poniedziałek, 3 września 2012

Problem z Tuskiem


Problemem polskiej polityki wcale nie jest Jarosław Kaczyński, a jego antagonista Donald Tusk. Prezes PiS, jak w kontrexpose, wygłosi szlachetne potrzeby kraju, komentatorzy poznęcają się nad nimi - i wracamy do realnej polityki.

A rządzi Tusk. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie tak pozostanie. I pozostaną realne wyzwanie, nad którymi ma władzę szef PO. Albo zostaną one rozwiązane, albo dalej będą się odkładane ad acta, medialnie tylko odświeżane, bo jakiś poseł pracuje nad projektem ustawy, albo - to wynalazek PO - partia ma dwa projekty w tej samej kwestii i do tego wykluczające się.

Tusk nie może powiedzieć, że kryzys przejdziemy suchą stopą opodatkowując transakcje bankowe. Banki sobie poradzą, zdrożeją opłaty za operacje finansowe, kredyty będą droższe. Podatek zostanie przeniesiony na klientów, czyli nas Polaków. Problem z bankami rozwiązać można prawem bankowym. Czy polskich prawników stać na zupełnie nowe prawo, które nie byłoby legislacyjnym bublem? Śmiem wątpić.

Tusk nie może powiedzieć, że populację zwiększymy poprzez zafiksowanie macierzyńskiego od chwili poczęcia, bo żadne dane demograficzne tego związku nie potwierdzają. Więcej rodzi się dzieci w krajach biedniejszych i jeżeli wierzyć danym GUS, wzrasta polskie PKB, bogacimy się. W tych cywilizowanych krajach, które mają większe PKB od naszego, troską rządu są ułatwienia w urlopach macierzyńskich, kontynuacji zawodu przez matki, dostęp do żłobków i przedszkoli.

Problemem nie jest szkoła i jej nomenklatura. Problemem dydaktycznym jest poziom w szkołach i przygotowanie młodzieży do wyzwań życiowych. Tusk nie może zawracać sobie głowy, aby w szkołach była przekazywana wiedza: czy Polska zaistniała przed Chrystusem, czy po Chrystusie. Premier powinien rozważyć - a następnie szturchnąć ministra - aby młody Polak miał pojęcie, jak poruszać się na rynku pracy, a jeżeli te umiejętności posiadł: jak nie dać się wrobić w depozyty Amber Goldu, czyli posiąść wiedzę ekonomiczną. W razie spadku zaufania do tutejszego rynku finansowego, porozumieć się z bankowcem w global lingua.

To Tusk zmaga się z deficytem budżetowym i cięciami budżetowymi, bo te ostatnie niewątpliwie w najbliższym czasie zostaną poczynione. Premier nie może sobie fantazjować z wydatkami państwa na potrzeby socjalne, to Kaczyński w ciągu kilkudziesięciu minut kontrexpose może wydatkować kilkanaście miliardów wirtualnych złotych. Takie pragnienia na szczęście nie kosztują. Płaci się za rzeczywistość.

Problemem polityki polskiej nie jest Kaczyński, prezes PiS to twórca. Nie zawsze oryginalny, bo powtarza kwestie, kopiuje się. Ofiarowuje nam marzenia, które nic nie kosztują, wyabstrahowują nas z rzeczywistości. Czy jesteśmy przez to bogatsi wewnętrznie, nie wiem. Można się nad nimi zadumać, ale problemem jest Tusk. Jeżeli Tusk nawet poradzi sobie z problemami (w co szczerze wątpię), które przed Polską są do rozwiązania, nadal będzie problemem.

Tusk nie ma następcy, przerósł polityków. W polityce nie ma próżni, Tusk wiecznie nie będzie rządził. Problemem jest Tusk, co i kto po nim?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz