piątek, 17 sierpnia 2012

Cyryl jako cyrulik



Nie dziwię się portalom prawicowym, że tak mało miejsca (jeżeli w ogóle) poświęcają wizycie Cyryla, patriarchy Wszechrusi., który chce wraz z abp Józefem Michalikiem jednać narody polskie i rosyjskie (już chciałem napisać ruskie; zaraźliwe). Braterstwo, miłość między narodami, zgoda – to takie liberalne. Mało różni, a prawica cierpi na różnice. Powinniśmy się różnić, bo wówczas łatwiej wojować, jak pies z kotem, a nie jak homo sapiens z drugim sapiens. Taka alogiczność (tak idee mają, są alogiczne). Prawicy nie podoba się pewnie: „Idźcie w pokoju”. Woli: „Idźcie w różnicy”.

Na portalu „Gazety Polskiej” tylko jeden materiał poświęcony wizycie Cyryla i to na samym spodzie. Tytuł znamienny: „Cyryl przeczeka burzę w Polsce”, gdyż w Moskwie ma zapaść wyrok w sprawie punkrockowego zespołu Pussy Riot. Gdyby Behemotowi (albo nawet Dodzie) wcześniej doniesiono, że przybywa Cyryl, mogliby się postarać o jakiś procesik o „znieważania uczuć religijnych” i Cyryl nie miałby się gdzie podziać.

Tak to kombinują o pojednaniu polsko-rosyjskim. Cały artykuł jest temu poświęcony. No, dobrze. Idźmy dalej. Organ o. Rydzyka – „Nasz Dziennik”. Jest o Tusku, Komorowskim, o Smoleńsku oczywiście, ale o Cyrylu nie słyszeli. O! jest o „Ruskich” – dwóch opozycjonistów poprosiło o azyl na Ukrainie. Jest nawet o gen. Ścibor-Rylskim, ale to tylko zapowiedź „ND” papierowego: Czy Zdzisławski to Ścibor-Rylski? Pewnie znak zapytania to zasłona dymna, wiadomo wszystkim, że Zdzisławski to Ścibor-Rylski.

„Naszemu Dziennikowi” też się nie dziwię, bo o. Rydzyk walczy o palmę i koronę w Kościele polskim z abp Michalikiem, to on powinien się spotkać z Cyrylem. O wrogu pisze się tylko źle, dobrze pisać nie wypada, dlatego nie ma nic o Cyrylu i braterstwie.

Zaglądam na portal wPolityce. Jak to Wojciech Sadurski określił: uzależnił się w internecie od „dziadostwa” i uzależnionym ten portal poleca. Nic nie ma o Cyrylu, zero, null. Cyryla nie ma, ale jak pierdnie jakiś hierarcha, to na tym portalu wąchają każdy sens jego zachowania i to zawsze z pointą: jakie to patriotyczne, polskie.  Jest za to sondaż, ale ma tylko dwie możliwości odpowiedzi: „Czy to już jest jawna dyktatura ciemniaków?” Tak albo nie. Pewnie wisi od lat 2005-2007. Jak następnym razem tam zaglądnę, zwrócę uwagę Karnowskim, aby pogonili grafika, jakiegoś nieroba zatrudnili. Nowy sondaż: czy Polacy pogodzą się z „Ruskimi”?

Zmęczyłem się już tą wędrówkę, ale jeszcze zaglądnę do Terlikowskiego na „Frondę”. Jest, nareszcie. Na samej górze, ks. Isakowicz w tytule już wszystko wygarnia: „Dla mnie Cyryl I jest osobą niewiarygodną”. Kapłan, który w szeregach sutann jest żandarmem służb wewnętrznych, wszystkich podejrzewa o wszystko. Terlikowski w takich ważnych okolicznościach wizyty Cyrla jest tak małostkowy, że takie coś publikuje? No, wiecie. Przecież Cyryl przywiózł relikwie św. Romana, a szef Frondy do relikwii ma stosunek rozrodczo-nabożny (wiem, że to ostatnie jest niezgrabne, ale wytłumaczalne). Swego czasu modlił się Terlikowski wraz z żoną do jakichś relikwii, bo połowica była bezpłodna, ale po cudzie modlitwy urodziła mu dzieci (chyba troje).

I na tym mógłbym zakończyć internetowe peregrynacje, gdybym nie odkrył oświadczenia prezesa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, które jest też na Salon24. Ale on broni abp Michalika przed Kaczyńskim i portalami prawicowymi, a o Cyrylu jest tyle, co kot napłakał. Tylko że Michalik spotyka się z Cyrylem, a nic o sensie pojednania.

Nie dziwię się prawicy. Wygląda na to, że Cyryl przyjechał do Polski jako cyrulik. Ludzie tego  zapomnianego zawodu w zamierzchłej przeszłości golili brody i wąsy, kąpali brudasów, rwali zęby, czyścili uszy, puszczali krew, robili nieskomplikowane zabiegi medyczne, leczyli choroby, byli niegdyś takimi lekarzami. A ten Cyryl  chce leczyć dusze polskie i „ruskie”, jednać. O, nie! My mamy swojego Freuda, a naszą kozetką jest Krakowskie Przedmieście, tam pozbywamy się brudów wewnętrznych: „Wina Putina i Tuska”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz