wtorek, 11 września 2012
Dyszkantem i w letargu
Począwszy od Mariana Krzaklewskiego paprana była idea związku zawodowego, jako szerokiej bazy ludzi pracujących. Krzaklewski uwikłał "Solidarność" w rządzenie - w czynną politykę - odebrał jej twarz negocjującej strony.
Krzaklewski przegrał jako polityk. Po nim było już tylko gorzej. Janusz Śniadek konsekwentnie (siłą bezwładu, bo nie rozumu) kierował się ślepo na prawo, nie odbudowując siły "S", tracił dalej członków, aż zostali niemal sami zawodowi działacze.
"S" medialnie już tylko odżywa w rocznicę Sierpnia'80, gdy Jarosław Kaczyński dmie w jej zwiędły balon zamiast powietrza, gdyż byłby to faktyczny bezduch, jarmarczną treść dla swojej gawiedzi: pompuje helem. Wychodzi mu dyszkant prawdy: dziecięcy pisk o historii wielkości - lecz nie "S" - a rodzonego brata. Dyszkant ten w narodzie wyzwala najwyżej chichot z historii.
Podobnym dyszkantem chce Piotr Duda usuwać Donalda Tuska z posady premiera. Nie wiem, jaką ma przewodniczący "S" legitymację demokratyczną, wiem, jaką ma PO. Wiem mniej więcej czego chcą Polacy, np. za in vitro opowiada się 79% (ostatnie badania CBOS). Na szczęście rząd zdecydował się, że podpisze europejską konwencję ws. przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Jakiś niewielki krok naprzód, aby zasypywać przepaści cywilizacyjne. Tusk w narodzie trochę się podbudował.
Duda pomocy szuka wszędzie w legitymizowaniu swojej niechęci wobec Tuska, nawet w Zmielonych Kukiza. Pozostanie mu o. Rydzyk, który depcze za biznesem TV Trwam i idee fixe PiS, które zaprezentował niedawno Jarosław Kaczyński w kontrexpose.
A Duda ma naprawdę kilka ważnych spraw, ale nie ma już legitymacji, tylko kostki brukowe, palone opony i blokady Sejmu. Zamiast eliminowania umów śmieciowych zatrudnionych (mimo szerzącego się bezrobocia) może przewodniczący "S" pozostać z umowami śmieciowymi dla zawodowych działaczy związkowych.
Duda nie reprezentuje narodu, ani nawet wielkości historii "S", PiS też nie reprezentuje narodu, tylko lud smoleński, o. Rydzyk nie reprezentuje ani narodu, ani katolików, tylko biznes medialny.
Naród daje legitymację, ta legitymacja może nie podobać się Dudzie, Kaczyńskiemu i o. Rydzykowi. Tak jak większości Polaków nie podobają się te wymienione postaci. Najwyższy czas, aby ci trzej obudzili się z letargu, w tym stanie wypowiadana każda treść uzyskuje formę dyszkantu (łykniętych helem).
Większość narodu z nich chichocze, gorzej, gdy zacznie rechotać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz