środa, 26 września 2012

Bobok (na marginesie ekshumacji)



Kolejna polska specjalność: Umarli nie przewracają się w grobach, to umarli są przewracani. A jeszcze dokładniej: żyjący dla swoich celów (politycznych) przewracają umarłych, aby wyszło na nich. Racja ma być po naszej stronie (w polityce nie ma liczby pojedynczej), bo polska polityka jest plemienna.

Żadnego szacunku dla tych, których nie ma. Umarły ma służyć plemiennym celom. Barwy wojenne na twarz i chodu na kiepsko ubite pole w imię przewracanego w grobie. Anna Walentynowicz nie znalazła się we właściwej trumnie, wobec tego leżała nie we właściwym grobie. Złe, zło? Nie odpowie nam umarły, do tej pory zdarzyło się tylko takich dwóch. Nie wiem, co powiedział Łazarz po wskrzeszeniu, bo nie ma tego w żadnych z 4. kanonicznych Testamentów. Nie wiem, co powiedział Jezus z Nazaretu po z martwych powstaniu. Tego też nie ma. Dał dyla w Emaus i wstąpił tam, gdzie go słowa i czyny żyjących nie sięgną. Warto zaznaczyć, że nie uciekał od plemienia Polaków.

A plemię znad Wisły od razu dostaje kićka. Ten ostatni przymiotnik jest od: kićkania. Proces ten odbywa się w głowach plemienia polskiego: zbiorowo się kićka, a polega to na braku pamięci, Polega na nieumiejętności prostego rozbioru newsa, który wszystkim jest dostępny. Polega to na kajdanach, w które plemię samo się zakuło. Ugryzł plemię polskie giez Hegla, bo w dalszym ciągu nie jest to wolne plemię, o wolności potrafi tylko bajdurzyć.

Zamiana ciała Walentynowicz prawdopodobnie odbyła się w Rosji. Tam pokrewne plemię jest równie niechlujne, jak to nad Wisłą. Oczywiście premier Donald Tusk sam mógł otworzyć trumnę ze zwłokami Walentynowicz, a po uchyleniu wieka pogrozić Putinowi: ty sraki, owaki.

Niestety, nie otworzył trumny, a uczynił to typowy przedstawiciel plemienia znad Wisły. Ty, ty i ty. Gdyby to było w Niemczech na pewno stałoby się inaczej. Niemiecka perfekcja jest przysłowiowa. Czy na pewno? To dlaczego u braci Grimm cała masa tego rodzaju przykładów, jak z zamianą ciała Walentynowicz? Literatura? Jest lustrem naszego życia, przechodzi po gościńcu, jak napisał jeden Francuz. A polski pisarz mógłby napisać: jak przechodzi lustro po Krakowskim Przedmieściu (czytajcie Bolesława Prusa, na Boga)

Oglądnijcie się w tym lustrze. Kim jesteście, jakie macie wykrzywione twarze z emocji, bo giez Hegla was ukąsił.

Szacunku dla tamtych po drugiej stronie. Oni są bez ciała. Szacunku dla żyjących i dla siebie. Jest takie genialne opowiadanie Fiodora Dostojewskiego (Polak z pochodzenia, rosyjski patriota, nienawidził Polaków, bo widział ich jak zachowują się w niewoli, gzem Hegla ukąszeni, a do tego geniusz - kto zaprzeczy?) - “Bobok”. Geniusz - duch czasu, natchniony - Dostojewski czasami udawał się na cmentarz, aby podsłuchać nieżyjących. Co słyszał? Żyjących.

Gdyby ten Polak z pochodzenia usłyszał lub przeczytał dzisiejszych Polaków, zwątpiłby w swój geniusz, talent. Dzisiejsi Polacy mimo, że żyją, to są Łazarzami przed zmartwychwstaniem. Plemię jeszcze nie z martwych powstałych łazarzów. To miał na myśli Mickiewicz. A który cytat, kotku (że powtórzę za Kisielem)?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz