A jednak Donald Tusk rekonstruuje rząd i to nie czekając na swoje terminy, bo to miało stać się latem. Tusk ubiega sam siebie, acz nie mamy do czynienia z sytuacją Tusk kontra Tusk, ale o bardziej skomplikowaną grą.
Tę grę podjęli Rosjanie za pomocą swojej spółki państwowej Gazpromu. Ta gra nie jest jeszcze skończona.
Zdymisjonowany minister skarbu państwa Mikołaj Budzanowski nie miał wiedzy o memorandum podpisanym przez Gazprom z polską spółką państwową PGNiG na budowę drugiej nitki gazociągu Jamal2.
Włóżmy sobie ten brak wiedzy Budzanowskiego miedzy bajki. Zarząd PGNiG siedzi w jego gabinecie codziennie, minister dał się ograć swoim, którzy potrafili go przekonać, a z kolei zarządzający polską spółką państwową są uwikłani w europejskie interesy Rosjan. Gazprom gra karta gazową wobec całej Europy, nie tylko wobec nas i Ukrainy. Budzanowski dał plamę. Na ile niebezinteresownie, to się okaże.
Tusk przy okazji Budzanowskiego ma możliwość dalszych dymisji w rządzie, aby uczynić go sprawniejszym. Nie czekać do lata, bo może tak się stać, że lato nie zaczeka na niego. Pole manewrów politycznych dramatycznie ostatnio się kurczy, zarówno napiera lewica i prawica. W którymś momencie Tusk może pęknąć.
Co do memorandum PNGiG z Gazpromem, nie tylko wiedzę powinien posiadać minister skarbu, ale także minister gospodarki Janusz Piechociński. Na ile on jest uwikłany w aferę gazową? To jest pierwszorzędne pytanie.
Z kolei Rosjanie nie poprzestaną na zerwaniu memorandum, publiczność nie zna jego treści. Uruchomione mogą zostać środki formalno-prawne, włącznie z arbitrażami międzynarodowymi. Tak odpowiedzialne ministerstwo winno być we władaniu fachowca, a nie aparatczyka, który zrobił dziwnie szybką karierę w administracji rządowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz