Kwietniowe przesilenie dotyka wszystkich. Dziura ozonowa jest faktem naukowym, a nie spekulacją. Dlatego efekt cieplarniany wprowadza w sferach życia publicznego powszechną kołowaciznę (tak Niemcy pisali o Stanisławie Przybyszewskim, gdy ten podbijał tamten modernistyczny rynek).
Kołowacizna dotknęła Antoniego Macierewicza z tematem trzech żywych trupów, Donalda Tuska z nigeryjską amebą, no i wreszcie u Aleksandra Kwaśniewskiego nastąpił nawrót choroby filipińskiej.
Można rzec: politycy też ludzie. Kość z kości, krew z krwi elektoratu, a że wszyscy jesteśmy Polacy, więc politycy z naszej kości, naszej krwi, naszej mentalności. Więcej mógłby na ten temat powiedzieć Jan Hartman (prof.), który przed wystąpieniem zewnętrznych objawów choroby u Kwaśniewskiego, przez dwie godziny pił z byłym prezydentem wodę mineralną. Przekonywał o tym w TVN24.
Hartman jednak jest od filozofii, ale nie od chemii. Z tego powodu może nie wiedzieć, że mineralna w tak długim czasie gorącej rozmowy, dyskursu, mogła ulec przemianom chemicznym, zwłaszcza, że nie powiedział, czym tę mineralną zakąszali. A może drożdżami.
I co? Wyszedł Kwaśniewski z rozmowy filozoficznej na chwiejnych nogach dialektyki. Układ Kwaśniewski - Hartman można porównać do Sokrates - Platon, a ten pierwszy za kołnierz nie wylewał, zwłaszcza że w towarzystwie lubił sobie pogadać przy "mineralnej".
Rok 2013 może być feralnym nie tylko z powodu przesądów, lecz przede wszystkim fatum dla Polaków, że takich mają polityków krew z krwi, mineralna z zakąską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz