Poznań lekką ręką pozbywa się wiedzy smoleńskiej Antoniego Macierewicza, bowiem dyrektor miejscowego PAN prof. Marek Figlerowicz odwołał wykład posła PiS. A zapowiadało się tak atrakcyjnie, w komunikacie na stronie internetowej wszak napisano: "laureat wygłosi wykład o najnowszych ustaleniach kierowanego przez siebie Zespołu Parlamentarnego ds. Badania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r. (wstęp wolny)".
Planowałem skorzystać z tego "wstępu wolnego", a nuż usłyszę najnowsze rewelacje zrodzone między fałdami szarych komórek Sherlocka Holmesa od Smoleńska, np. coś zdecydowanie błyskotliwszego od trzech osób, które przeżyły lotniczą hekatombę.
Ale i tak Macierewicz dostaje swoje kolejne pięć minut chwały, dostanie medal Przemysła II - jak to określił miejscowy historyk z UAM prof. Tomasz Jasiński - za: "Należy mu się to".
"To" znaczy medal Przemysła II. Jeszcze ciekawsza jest wykładnia prof. Jasińskiego za co "należy". Otóż brzmi ona: "Za zasługi przy podtrzymywaniu dyskusji na temat... Może inaczej. Nie zgadzamy się na raport MAK-u ani na raport komisji Millera. One nie spełniają podstawowych standardów. Podzielam tu opinię pana Macierewicza. Chylę czoła przed panem posłem, że potrafi sprostać tej całej nawałnicy".
Trudno powiedzieć za co ten medal Przemysła II. Czy za "podtrzymywanie dyskusji"? Czy za "podstawowe standardy"? Czy za "podzielanie tu opinii" (tu - w Poznaniu)? Czy za "nawałnicę"?
W każdym razie Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego wręczy po raz drugi medal Przemysła II, a dostanie go ten, który nie będzie miał z tej okazji wykładu, ale jakieś podziękowania przecież wygłosi. I na to liczę.
Czy ktoś pamięta, kto dostał pierwszy medal Przemysła II? Zgadliście! Tak jest! Jarosław Kaczyński! Wszak medal przyznaje klub imienia jego brata Lecha.
Bardzo niesprawiedliwie ocenił niedoszłe występy wykładowe Macierewicza socjolog prof. Krzysztof Podemski: - To legitymizowanie przez środowisko naukowe bzdury, która zatruwa życie publiczne już trzeci rok. To tak, jakby Doda miała wystąpić w katedrze albo jakby powiesić jelenia na rykowisku w Galerii Narodowej.
Macierewicz nie jest żadną Dodą, ani nawet jeleniem, może z innych robi jeleni, a więc byłby - logicznie rzecz ujmując - myśliwym. Podtrzymuję swoją metaforę: Macierewicz jest Sherlockiem Holmesem od Smoleńska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz