czwartek, 13 września 2012

Prowokacja politycznie kontrolowana


Prowokacja “Gazety Polskiej Codziennie” jest dopuszczalna. Praktyki, jak podszywanie się pod adres mailowy, raczej nie. Cel - dopuszczalny, środki - nie.

Udziały w “GPC” posiada spółka kontrolowana przez PiS. Prowokacja zatem jest politycznie kontrolowana, tak jak rozmowy podszywającego się pod asystenta Tomasza Arabskiego są rozmowami kontrolowanymi.

W “GPC” założyli, że kancelaria premiera wpływa na postępowanie sądu w sprawie afery Amber Gold, na poszczególne elementy decyzji sądowych. Założenie starali się wyreżyserować wg własnego scenariusza.

Rozmowa udostępniona w publikacjach audio i drukowanej pozwala sądzić, że prowokator wcześniej się kontaktował z gdańskim prezesem Sądu Okręgowego sędzią Ryszardem Milewskim. Zdobył jego zaufanie, a tym samym stymulował zdarzenia, które miały nastąpić: decyzja w sprawie zwolnienia, bądź nie, aresztowanego Marcina P., właściciela Amber Gold. A po oczekiwanej decyzji sądu “skonsumowanie” tego u premiera Tuska.

To można odczytać z prowokacji. Nie można odczytać, aby ktokolwiek z kancelarii premiera wpływał na prezesa gdańskiego sądu. Niemal pewność jest taka, że gdyby faktycznie w tym czasie ktoś kontaktował się z kancelarii premiera, prowokator wpadłby, a “GPC” nie mogłaby triumfować, że prowokacja się udała.

Czyli w tym wypadku mamy do czynienia z dłuższym budowaniem narracji prowokacji, a nam udostępniono rozdział finalny: “Sędziowie są ulegli, a nie niezależni”.

Prowokatorowi ułatwiało sprawę to, że minister sprawiedliwości Jarosław Gowin korzystając ze swoich uprawnień, zażądał od sądu wszelkich papierów związanych z Marcinem P. (Amber Gold), który stawał na wokandach, wydawanych wyrokach, uzasadnieniach decyzji sądowych.

Prowokator poszedł tym tropem i wyrażał - wg scenariusza “GPC” - niezadowolenie Gowina z dostarczonych materiałów, które jakoby nie były kompletne. Zawsze czegoś w takich aktach brakuje i prezes sądu gdańskiego dał się wkręcić.

Podany przez “GPC” materiał świadczy o plastyczności sędziów (tego konkretnego: gdańskiego) w sytuacji szczególnej, mianowicie bytności i zainteresowania ministra sprawiedliwości Gowina wcześniejszymi sprawami w sądzie Marcina P.. Prowokator wciął się w ten mechanizm. A że strony - ministerialna (Gowin) i rządowa (Arabski) - nie były zainteresowane, aby wpływać na decyzję sądu, sędzia Milewski dał się uplastycznić, skrzywić potrzebą, w konsekwencji dał się wkręcić.

W tym materiale nic nie ma na kancelarię premiera, ani na ministra Gowina. Prowokacja udała się wg wcześniej napisanego scenariusza w “GPC”, organie prasowym PiS. Były to rozmowy kontrolowane, w których nie wystąpił Stanisław Tym, tylko prowokator politycznie kontrolowany.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz