Tytuł wziąłem z najnowszego “Newsweeka”, który dopiero się ukaże, ale ten fragment z Tomasza Lisa jest dostępny w internecie. Naczelny tygodnika opinii stawia tezę obecną już w dyskursie, iż Jarosławem Kaczyńskim kieruje zemsta. Nie chęć uzyskania władzy, która mu ciągle i wciąż się wymyka, a ten emocjonalny ładunek, który doładowuje mu baterie i pompuje adrenalinę, iż prezes PiS jest zdolny tylu ludzi skierować na ulicę w sumie w bezproduktywnym marszu w obronie czegokolwiek, aby zadośćuczynić tej przyziemnej i wg mnie uwłaczającej godności właściwości charakterologicznej.
Zemsta może jest rozkoszą bogów. Patrząc na Kaczyńskiego raczej trudno go podejrzewać, aby miał wstąpić na Olimp, a olimp władzy jest już niedosiężonym szczytem. Nie zaprowadzi go żaden Hermes, nawet gdy nazywa się o. Rydzyk. Ale władza jest słodka, zemsta ponoć też. Nie tyle jej spełnienie, co dążenie do niej. Ta determinacja Kaczyńskiego przemawia do mnie, wszak z Donaldem Tuskiem przed 2005 rokiem zdążali do IV RP skodyfikowanej intelektualnie przez byłego posła PO Pawła Śpiewaka. Ale Tusk zdradził, a takie zdrady towarzyszy walki są najboleśniejsze.
To jeden z powodów (może najważniejszy), ale najistotniejszym, który mobilizuje twardy elektorat jest Smoleńsk. To na nim buduje mit patriotyczny, który ma w sobie sprzeczność, bowiem w tym micie kłócą się dwa pierwiastki: olimpijski i parnasistowski. Olimp Kaczyńskiemu umyka i bodaj machnął na niego ręką, ale Parnas, robota tworzenia wielkości brata (pośrednio i siebie) z elementów natchnionych, wydumanych, stworzonych na narracji bez pokrycia w faktach, za to wysnutych z wyobraźni (w tym Macierewicza).
Między tymi dwoma pierwiastkami krąży politycznie Kaczyński. Taka hybryda jednak prędzej, czy później upada, a na pewno sięga bruku, gdy jej twórca odejdzie. Tymczasem ma się dobrze, bardzo dobrze. Jest niezrealizowana, tym bardziej silna i mobilizująca.
Pusty grób, o którym pisze Lis, pojawił się przy ekshumacjach, jak tak dalej pójdzie, tych ekshumacji będzie więcej. Ciało wyjęte z grobu, wszak “dom ostatni” czyni go pustym. Lis utrzymuje, że w nim Kaczyński chce złożyć Tuska, aby nie czuł się samotnym, dołoży mu Ewę Kopacz.
Hm. Zawsze pozostaje ten najważniejszy grób, utratą jego prezes PiS nie będzie ryzykował. Z tym grobem (metaforą) jednak coś jest na rzeczy. Zauważmy, sobotni marsz odniósł sukces o tyle, że jeszcze dalej władzę (czyt. Tuska) odsunął od społeczeństwa. Ten lud smoleński i radiomaryjny postawił kordon sanitarny między Tuskiem a Polakami. I to jest na razie ten grób Tuska, pieczara władzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz