jedno było „dlatego”. Dlatego mogli zaśpiewać prezydentom Polski i Niemiec „Sto lat!”. Nikt ich do tego nie przymuszał, dlatego nie było buczenia.

W 44. powstańcy rozpoczynali walkę o wolność z Niemcami, w 2012 potomkowie powstańców doznają wolności z młodymi Niemcami (bo tych też sporo jest). Politycy przyjechali (prezydenci), ale jakoś nie spieprzyli. Można? Można. Nawet politycy, jak się wysilą, udaje się im nie spieprzyć.

Młodzi mają swój Woodstock, gdybym był z ich pokolenia, niewątpliwie znalazłbym się na tych polach truskawkowych pod Kostrzynem. Ale miałem swój Woodstock pod Nowym Yorkiem, choć tam nigdy nie byłem (tylko 300 tys. i do tego Jankesów). Jedną z form wolności jest ekspresja, a tę w szarzyźnie PRL poszerzał mi tam w Woodstock fenderem stratocasterem Hendrix, a Ginsberg (w NY) skowytał „Howl!” o Ameryce, a ja zamieniałem ją na Polskę.
I moje „dlatego”. Dlatego czekam aż młody polski poeta napisze „Howl!” swojego pokolenia – oby to nie było epigońskie – w stylu: „Wypierdol się Polsko ze Smoleńskiem”, bo to jest patriotyzm, który daje impet i zmienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz